- Po wyjściu ze startu zderzyłem się z Tomkiem Jędrzejakiem. Nie mam do nikogo pretensji - to była moja wina. Po zderzeniu poleciałem na prawą stronę i upadłem na tor - tak relacjonuje całe wydarzenie Rafał Dobrucki.
Na szczęście jeden z krajowych liderów ZKŻ nie odniósł poważnej kontuzji. - Jak po każdym upadku, czuję się troszeczkę poobijany. Na szczęście nie można mówić o żadnym poważnym urazie. Jednak dzisiaj jadę na konsultacje do lekarza, bo boli mnie głowa. Zrobimy możliwe prześwietlenia aby całkowicie wykluczyć inne urazy - powiedział Dobrucki.