Wielki sukces i wielka klapa - rozmowa z Witoldem Skrzydlewskim, głównym sponsorem Orła Łódź

Pięć lat temu firma H. Skrzydlewska zdecydowała się zainwestować w będącą wówczas w trudnej sytuacji łódzką drużynę żużlową. Od trzech lat łodzianie walczyli o awans do pierwszej ligi. Cel ten udało się osiągnąć w minioną niedzielę, dzięki wygranej 50:40 z Lubelskim Węglem KMŻ. Upragniony awans może być jednak początkiem problemów Orła. Na starty w przyszłym sezonie potrzeba pieniędzy, których w całości nie jest w stanie wyłożyć główny sponsor.

Magdalena Skorupska: Wreszcie udało się awansować.

Witold Skrzydlewski: Mieliśmy szczęście momentami, momentami nie mieliśmy, ale awansowaliśmy.

Bardzo pan się denerwował w trakcie decydującego meczu?

- Stresowałem się, ale jakby przegrali to bym zaoszczędził fortunę.

Są już pierwsze plany na przyszły rok?

- Żadnych. W tym tygodniu będziemy świętować zwycięstwo. Zobaczymy, czy ci którzy dużo mówili, że dołożą się do klubu kiedy awansuje, wywiążą się z obietnic. Jestem w stanie się założyć, że to czcza dyskusja. My, to co należało do rodziny Skrzydlewskich zrobiliśmy. Pokazaliśmy, że w tym mieście może być żużel podniesiony z popiołów. Juniorzy zajęli czwarte miejsce, siódme, piąte w drużynowych. Nigdy takich rzeczy nie było. Jechaliśmy pięć sezonów jako drużyna, płaciliśmy i czekaliśmy. Piłka już dzisiaj nie jest po naszej stronie.

Firma H. Skrzydlewska zostanie przy żużlu w przyszłym sezonie?

- Jako rodzina Skrzydlewskich nie jesteśmy w stanie utrzymać całego klubu.

Wszystko zależy więc od tego czy znajdą się inni sponsorzy?

- Tak. Takie firmy są szukane i piszą o tym media. Tu nikt nie musi być prezesem, nie musi być reklamy firmy H. Skrzydlewska na tym stadionie. Mogą być zupełnie nowi ludzie. Niektórzy mówią wręcz, że sponsorzy przyszliby tu, gdyby nie było Skrzydlewskich. My za symboliczną złotówkę oddajemy to wszystko. Bez żadnego długu. Złożymy dokumenty na licencję, tak, żeby wszystko było. Myślę, że ją dostaniemy, bo będziemy spełniać wszystkie wymogi. Dalej wszystko zależy od wielu rzeczy. Może być wielki sukces i wielka klapa.

Jak długo trzeba będzie czekać na jakąś decyzję?

- Nie wiem. Może stać się to bardzo szybko. Trudno mi jest dzisiaj mówić, że ktoś przyjdzie lub nie. To, do czego zobowiązała się rodzina Skrzydlewskich wobec mieszkańców tego miasta, że wprowadzimy drużynę do pierwszej ligi, wykonano. Po wielkich bólach ale się udało. Może rzeczywiście jeśli my zrobimy krok do tyłu przyjdą inni i to poprowadzą.

Oby. Szkoda byłoby bowiem zmarnować lata pracy.

- Na pewno. Burzy się bardzo szybko. Czyta pani na pewno fora internetowe, różne wypowiedzi. Uważam, że trzeba być szalonym, żeby za własne pieniądze dać się opluwać. Nie można mieć pretensji do tych co tak piszą, tylko do tych, którzy czytają. Jak ktoś robi zły wpis to powinni wpisać prawdę, a nie reagują tak. Nie zapomnę do końca swoich dni jak był mecz z Rawiczem. Kibice byli wpuszczani za darmo. Mecz się nie odbył chociaż uważam, że mógł się odbyć. Mnie kibice wyzywali od ch..., za przeproszeniem, że kupili sobie kiełbasę z grilla i ja powinienem oddać, bo oni przyszli na mecz i meczu nie ma.

Zawsze znajdzie się pośród tłumu ktoś taki. To pojedyncze przypadki. Warto reagować?

- Niech się znajdują, ale ja muszę też mieć jakiś komfort. Jeśli poświęcam wielkie środki, niektórzy nawet nie marzą, żeby takie mieć, to wymagam też szacunku. Tysiąc złotych kosztowała wejściówka dla VIP-ów na cały sezon. Sześć osób ją kupiło. Ta trybuna była dzisiaj pełna, to o czym my tu mówimy? Zobaczymy co będzie dalej. Dlatego żaden zawodnik nie miał nigdy podpisanego dwuletniego kontraktu. Każdy z nich wiedział, że my walczymy. Myślę, że sukces odnieśliśmy tylko dlatego, że w tym roku byłem cwańszy od nich.

Źródło artykułu: