Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty: Byliście zaskoczeni, że osłabiony #OrzechowaOsada PSŻ Poznań tak dobrze radził sobie na rybnickim torze?
Jakub Jamróg, zawodnik Innpro ROW-u Rybnik: Mimo że teoretycznie mecz zapowiadał się dla nas łatwo, to nie chcieliśmy zlekceważyć rywala. Na pewno podeszliśmy z szacunkiem do niego. To jest sport, więc nie można być zszokowanym, że goście dobrze sobie poradzili.
Mimo wszystko ostatnie wyniki na domowym obiekcie nie są najlepsze. Macie problem z odpowiednim przygotowaniem nawierzchni, na to także wpływały upały?
Zwiedziłem w swojej karierze już wiele klubów i wiem, że trudno o super powtarzalny tor. Faktycznie uważam, że wysokie temperatury przeszkadzają w odpowiednim przygotowaniem owalu, a też nie pamiętam, aby w przeszłości przez tak długi okres utrzymywały się takie upały. Aczkolwiek nie robimy z tego żadnej tragedii. Być może nie wyszło nam tak, jakbyśmy tego chcieli, ale wyciągniemy wnioski i podczas finału zamierzamy mieć już wszystko perfekcyjnie zorganizowane. Tylko teraz pogoda znowu się zmieniła i prognozy są drastycznie inne niż przez ostatnie tygodnie.
W rundzie zasadniczej z Polonią to była zupełnie inna historia. Nasze spotkanie było zagrożone, a wtedy gospodarz nie może przygotować nawierzchni tak, jakby chciał. Odizolowuje ten pojedynek od całej reszty. Osobiście czuję się świetny na naszym obiekcie. Mimo wszystko nie szukałbym sensacji w torze. Nie pamiętam, abym w przeszłości miał tak powtarzalne wyniki w domu.
ZOBACZ WIDEO: Ważna deklaracja prezesa Unii w kwestii budżetu klubu. Tyle będzie trzeba wydać na awans
Właśnie, ta pogoda może wam pokrzyżować plany. Być może lepszym rozwiązaniem dla was, byłoby przełożenie pierwszej finałowej potyczki?
Może tak, ale co my możemy z tym zrobić? Decyzje są podejmowane niezależnie od nas. Trzeba będzie się dostosować do tego, co się wydarzy. Mogę sobie coś chcieć, ale wszystko wyjdzie w praniu. Nie skupiam się w ogóle na tym.
Wspomniał pan już o tym, że świetnie czuje się na domowym owalu. Pana forma, a już szczególnie w fazie play-off (obecnie druga średnia w fazie play-off Metalkas 2. Ekstraligi - dop.red.) jest jednak wysoka w każdym meczu. Co jest przyczyną?
Wiele elementów się na to złożyło. Zacząłem współpracować z pewnymi osobami, które mi pomagają. Udoskonaliłem swój okres przygotowawczy. Do tego bardzo dobra kooperacja z tunerem, świetne porozumienie z torem, o czym już wspomniałem oraz klub, który realizuje bez zarzutu umowę. To są czynniki niezbędne do osiągania dobrych wyników.
Jeśli tez zacząłem osiągać dobre rezultaty w domu, to z dużo większą pewnością jechałem na wyjazdy. One na początku nie były aż tak kolorowe, ale później było lepiej. Zainwestowałem także w połowie sezonu w nowe silniki, co przełożyło się na punkty. Jeżeli chodzi o play-offy, to osobiście uwielbiam jazdę pod ciśnieniem. Większa presja mnie bardziej elektryzuje. Stąd apogeum formy przyszło na najważniejsze mecze, taki był plan.
Ostatnio coraz więcej zawodników zmienia tunerów. U pana jednak się to nie wydarzyło?
Nie jest żadną tajemniczą, że jeżdżę głównie na jednostkach od Flemminga Graversena. Dziękuję mu za tę współpracę. Paradoksalnie zawsze miałem jeszcze jednego lub dwóch tunerów, a teraz ograniczyłem się praktycznie do Duńczyka. Mam zachowany jeden silnik od innego dostawcy i też z niego czasem korzystam. Aczkolwiek skupiam się przede wszystkim na jednostkach ze stajni FGM. Rozwinęliśmy mocniej naszą kooperację i to zadziałało.
Co z pana przyszłością? Odbyły się już pierwsze rozmowy z ROW-em?
Z racji tego, że sezon nadal trwa, dzieje się to powoli. Jednakże wola współpracy z obu stron jest. Zaczęliśmy dyskutować o Metalkas 2. Ekstralidze, życząc sobie z prezesem, abyśmy mogli prowadzić dialog także o PGE Ekstralidze. Chciałbym zostać w Rybniku, ponieważ wszystko mi tu pasuje, ale nigdy niczego nie wykluczam. To jest sport zawodowy. W którymś momencie wkroczy w to wszystko biznes i zobaczymy, gdzie nas to zaprowadzi.
Czyli w przypadku ewentualnego awansu, będziecie rozmawiali o najlepszej żużlowej lidzie świata. Pan dążyłby do wystartowania w niej?
Najbardziej chciałbym podjąć rękawicę i pojechać w PGE Ekstralidze. Aczkolwiek nie rozmawiamy teraz o tym za bardzo, nie chcemy zapeszać. Wolimy skupić się na zadaniu, a na konkrety przyjdzie czas.
Zrezygnował pan z występu w Bundeslidze. Jak rozumiem, jest to spowodowane finałem Metalkas 2. Ekstraligi?
Mecz w Niemczech wypada w sobotę, więc byłoby trochę nieodpowiedzialne jechać na drugi koniec kraju i później wracać do Polski. Być może jeszcze w nim wystąpię, jeśli konfrontacja w Rybniku zostanie przełożona.
Ile punktów u siebie musi zdobyć ROW, aby pojechać do Bydgoszczy z szansami na wygranie dwumeczu?
Myślę, że 12 "oczek" przewagi lub więcej, będzie już dawało nam realne szanse na tryumf. Aczkolwiek nie lubię tak gdybać. Nawet teraz przecież PSŻ nas postraszył, a tryumfowaliśmy w Poznaniu. Wiem, co Polonia potrafi na własnym obiekcie. Nikt tam nie zdobył 40 punktów. Jednakże nawet nasze niskie zwycięstwo w Rybniku nie spowoduje, że się położymy w rewanżu. Na pewno zaliczka byłaby wskazana, ale jeśli się nie uda, to i tak będziemy zmobilizowani.
Lepiej, że najpierw jedziecie na własnym torze? Wiele osób powtarza, że łatwiej się broni niż goni.
Również tak twierdzę. Minimalnym minusem jest brak ewentualnej fety przy swoich kibicach, bo ona zawsze lepiej smakuje, lecz w naszym przypadku chyba wychodzi na plus, że dwumecz zaczniemy od własnego owalu. Aczkolwiek podejście do rewanżu z myślą o bronieniu zaliczki jest złe. Trzeba zawsze nastawić się na wygraną.