Janusz Kołodziej (I miejsce): Nie jestem królem tego toru, po prostu dobrze mi się tutaj jeździ. Zwycięstwo nie jest aż tak istotne, ważniejsze było, żeby tu przyjechać i zrobić frajdę ludziom w Krakowie - w końcu jesteśmy sąsiadami. Pod koniec zawodów już nie było ze mną Cegły, bo musiał wyjechać. Wcześniej mi mówił: bierz pierwsze lub czwarte pole. Pierwsze było zajęte, więc wziąłem czwarte. Mam sentyment do tego, co mówi, więc razem dziś wygraliśmy. Oczywiście z całym teamem, z mechanikami, którzy świetnie przygotowali mi sprzęt. Jeśli tylko będę cały, bardzo chętnie przyjadę do Krakowa w przyszłym roku.
Jozsef Tabaka (III miejsce): Ciężkie zawody, zwłaszcza pierwsze biegi. Motocykl nie był dobry, więc go zmieniłem, zmieniłem też ustawienia i było coraz lepiej. Jestem bardzo zadowolony z końcowego rezultatu. Tor był dość twardy i był duży problem z wyprzedzaniem, prawie nikt nie mógł tego zrobić.
Greg Hancock (V miejsce): Nie miałem okazji tu wcześniej jeździć, dlatego cieszę się, że spróbowałem swoich sił na nowym dla mnie torze. Poza tym zawody służyły rozruszaniu kontuzjowanego kolana, przez które mało ostatnio jeździłem. Jutro bardzo ważny mecz finałowy, trener Cieślak się obawiał, ale ja dzisiaj nie ryzykowałem. Dlaczego nie wyszedł mi start w półfinale? No właśnie, sam chciałbym to wiedzieć (śmiech). Tor był twardy, równy i bardzo trudno było wyprzedzać. Mnie się raz udało, przeciwnik zostawił mi miejsce i po prostu skorzystałem z szansy.
Adam Skórnicki (XIII miejsce): Tak to czasem jest, że trudno się wyprzedza nawet przeciwników z gorszym sprzętem na niektórych torach, gdzie się rzadko bywa. Miałem mało jazdy, dlatego przyjazd tutaj był wskazany. Nie byłem myślami przy meczu w Zielonej Górze, ale jutro będę.