Corrida zakończona dramatem - relacja z meczu Włókniarz Częstochowa - Tauron Azoty Tarnów

W strugach deszczu żużlowcom Włókniarza i Tauronu Azotów Tarnów przyszło rozegrać zaległe spotkanie w ramach III rundy CenterNet mobile Speedway Ekstraligi. Po istnej corridzie na częstochowskim torze lepsi okazali się gospodarze, którzy wygrali 38:28. Wynik nietypowy, bowiem spotkanie zostało zakończone po katastrofalnym karambolu, w którym udział wzięli Borys Miturski oraz Jonas Davidsson.

Pojedynek ten stał pod olbrzymim znakiem zapytania tak na dobrą sprawę na kilkanaście godzin przed jego planowanym rozpoczęciem. W Częstochowie, co jakiś czas padał deszcz, bardziej bądź mniej nasilony. Z każdą godziną tor przy Olsztyńskiej nabierał kolejnej porcji wody i powoli zaczął robić się bardzo grząski. Tuż przed samym meczem, na około 2 godziny, aura okazała się łaskawa i z nieba przestało siąpić. Nadzieje na bezpieczne rozegranie spotkania odżyły a wraz z nimi przybyło werwy do przygotowania nawierzchni. Ta była ubijana przed pojedynkiem przez kilka samochodów, które zostały wpuszczone na tor. Mimo to sędzia zarządził dosypania nawierzchni na prostej startowej częstochowskiego obiektu. W efekcie zawody rozpoczęły się z około 40 minutowym opóźnieniem.

Sędzia zadecydował, że nie ma czasu na prezentację zawodników i ta decyzja była jak najbardziej słuszna. Zanim jednak włączył odmierzanie limitu dwóch minut, upłynęło sporo czasu. Pierwszy wyścig juniorski pokazał, że mecz do najpiękniejszych należeć nie będzie. Ba, można było martwić się o bezpieczeństwo zawodników, ponieważ groźnie na tor upadł jadący na ostatniej pozycji Jakub Jamróg. Młodzieżowiec z Tarnowa został z powtórki wykluczony. Kolega z pary Jamroga, Szymon Kiełbasa bardzo ostro skrytykował decyzję sędziego zezwalającą na wyjazd zawodników na tor. Podstawowy junior w talii Mariana Wardzały przejeżdżając obok wieży sędziowskiej popukał się w głowę, oczywiście kierując swój gest w stronę arbitra. Ten niewzruszony nakazał powtórki w trzyosobowym składzie, w której podwójnie zwyciężyli gospodarze. Co natomiast o swoim geście do sędziego miał do powiedzenia Szymon Kiełbasa? - Po prostu spodziewałem się, że tak się może stać. Na podobnym torze jechałem w zeszłym roku w Rzeszowie, kiedy to też zawodnicy byli na nie, a sędzia nakazał jechać. Wtedy skończyło się szybko, bo po pierwszym biegu, kiedy mój kolega złamał rękę. Widziałem, co się dzieje. Te samochody przed meczem tylko to wszystko przemieliły, a nie ubijały. Czułem, że tak to się skończy - oznajmił junior "Jaskółek".

Spotkanie cały czas wisiało na włosku, gdyż, co jakiś czas dawała o sobie znać pogoda. Pomimo przeciwności losu starano się doprowadzać częstochowski tor do stanu używalności. Do perfekcji było jednak bardzo daleko. Zawodnicy, nawet ci najbardziej doświadczeni, mieli niekiedy trudności ze swobodnym i prawidłowym ułożeniem się na wejściu w łuki czy też podczas samego ich pokonywania. O ściganiu i mijankach na najwyższym poziomie można było zapomnieć. O rezultacie biegu głównie decydował start i rozegranie pierwszego wirażu. Ewentualne zmiany pozycji na trasie wynikały z błędów zawodników, którzy nie radzili sobie z nawierzchnią. Niekiedy biegi przypominały jazdy treningowe początkujących juniorów ze szkółki żużlowej. W niektórych gonitwach stawka zawodników potrafiła się tak bardzo rozciągnąć, że zawodnicy wchodzili w łuki w spacerowym tempie. Nikt nie chciał bowiem narażać swoich kości na niebezpieczeństwo.

Pojedynek do ósmego biegu był niezwykle wyrównany. Wynik oscylował w okolicach remisu i losy spotkania mogły zostać rozstrzygnięte na korzyść jednej bądź drugiej strony. Decydujące okazały się gonitwy numer 8 i 9. Wtedy to z podwójnych zwycięstw cieszyli się gospodarze, którzy wyszli na dziesięciopunktowe prowadzenie. Nie oddali go do zakończenia pojedynku, czyli do gonitwy jedenastej, po której zaczął padać rzęsisty deszcz. Mimo to sędzia, po uprzedniej kosmetyce toru, zarządził rozpoczęcie biegu dwunastego. Owy bieg skończył się fatalnie. Tuż po starcie będący nieco z tyłu Borys Miturski próbował założyć się na jadącego przy krawężniku Szymona Kiełbasę. Na dojeździe do łuku na torze było bardzo ciasno i co zrozumiałe, dla kogoś musiało zabraknąć miejsca. Tym zawodnikiem był właśnie Miturski, który został wytrącony z równowagi jazdy i stracił panowanie nad maszyną. Sam junior Lwów groźnie upadł na tor, natomiast jego motocykl uderzył jeszcze w Jonasa Davidssona. Wypadek wyglądał z perspektywy trybun potwornie. Obaj zawodnicy nie podnosili się z toru. Pierwszy uczynił to Szwed, który przy pomocy lekarzy udał się do karetki o własnych siłach. Niestety Borys Miturski trafił do niej na noszach. Pierwsze diagnozy mówią o złamaniu ręki Miturskiego i wstrząśnieniu mózgu Davidssona.

Włókniarz wygrał różnicą dziesięciu oczek i zapewne to duże pocieszenie częstochowian. Dodatkowe to fantastyczna postawa Taia Woffindena, który przypomniał tego fantastycznego Taia z sezonu 2009. To on był w czwartek liderem biało-zielonych. W pięciu gonitwach wywalczył 11 punktów, co na pewno napawa optymizmem fanów spod Jasnej Góry. Bardzo odważnie na torze prezentował się także Rafał Szombierski. Sympatyczny Szumina zanotował dobry wynik, zdobywając siedem punktów. Ze strony tarnowskiej świetnie zawody rozpoczął Krzysztof Kasprzak, który po dwóch biegach miał na swoim koncie komplet oczek. Później postawa Kaspera pozostawiała jednak wiele do życzenia. Ogólnie tarnowianie lepsze biegi przeplatali słabymi. Na pewno duży na to wpływ miał tor, główny niesławny aktor czwartkowego widowiska. Słów krytyki na temat nawierzchni nie szczędził Marian Wardzała, szkoleniowiec Tauronu Azoty Tarnów. - Tor już przed zawodami był bardzo trudny i nierówny na całej szerokości i długości. Krawężnik był twardy, środek był grząski, po zewnętrznej tor był w miarę do jazdy. Było to prawdopodobnie spowodowane tymi opadami, które były tutaj w Częstochowie. Uważam, że przygotowanie było leniwe. Stały ciągniki, które jeździły podczas zawodów, a podczas przygotowania one stały w parkingu i uważam, że ten tor można było lepiej przygotować. Jestem tego pewien - powiedział Wardzała.

Tauron Azoty Tarnów - 28 pkt

1. Krzysztof Kasprzak 7 (3,3,0,1)

2. Tomasz Jędrzejak 3 (0,1,1,1)

3. Bjarne Pedersen 5+1 (2*,1,-,2)

4. Jesper Monberg 3 (3,w,d)

5. Sebastian Ułamek 7 (2,2,3)

6. Szymon Kiełbasa 3+2 (1,1*,1*,0)

7. Jakub Jamróg 0 (w)

Włókniarz Częstochowa - 38 pkt

9. Peter Karlsson 4+1 (2,0,2*)

10. Rafał Szombierski 7+1 (1*,3,3,d)

11. Jonas Davidsson 3+1 (u,2,1*)

12. Sławomir Drabik 1 (1,d,-)

13. Rune Holta 10+2 (3,2*,2*,3)

14. Borys Miturski 2+1 (2*,-,-)

15. Tai Woffinden 11 (3,0,3,3,2)

Bieg po biegu:

1. (63,99) Woffinden, Miturski, Kiełbasa, Jamróg (u/w) 5:1

2. (63,75) Kasprzak, Karlsson, Szombierski, Jędrzejak 3:3 (8:4)

3. (64,14) Monberg, Pedersen, Drabik, Davidsson 1:5 (9:9)

4. (65,15) Holta, Ułamek, Kiełbasa, Woffinden 3:3 (12:12)

5. (64,62) Kasprzak, Davidsson, Jędrzejak, Drabik (d/2) 2:4 (14:16)

6. (64,51) Woffinden, Holta, Pedersen, Monberg (u/w) 5:1 (19:17)

7. (64,47) Szombierski, Ułamek, Kiełbasa, Karlsson 3:3 (22:20)

8. (64,53) Woffinden, Holta, Jędrzejak, Kasprzak 5:1 (27:21)

9. (64,63) Szombierski, Karlsson, Kasprzak, Monberg 5:1 (32:22)

10. (64,35) Ułamek, Woffinden, Davidsson, Kiełbasa 3:3 (35:25)

11. (66,66) Holta, Pedersen, Jędrzejak, Szombierski (d) 3:3 (38:28)

Sędziował: Leszek Demski

NCD: 63,75 - Krzysztof Kasprzak w wyścigu 2

Widzów: 6 tys. (w tym ok. 50 z Tarnowa)

Startowano wg I zestawu.

Źródło artykułu: