We Włoszech "PUK" uzbierał 12 punktów i musiał uznać wyższość jedynie Chrisa Harrisa, Fredrika Lindgrena oraz Leona Madsena. - Wszystko było wspaniałe oprócz tego, że musieliśmy rywalizować w 40-stopniowym upale. Wygrałem kilka wyścigów i we wszystkich gonitwach dojeżdżałem do mety na punktowanych pozycjach, co jest niezwykle istotne w tego rodzaju turniejach - powiedział Iversen.
Zawody w Lonigo nie były jednak dla Duńczyka tzw. spacerkiem. - Mój ostatni bieg to był koszmar. Wiedziałem, że tylko zwycięstwo gwarantuje mi wyjazd do Vojens. Wyścig był dwa razy przerywany - najpierw upadł reprezentant gospodarzy, a potem Simon Stead wywiózł mnie w płot. Uderzyłem się w ramię i czułem ból, ale na szczęście nic sobie nie złamałem - dodał 28-latek, który niedawno powrócił do ścigania po kilkutygodniowej absencji spowodowanej kontuzją łopatki.
Grand Prix Challenge w Vojnes odbędzie się 28 sierpnia. - Teraz najbardziej potrzebuję regularnej jazdy, żeby złapać odpowiednią formę, bo w finale eliminacji nie można sobie pozwolić na ani jedną chwilę słabości. Szesnastu facetów będzie walczyć o tylko trzy miejsca w mistrzostwach świata! - zakończył "PUK".
Niels Kristian Iversen w sezonie 2010 w Polsce przywdziewa kevlar Falubazu Zielona Góra. Duńczyk w tym roku wystąpił w zaledwie jednym spotkaniu ekipy z lubuskiego, w którym wziął udział w dwóch gonitwach, wypracowując średnią w wysokości 0,500 pkt./bieg.