Arbiter meczu Włókniarz - Start się pomylił? Opinie fachowców są podzielone

Spore emocje towarzyszyły rewanżowemu pojedynkowi barażowemu o Ekstraligę. Uwagę kibiców przykuła sytuacja z biegu czternastego w którym po upadku Grigorija Łaguty sędzia zarządził powtórkę w pełnej obsadzie. Żużlowcy różnią się w ocenie decyzji arbitra.

Sporo kontrowersji towarzyszyło rewanżowemu pojedynkowi barażowemu o utrzymanie w Ekstralidze, który odbył się w Częstochowie. Miejscowy Włókniarz przegrał co prawda ze Startem Gniezno dwoma punktami, ale w dwumeczu okazał się minimalnie lepszy. Obok niezgodnej z przepisami zmiany obsady jednego z biegów wiele emocji wzbudził werdykt sędziowski z wyścigu czternastego. Przy pierwszej próbie rozegrania tego biegu na tor upadł szarżujący tuż przy bandzie Grigorij Łaguta. Arbiter tego meczu podjął decyzję o powtórzeniu wyścigu w pełnej obsadzie.

Bieg 14:

- Szczepaniak nie wygrał zdecydowanie startu, ale był trochę przed Łagutą - mówi sędzia meczu w Częstochowie - Andrzej Terlecki. Gnieźnianin najpierw próbował zjechać do startującego z drugiego pola Nermarka. Odbił się od niego, po czym pojechał z Łagutą aż do płotu. Rosjanin, jadąc po zewnętrznej, nie miał innej możliwości niż trzymać gaz. Gdyby zamknął gaz będąc pół metra od bandy, to również by upadł. Stanąłem w obliczu sytuacji, w której mogłem wykluczyć Szczepaniaka albo Łagutę. Zdecydowałem się na rozwiązanie w mojej ocenie najbardziej sprawiedliwe, czyli powtórzenie wyścigu w pełnej obsadzie. W niedzielę na stadionie nie miałem możliwości obejrzenia zapisu wideo tej sytuacji. Dopiero w poniedziałek na SportoweFakty.pl zobaczyłem jeszcze raz tę sytuację. W interpretacji całej tej sytuacji ważne jest to, że Szczepaniak odbił się od Nermarka. Łaguta jechał tylko pół motocykla za zawodnikiem gości. Nie mógł zatem ściąć do wewnętrznej, ani zamknąć gazu, bo i tak zakończyłoby się to upadkiem. W związku z tym nie miał innej możliwości jak kontynuowanie jazdy tuż przy bandzie.

SportoweFakty.pl postanowiły zapytać o ocenę tej kontrowersyjnej sytuacji fachowców. Wśród naszych rozmówców znaleźli się byli i czynni żużlowcy oraz trenerzy (w tym indywidualni medaliści mistrzostw świata i mistrzostw Polski). Wszyscy zastrzegli jednak, że chcą zachować anonimowość ze względu na delikatny charakter sprawy. Można to zrozumieć szczególnie w przypadku zawodników, którzy - czemu trudno się dziwić - nie powinni krytykować decyzji sędziów żużlowych. Co nam powiedzieli? Ponad połowa z nich nie miała najmniejszych problemów z interpretacją zdarzenia, do którego doszło przy pierwszej próbie rozegrania czternastego wyścigu. Jako winnego przerwania biegu wskazywali Grigorija Łagutę. Spora grupa naszych rozmówców podkreślała, że trudno jest jednoznacznie ocenić tę sytuację w związku z czym dopuszczają ewentualność, na którą zdecydował się arbiter tego meczu (powtórka w pełnej obsadzie). Na pytanie o winę Michała Szczepaniaka fachowcy odpowiadali zwykle śmiechem.

Opinie w środowisku żużlowym na temat opisywanej sytuacji są zatem podzielone. Wątpliwości miał także arbiter, co można wyczytać między wierszami z wypowiedzi udzielonej naszemu serwisowi. Czy decyzja Andrzeja Terleckiego była sprawiedliwa? Ponad wszelką wątpliwość możemy stwierdzić tylko to, że przepisy pozostawiają w takich sytuacjach spore pole do interpretacji dla arbitrów.

Źródło artykułu: