Choć od zatrzymania Sławomira K. nie minął jeszcze miesiąc, to w tym czasie zarzuty usłyszały kolejne dwie osoby. Okazuje się, że to wcale nie musi być koniec, bo sprawa jest bardzo złożona, a wiele wątków wciąż nie jest jeszcze zbadanych. Jak udało nam się dowiedzieć, zarzuty w tej sprawie od Prokuratury Regionalnej w Łodzi usłyszało już w sumie 41 osób. Śledztwo nie zostało jednak zakończone.
Przypomnijmy, że założyciel Metaliki Recycling został zatrzymany pod zarzutem udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, która miała zajmować się gospodarką odpadami. Prokuratura będzie próbowała udowodnić podejrzanym, że bezprawnie zarządzali odpadami, przenosili je na nielegalne składowiska, a potem brali udział w ich podpalaniu.
W związku z tym, że sprawa jest rozwojowa, to raczej nie ma szans, by Sławomir K. opuścił areszt przed upływem trzech miesięcy.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Sadowski, Malitowski i Stępniewski
- To rzeczywiście jedna z największych spraw prowadzonych przez naszą Prokuraturę. Cały czas zatrzymujemy kolejnych podejrzanych. Mogę powiedzieć, że zarzuty usłyszało 41 osób, a przynajmniej kilkanaście z nich wciąż przebywa w areszcie - przyznaje prokurator Krzysztof Bukowiecki, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Łodzi.
Śledczy nie chciał jednak zdradzić, czy Sławomir K. przyznał się do zarzucanych mu czynów i czy zgodził się na współpracę z prokuraturą. To z pewnością zwiększyłoby jego szansę na szybsze wyjście na wolność i odpowiadanie z wolnej stopy.
Niecały miesiąc aresztu wystarczył z kolei, by pod nieobecność biznesmena i prezesa upadł jego klub, czyli Kolejarz Rawicz. Przedstawiciele ośrodka co prawda deklarowali chęć przystąpienia do przyszłorocznych rozgrywek, ale nie zdołali zebrać pełnej dokumentacji w odpowiednim terminie, a ich szanse na start w sezonie 2024 są już iluzoryczne. Co ciekawe, wciąż w sprawie zatrzymania prezesa nie wypowiedział się oficjalnie żaden z przedstawicieli tego klubu.
Dużo chętniej o kulisach upadku klubu opowiadają byli zawodnicy i pracownicy, którzy tuż po zatrzymaniu ujawnili, że w ostatnich miesiącach prezes Sławomir K. rozliczał się z nimi częściami motocykli, a nie pieniędzmi. Już wtedy dużo mówiło się o kłopotach działacza, a plotki potęgowały jego tajemnicze zniknięcia. Działacz dwukrotnie wyjeżdżał z Polski na kilka tygodni, wyłączał wszystkie telefony, a po pewnym czasie wracał i zapewniał, że przebywał jedynie na krótkim urlopie.
Czytaj więcej:
Kibice dwóch klubów mogą już być spokojni
Pojawiły się nowe opcje w Sparcie Wrocław