Turniej Chrobrego rewanżem za Grand Prix - rozmowa z Arkadiuszem Rusieckim, prezesem Startu Gniezno

Pomału opadają emocje związane z kolejną edycją Turnieju o Koronę Bolesława Chrobrego - Pierwszego Króla Polski. Prezes Towarzystwa Żużlowego Start Gniezno Arkadiusz Rusiecki uważa, że tegoroczna impreza okazała się organizacyjnym sukcesem. Podkreśla, że do Gniezna udało się ściągnąć najlepszych żużlowców świata, co z kolei miało istotny wpływ na znakomitą frekwencję wśród kibiców speedwaya.

Mateusz Klejborowski: Za nami trzecia edycja Turnieju Chrobrego, jedynego turnieju na świecie, który łączy w sobie rywalizację sportowców z elementami historii. Jakie uczucia towarzyszyły tobie, kiedy ostatni z zawodników opuścił gnieźnieński stadion?

Arkadiusz Rusiecki: - Nie ukrywam, że poczułem wielką ulgę, że wszystko się udało. Podejrzewam, że nie tylko ja, ale również wiele osób, które miesiącami ciężko pracowały na ten sukces. Być może w moich ustach brzmi to nieskromnie, ale tegoroczny turniej uważam za wielki sukces nas wszystkich.

Mimo, że nie był to mecz ligowy, to jednak publiczność na stadionie bawiła się wyśmienicie. Żywo reagowała na wydarzenia na torze.

- Gnieźnianie kochają żużel, szczególnie na tak wysokim poziomie jak dziś. Jest to publiczność o dobrym guście, która byle czego nie kupuje. Kiedy przygotowywaliśmy się do tegorocznej edycji turnieju, wiedzieliśmy, że na starcie muszą pojawić się gwiazdy. Najlepiej jak najwięcej zawodników z cyklu Grand Prix, którzy stworzą widowisko na najwyższym poziomie. Poza tym pragnę zwrócić uwagę, że na trybunach pojawiło się wiele znakomitości, które dawno w Gnieźnie nie gościły. Pokazaliśmy im to, co mamy najlepszego - żużel w najlepszym wydaniu!

Uczestnicy zawodów chwalili sobie przygotowanie toru. Andreas Jonsson mówił, że gnieźnieńska nawierzchnia w niczym nie ustępowała tej z Grand Prix. Z kolei Tomasz Gollob podkreślał, że na torze było tak dużo różnych ścieżek do ścigania, że można było atakować na wszelkie sposoby.

- Kibice żywo interesowali się tym, jaka nawierzchnia zostanie przygotowana na Turniej Chrobrego. Obawiali się, że będzie podobna do tej z zawodów ligowych, a więc typowy gnieźnieński beton. Uspokajaliśmy, że jak fachowcy pod okiem Leona Kujawskiego zabiorą się za przygotowanie toru, to nikt nie będzie miał prawa narzekać. I tak też się stało. Nasz tor sprzyjał walce, kapitalnym mijankom. Coś pięknego. Czapki z głów przed zawodnikami, którzy umieli to wykorzystać i sprawili, że turniej był tak emocjonujący.

Warto wspomnieć, że długo nie było pewne czy w Gnieźnie wystąpi przyszły król żużla - Tomasz Gollob.

- Rzeczywiście mieliśmy wątpliwości z tym związane. Nie ukrywam, że zeszłoroczny występ najlepszego polskiego żużlowca mocno nas rozczarował. Zmieniliśmy zdanie po treningu Stali Gorzów, który odbył się kilka tygodni temu. Postawa Tomasza przekonała nas, że tego żużlowca nie może w Gnieźnie zabraknąć. Bawił się jazdą na naszym torze, zresztą nieraz podkreślał, że lubi u nas jeździć. Przed samymi zawodami powiedział, że przyjechał udowodnić, że występ przed rokiem, to był wypadek przy pracy. Cóż mogę więcej dodać, stało się dokładnie tak, jak powiedział. Dzisiaj Tomasz Gollob był zdecydowanie najlepszy i w pełni zasłużył na miano króla gnieźnieńskiego żużla.

W zawodach wystąpiło czterech (Krzysztof Jabłoński, Michał Szczepaniak, Jason Doyle, Adrian Gomólski), a razem z Marcinem Wawrzyniakiem, pięciu reprezentantów Startu Gniezno. W kilku biegach pokazali lwi pazur.

- Poprzeczkę mieli zawieszoną tak wysoko, że nie można było wymagać od nich samych zwycięstw, chociaż nie ukrywam, że moim marzeniem było, żeby co najmniej jeden z naszych zawodników znalazł się w finale. Pokazali, że potrafią wykorzystać nawet najmniejszy błąd znakomitych rywali. To co zrobił Krzysiek Jabłoński w biegu z Jasonem Crumpem, to było mistrzostwo świata. Mocno podbudowała mnie także postawa Adriana Gomólskiego. Wszyscy pojechali na dobrym poziomie, walczyli.

W Turnieju Chrobrego wystąpiło aż siedmiu zawodników z Grand Prix. Gdyby nie kontuzja Emila Sajfutdinowa, to na starcie stanęliby wszyscy medaliści z sezonu 2009. Z roku na rok podnosicie sobie poprzeczkę coraz wyżej.

- Każdy turniej to dla nas bicie rekordu świata. Dokładnie tak, jak mówisz, w tym roku oglądaliśmy aż siedmiu zawodników z Grand Prix. Co więcej, w momencie gdy ze składu wypadł Emil, to na jego miejsce wskoczył również wyśmienity - Rune Holta. Kiedy z występu zrezygnował Lee Richardson, to zaraz doszliśmy do porozumienia z Andreasem Jonssonem. Co zrobić, żeby było jeszcze ciekawiej? Będziemy nad tym głęboko się zastanawiać. Wszystko zmierza w tym kierunku, że za jakiś czas gnieźnieński turniej może być rewanżem za jedną z rund Grand Prix!

Nie ma takiego drugiego turnieju na świecie, który łączy w sobie sportową rywalizację na najwyższym poziomie, z elementami historii. Jest to coś, co wyróżnia gnieźnieńskie zawody wśród innych.

- To klucz do sukcesu. Turniejów na świecie są tysiące, my chcieliśmy zrobić taki, który zostanie zapamiętany. Dzisiaj niektórzy zawodnicy po raz pierwszy ścigali się w Turnieju Chrobrego. Pokazaliśmy im, jak w Gnieźnie podejmuje się króla. Gregowi Hancockowi na prezentacji towarzyszyli wojowie, niewiasty. W tle była średniowieczna muzyka. Cała ta otoczka zawodów miała sprawić, że każdy z uczestników turnieju wywiezie z Gniezna niezapomniane wrażenia. I będzie chciał wrócić.

Turniej Chrobrego wyróżniają też nagrody. W tym roku zwycięzca po raz pierwszy otrzymał na własność replikę Szczerbca, miecza koronacyjnego pierwszych królów Polski.

- Podejrzewam, że w domu Tomasza Golloba są setki półek, pełnych różnych pucharów i innych nagród. Kolejna tego typu pamiątka nie zrobiłaby na nim wrażenia. Dlatego w tym aspekcie też chcieliśmy się wyróżnić, stąd pomysł na replikę Szczerbca. Do tej pory zawodnicy poza tradycyjnymi pucharami i kwiatami, otrzymywali inne nagrody, tyle, że przechodnie. W tym roku zwycięzca otrzymał replikę Szczerbca, miecza koronacyjnego pierwszych królów naszego kraju. Jestem dumny, że wśród licznych nagród Tomka, będzie także ta wyjątkowa z Gniezna. Kiedy po latach wnuczęta Tomasza będą przeglądały jego zdobycze, wśród nich będzie też ta z naszego miasta.

Komentarze (0)