W ubiegłotygodniowym sparingu przeciwko Enea Falubazowi Zielona Góra, zawodnik był obok Mateusza Panicza najsłabszym punktem swojej drużyny, a zawody zakończył z dorobkiem zaledwie trzech punktów i bonusa. Tak słaby wynik wywołał sporo komentarzy fanów, którzy byli zaniepokojeni formą Piotra Pawlickiego.
Nie ma się czemu dziwić, bo zawodnik praktycznie nie startował w przedsezonowych zawodach, a gdy już miał pokazać się na tyle mocnego rywala, to spisał się fatalnie. Okazuje się jednak, że żużlowiec miał sporo pecha.
Za słabą dyspozycją żużlowca Betard Sparty Wrocław stoją problemy z silnikami, a takiego pecha jak on, w ostatnich tygodniach nie miał żaden inny zawodnik. Pawlicki w sparingu z Falubazem zdążył zrobić próbny start, a chwilę później wracał do parku maszyn po drugą maszynę. Wszystko dlatego, że najlepszy silnik zatarł się przy próbnym starcie. Chwilę później zawodnik wyjechał na rezerwowym sprzęcie i... ten silnik również zatarł się przy próbie startu.
ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Zengota: Nasi juniorzy są świadomi błędów i gotowi do pracy
28-latek w kilka minut stracił więc dwa silniki i ochotę do dalszego ścigania. Co ciekawe, nie był jedynym zawodnikiem, który w ostatnich tygodniach musiał zapłacić za generalny remont sprzętu po zatarciu się. Nikt jednak nie miał takiego pecha, by w kilka minut stracić najlepsze silniki.
Usterki jednostek napędowych stały się jednak wyjątkowo powszechne w tym roku, a problem z nimi mają wszyscy tunerzy. Wiele wskazuje na to, że przyczyną jest wadliwa partia łożysk. W tym przypadku szczegółowe przyczyny są jednak trudne do ustalenia, bo silnik po zatarciu się jest w fatalnym stanie, a to utrudnia identyfikację źródła problemu. W takich przypadkach inżynierowie są jednak w kontakcie ze sobą i wymieniają się radami, by uniknąć takich sytuacji w przyszłości.
Dla Pawlickiego najważniejsze jest jednak to, że po pechowym sparingu oba silniki wróciły już do niego po remoncie i na treningach spisują się bardzo dobrze. Na środę wrocławianie mieli zaplanowany trening, który ma być jedną z ostatnich prób przed sobotnim starciem z Fogo Unią Leszno. To spotkanie będzie wyjątkowe dla Piotra Pawlickiego z kilku powodów, a rywale nie mają już co liczyć na jego problemy sprzętowe.
Czytaj więcej:
Arged Malesa pracuje nad ważnym transferem
Madsen szczęśliwy, że przeżył