Od sezonu 2025 były wieloletni lider i zarazem największa gwiazda częstochowskiego zespołu, Leon Madsen, będzie reprezentować w PGE Ekstralidze inny zespół. Nowym został Falubaz Zielona Góra, z którym duński żużlowiec podpisał dwuletnią umowę. Nie jest kontrowersyjną teza, że ten właśnie transfer jest największym hitem jesiennego okienka w lidze polskiej.
Kontrowersji nie zabrakło za to, co do samego rozstania Madsena z Włókniarzem Częstochowa. Po ośmiu sezonach jazdy, zdaniem klubu, Duńczyk nie zachował się fair, bo miał nie poinformować go o podjęciu rozmów z klubem z Zielonej Góry. Pod Jasną Górą wierzono, że 36-latek zostanie w drużynie, o czym zresztą on sam miał przekonywać wcześniej.
Żalu nie krył prezes Michał Świącik, który przez kolejne lata dbał o to, aby żużlowcowi niczego we Włókniarzu nie brakowało. - Myślę, że Leon wie, że zrobił źle. Widzieliśmy się na gali PGE Ekstraligi i powiedzieliśmy sobie parę słów. Leon starał się przeprosić, że gdzieś mu się to wymknęło spod kontroli, ale to, co się stało, to się stało, mleko się wylało. Mógł to zupełnie inaczej zakończyć - podkreślał w październiku szef klubu z Częstochowy.
Sama forma pożegnania Madsena przez klub też była koniec końców lakoniczna, a słów krytyki w jego stronę nie szczędzili rozżaleni kibice. Ostatnio Włókniarz zażądał od byłego już zawodnika przedstawienia faktur potwierdzających, że całe kwoty otrzymane na przygotowanie do sezonu 2024 przeznaczył na ten właśnie cel. Sprawa ma trafić ostatecznie do Trybunału PZM.
ZOBACZ WIDEO: Orzeł z innym prezesem zyska nową jakość? Jest jeden warunek
- To głupie, że Leon Madsen musi się tłumaczyć, czy dobrze przygotował się do sezonu. W PGE Ekstralidze osiągnął praktycznie taką samą średnią, co Bartosz Zmarzlik, więc chyba nie musi udowadniać, że był dobrze przygotowany do rozgrywek. Słabo to wygląda, bo chyba większość ludzi interpretuje to jako próbę wyciągnięcia pieniędzy od zawodników, którzy zdecydowali się opuścić klub - stwierdził Marek Cieślak, były i być może przyszły trener drużyny.
Teraz, z przymrużeniem oka, klub skierował do fanów ofertę kupna małej maskotki Lwa Leosia, która wzorowana jest na oficjalnej maskotce zabawiającej publiczność w trakcie trwania zawodów o tej samej nazwie.
Klub życzy fanom udanych zakupów, podając link do klubowego sklepu. "Leosia to tak na pamiątkę po Leonie" - pisze w komentarzu jeden z kibiców, a inny dodaje: "Leon lubi to". "Było go nazwać Maksiu" - sugeruje za to inny kibic, nawiązując do Maksyma Drabika, który również w listopadzie opuścił drużynę, przenosząc się do tej z Rybnika. Są też jednak wpisy, które uznają taki ruch za marketingową wpadkę w momencie, kiedy Madsen zawodnikiem "biało-zielonych" już nie jest.
Ukrucic wszystkie tą kasę i zarabiać połowa tego co moja i niech pokazują jazdę na 4kolkach głównie dla sportu i sławy a nie kasy