To był mega hit pierwszej fazy rundy zasadniczej w PGE Ekstralidze, który miał być rozegrany już jakiś czas temu w ramach 1. kolejki. Betard Sparta Wrocław do Lublina jechała z dużymi nadziejami i znalazła sposób na to, by zatrzymać Platinum Motor Lublin.
Gospodarze nie ukrywają, że dużą rolę odegrał tor. Dominik Kubera w pomeczowej mix zonie opowiadał, że do samego końca trwała walka o to, by doprowadzić go do stanu pozwalającego na jazdę w lewo.
- I w pierwszej fazie, w tej połowie było okej, ta końcówka była mocno średnio, by nie powiedzieć, że zła. Trudno się jechało - dodawał żużlowiec z Leszna.
ZOBACZ WIDEO: Miał być następcą Zmarzlika. Były prezes o zjeździe formy juniora. "Do tego się nie przyzna"
Dla Platinum Motoru porażka w czwartkowy wieczór była pierwsza od dwudziestu spotkań na swoim torze. Pierwsze skrzypce wśród gospodarzy odgrywali właśnie Kubera oraz dosyć niespodziewanie Fredrik Lindgren. Ten pierwszy rozpoczął wybornie, bo od trzech zwycięstw. Później poszło nieco gorzej.
- W ogóle nie korzystałem z zapisków, jak i z silnika, na którym tu jechałem. Wziąłem jednostkę, z której nigdy tu nie korzystałem, bo mnie zaskoczyła na wieczornym treningu. I może to mi pomogło na początku, bo każdy szukał i błądził, sprawdzając ustawienia z ubiegłego roku, a to nie jest ten nasz tor. Póki nie ma lepszej pogody i prac na torze, to nie będziemy mogli wykorzystać w pełni tego, co mamy - dodał Kubera.
Liderami przyjezdnych byli Artiom Łaguta oraz Tai Woffinden, którzy wywalczyli po dziesięć punktów z dwoma bonusami. Rosjanin z polskim paszportem pytany o sprzęt i jego dopasowanie przy Alejach Zygmuntowskich zdradził, z jakich jednostek korzysta.
- Na razie korzystam z silników, na których jeździłem w 2021 roku, bo są sprawdzone i dobrze dopasowane - mówił.
Były mistrz świata odniósł się również do tego, co wydarzyło się w trzynastym biegu. Łaguta w duecie z Janowskim prowadzili 5:1 nad Zmarzlikiem, ale zawodnik Motoru na dystansie popisał się kapitalną szarżą. Ścieżka, w którą udało mu się wjechać, dała mu prędkość, która zaprocentowała awansem na prowadzenie.
- Jechaliśmy z Maciejem na 5:1. Myślałem, że to on jest za mną, a to był Bartek i mnie minął. Trudno było cokolwiek zrobić, bo tor był ciężki - skomentował.
Czytaj także:
Mógł zdobyć punkty na wagę zwycięstwa
Tego sobie życzy zawodnik Tauron Włókniarza