Krzysztof Pecyna musiał na początku sezonu zdać egzamin na licencję żużlową, a to spowodowało, że dołączył do drużyny kilka tygodni później i stracił pierwszą część rozgrywek. Kiedy już na dobre znalazł się w zespole, miał spore problemy sprzętowe. Wystąpił w jedenastu meczach, jednak w zaledwie jednym udało mu się pojechać na miarę swoich możliwości. Pozostałe dziesięć spotkań lepiej pozostawić bez komentarza. - Ciężko jest podsumować rok, bo cały sezon to było wielkie poszukiwanie sprzętu. Myślę, że udało mi się trafić dopiero na koniec sezonu. Mam teraz silnik od Ashley'a Holloway'a i podczas ostatniego meczu towarzyskiego było widać efekty. Na Turnieju Gwiazdkowym nie miałem tego silnika, bo były problemy z ramą i musiałem pożyczyć motor. Nie mogłem na nim zrobić dobrego wyniku. Spaliłem sprzęgło, zrobiłem taśmę i w ostatnim starcie też nie zdobyłem punktu. Potraktowałem ten turniej jako zabawę. Teraz zaczyna się prawdziwa praca. Będę chciał solidnie przepracować zimę. Przygotuję się odpowiednio fizycznie i sprzętowo do nowego sezonu. Jak to zrobię? Jeszcze nie wiem. Będę robił wszystko co w mojej mocy, starał się i szukał sponsorów. Po prostu chcę wrócić.
Wychowanek pilskiej Polonii nie uważa, że sezon 2009 był dla jego drużyny stracony. Jest zadowolony, że udało się bez większych problemów dojechać sezon do końca i cieszy się, że żużel w Pile nadal przyciąga na trybuny mnóstwo kibiców. - Biorąc pod uwagę fakt, że jest to pierwszy rok działalności klubu, to mogę powiedzieć, że nie było źle. Po tak długiej przerwie sukcesem jest to, że mamy ligę, a najważniejsze, że na każdy mecz przychodzi po kilka tysięcy ludzi. Zaczynamy w Pile czuć ten klimat, który panował kiedyś i tego musimy się trzymać. Nie warto rozmawiać o rzeczach przykrych, bo do niczego dobrego to nie doprowadzi.
Krzysztof Pecyna nie ukrywa, że nadal chce jeździć w Pile. Jest zadowolony ze swojej współpracy z Prezesem - Markiem Wieczorkiem i jest przekonany, że sytuacja rozwija się w dobrym kierunku. - Myślę, że w przyszłym sezonie będę jeździł w Pile. Cały czas rozmawiam z Prezesem, który chce we mnie zainwestować i wydaje mi się, że szybko się dogadamy. Chciałbym się w Pile odbudować i tu przejechać sezon, ale na lepszym sprzęcie. Nie na takim, który miałem do dyspozycji w tym roku, bo było to ciągłe pożyczanie.