Przez ostatnie lata w szwedzkim żużlu nie brakowało mniej lub bardziej utalentowanych zawodników. Niektórym z nich wróżyło się karierę godną mistrzów i pójście śladami samego Tony'ego Rickardssona. To on pozostaje jednak wciąż ostatnim Szwedem, który został mistrzem świata, a miało to miejsce w 2005 roku. Jeszcze dłużej, bo od 2002 roku Szwecja czeka na mistrza Europy (wówczas został nim Magnus Zetterstroem) oraz mistrza świata juniorów (ostatnim w 2000 roku był Andreas Jonsson).
Na szwedzkich torach nie brakuje utalentowanej młodzieży. Może nie na tyle, by dziś myśleć o nich, jako następcach Rickardssona, Lindgrena, czy Jonssona, ale z dużymi możliwościami. Drużynowi mistrzowie kraju - Lejonen Gislaved zamierzają im pomóc.
"W tym wieku w trakcie sezonu zawodnicy miewają wzloty i upadki. W ostatnich latach rozwijaliśmy Caspera Henrikssona, który wykonał kolejny krok w przód i ugruntował swoją pozycję. Teraz chcemy dać taką samą szansę Sammyemu Van Dyckowi, a jednocześnie przyjąć więcej młodzieżowców" - czytamy w mediach społecznościowych klubu.
Oprócz wspomnianego duetu Lejonen w tej chwili ma już zakontraktowanych jeszcze dwóch juniorów - Erika Perssona oraz Alfonsa Wiltandera.
"Celem na przyszły rok jest występowanie w jak największej liczbie meczów z trzema, czterema Szwedami. To jest to, co możemy dać jako klub, to właśnie pomoc szwedzkim zawodnikom w rywalizacji z dobrymi konkurentami. Jeśli co roku uda nam się w ten sposób 'pozyskać' kilku żużlowców, którzy dostaną szansę i ją wykorzystają, to będzie wiele znaczyło dla przyszłości szwedzkiego żużla" - dodali działacze Lejonen.
ZOBACZ WIDEO: Gollob odniósł się do zamieszania z dzikimi kartami. "Nie zawsze wszystko rozumiem"