Michał Kowalski: Nie mogę zacząć inaczej, niż od gratulacji. Pojechałeś świetnie i poprowadziłeś Polonię do tytułu. Chyba lepiej nie mogło się to dla ciebie ułożyć?
Szymon Woźniak: Dokładnie tak. Lepiej być nie mogło, ja ze swojego występu jestem bardzo zadowolony. Gratuluję też pozostałym chłopakom, też świetnie się spisali. Stworzyliśmy prawdziwą drużynę, która w pełni zasłużyła na ten złoty medal.
Ostatnio w ogóle jeździsz bardzo dobrze. Końcówkę sezonu możesz raczej uznać za bardzo udaną…
- Masz rację, na razie nie chcę jeszcze zapeszać, ale końcówka tegorocznych rozgrywek dla mnie jest naprawdę znakomita. Jeżdżę bardzo dobrze, mimo poważnego defektu, jaki spotkał mnie jakiś czas temu. Wybuchł mi bowiem jeden silnik, który niestety muszę odstawić na półkę, bo nie da się go użytkować. Cieszę się, że pomimo takiej sytuacji moje zaplecze sprzętowe jest nadal w dobrej kondycji. Chciałbym za to podziękować klubowemu mechanikowi - panu Witkowi Gromowskiemu, który pomaga mi w przygotowaniu motocykli.
Podczas finału MDMP jako jeden z wielu zawodników miałeś problemy na drugim łuku. Z czego to wynikało?
- Przygotowaliśmy delikatnie przyczepny tor na te zawody. Taka nawierzchnia ma to do siebie, że z biegiem czasu się rozsypuje i tworzą się małe dziury oraz koleiny. Nie inaczej było w czwartek, ale było oczywiście bezpiecznie i myślę, że nie było osoby, która by jakoś bardzo narzekała na ten tor.
Przez większość sezonu jeździłeś jednak nieco słabiej. Co spowodowało aż taką progresję twoich wyników?
- Nic wielkiego się nie stało. Ja cały czas starałem się bawić żużlem w tym sezonie i rzeczywiście tę radość czułem. Niestety nie zawsze szło to w parze z dobrym wynikiem sportowym. Mogę tylko żałować, że tak późno złapałem ten wiatr w żagle, którego szukałem przez cały sezon.
Teraz czeka was walka w Ekstralidze, gdzie poziom jest nieporównywalnie wyższy. Uważasz, że stać cię na skuteczną jazdę w konfrontacji z najlepszymi?
- Moje zdanie jest takie, że nie ma różnicy, czy jeździ się w Ekstralidze, czy w I lidze. W rozgrywkach pierwszoligowych też wszyscy chcą wygrać i walczą do końca o jak najkorzystniejszy rezultat. To nie ma znaczenia z kim jedziesz w biegu. Wyścigi są równie ciężkie i nie będzie ani łatwiej, ani trudniej.
Masz jakieś cele na nowy sezon? Może IMŚJ?
- Na razie nie myślę o nowym sezonie, bo to jeszcze trochę za wcześnie. Skupiam się na tym, by jak najlepiej pokazać się jeszcze w tym roku. A co będzie w następnym sezonie to zobaczymy. Oczywiście zastanawiam się już nad tym, ale to na razie bardziej pomysły i przymiarki.
W niedzielę Polonia rozegrała mecz w Gdańsku. Zaprezentowałeś się w nim z niezłej strony, więc chyba możesz być z tego występu zadowolony?
- Skład był bardzo okrojony i przez to gospodarze chyba trochę nas zlekceważyli. Pokazaliśmy pazur i mimo osłabień pojechaliśmy naprawdę niezłe zawody i zapewne niejeden raz puls im skoczył, gdy odrabialiśmy straty i nie daliśmy im osiągnąć wyższej przewagi.
Macie przed sobą ostatni mecz sezonu z Gnieznem. Rozumiem, że zaprzeczacie wszelkim spekulacjom i jedziecie na poważnie do samego końca?
- Dokładnie tak. Na tym polega nasza praca. Jedziemy do końca i bardzo chcemy dać radość kibicom w tym ostatnim spotkaniu i tym samym zachęcić do przychodzenia na mecze ekstraligowe, bo naprawdę ich potrzebujemy. Są poza tym największym sponsorem klubu i możemy tylko starać się ich przyciągnąć naszą dobrą jazdą.