WP SportoweFakty już 6 sierpnia informowały, że to właśnie Brady Kurtz może trafić Betard Sparty i zastąpić w niej Taia Woffindena. To bez wątpienia jeden z ciekawszych ruchów na tegorocznej giełdzie transferowej. Wrocławianie nie postawili na zawodnika z wielkim nazwiskiem. Klub wybrał mniej oczywisty kierunek, ale już teraz nie brakuje głosów, że prezes Andrzej Rusko zrobił znacznie lepszy interes od ligowych rywali.
Co ciekawe, Kurtz nie jest w przypadku Betard Sparty drugim lub trzecim wyborem. To zawodnik, na którego wrocławianie byli zdecydowani od początku, mimo że chęć jazdy w klubie wyrażali dwaj żużlowcy Krono-Plast Włókniarza, a więc Leon Madsen i Mikkel Michelsen. Warto też dodać, że nie było tematu pozyskania Maxa Fricke'a z ZOOleszcz GKM-u Grudziądz.
Dlaczego Betard Sparta wybrała Kurtza? Najważniejsze były argumenty sportowe. Zawodnik od dłuższego czasu notuje stały progres. Jest stosunkowo młody i na pewno nie wskoczył jeszcze na swój najwyższy poziom, choć jego tegoroczne występy na poziomie Metalkas 2. Ekstraligi są już naprawdę imponujące.
Poza tym nie jest żadną tajemnicą, że wrocławianie od lat starannie dobierają żużlowców również pod względem charakteru, tak by nie zepsuć atmosfery w drużynie. Potwierdzeniem tej tezy są wszystkie transfery, które klub przeprowadzał w ostatnich latach. To z tego powodu odpadły kandydatury Leona Madsena i Mikkela Michelsena. W odróżnieniu od nich Kurtz jest bezkonfliktowy.
Trzeci argument dotyczył kwestii sprzętowych. Australijczyk startuje na silnikach, które przygotowuje Ashley Holloway. Betard Sparta ma z tym tunerem świetny kontakt. Brytyjczyk bardzo pozytywnie wypowiadał się o dotychczasowej współpracy z 27-latkiem. Nic więc dziwnego, że negocjacje przebiegły bardzo szybko.
ZOBACZ WIDEO: Stal Gorzów działa na rynku transferowym. Kogo obserwuje prezes klubu?