Żużel. Krzysztof Buczkowski zdradza, co przekonało go do pozostania w Falubazie

Materiały prasowe / Na zdjęciu: Krzysztof Buczkowski
Materiały prasowe / Na zdjęciu: Krzysztof Buczkowski

Falubaz Zielona Góra nie osiągnął celu postawionego przed sezonem i w kolejnym roku dalej będzie rywalizować na zapleczu Ekstraligi. Pomimo wcześniejszych spekulacji drużyna dalej będzie bardzo mocna, a jej częścią pozostanie Krzysztof Buczkowski.

[b]

Mateusz Kmiecik, WP SportoweFakty: Średnia 2,043, zaledwie 8 biegów bez punktów i 9 miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników eWinner 1. Ligi. Jaki to był sezon w wykonaniu Krzysztofa Buczkowskiego?
Krzysztof Buczkowski, zawodnik : [/b]

Założenie było, żeby ta średnia biegopunktowa była powyżej dwóch. Ona co prawda jest, ale po rundzie zasadniczej była wyższa. Później w play-offach nie wszystko poszło po mojej, ale także po myśli Falubazu. Wiadomo, że zawsze chce się więcej. Chociaż w tym roku pierwsza liga była bardzo wymagająca i tak naprawdę do samego końca walczyliśmy o awans, ale się niestety nie udało. Myślę, że wszystko jest robione w taki sposób, aby w przyszłym roku dalej walczyć i mieć realne szanse na awans do .

W finale jednak nie było już tak dobrze. Sześć punktów w Krośnie i dziewięć "oczek" w Zielonej Górze. Co się takiego wydarzyło?

Ciężko utrzymać stabilną formę przez cały rok. Nie ukrywam, że liczyłem na lepszą swoją postawę w play-offach, ale się nie udało. Z drugiej strony wiem, że przez cały sezon robiłem wszystko, aby jechać jak najlepiej. Wydaje mi się, że summa summarum odjechałem bardzo solidny sezon w Polsce i Szwecji. Nawet udało mi się pojechać kilka wyścigów w finale IMP, gdzie nie było to takie oczywiste. Jak zawsze, są rzeczy do poprawienia i nie ma, co tego ukrywać. Na razie jednak leczę kontuzje i regeneruję się, żeby w okres przygotowawczy wejść na sto procent zdrowy.

Dlaczego nie będzie pana w Ekstralidze w przyszłym roku? Był pan w tym roku najlepszym polskim seniorem w pierwszej lidze.

Kontrakt z Falubazem był podpisany na dwa lata. Gdy usiedliśmy do rozmów z prezesem i dyskutowaliśmy, jakie są perspektywy w razie awansu, ale też w przypadku jego braku, to wyszło, że są one bardzo dobre w obu przypadkach. Zagwarantowano mi, że dalej będziemy walczyć o awans, gdyby nie udało się go osiągnąć w tym sezonie. Jak widzimy, wszystko jest robione, żeby to stało się realne i myślę, że skład jest naprawdę bardzo solidny. Nie wiem nawet, czy nie jest trochę bardziej wyrównany i silniejszy, niż w tym roku

[b]ZOBACZ Kulisy odejścia Doyle'a z Leszna. Pieniądze były tylko pretekstem

Wiedział pan, jacy zawodnicy są na celowniku Falubazu i z kim prowadzone są rozmowy?
[/b]
W niektórych przypadkach miałem jakieś informacje, kogo planuje się zakontraktować, ale w innych nie spodziewałem się tego, a to, że się udało, to tylko słowa uznania dla ludzi, którzy byli w to zaangażowani. Myślę, że to nie była łatwa sprawa. Wiadomo, że rozmowy kontraktowe z zawodnikami nie są łatwe, co dostrzegamy to w ostatnim czasie. Dlatego uważam, że wykonano naprawdę kawał dobrej roboty.

Jakie znaczenie ma dla zawodników, ktoś taki, jak Piotr Protasiewicz na stanowisku dyrektora sportowego?

Wydaje mi się, że zawsze łatwiej przekonać jest Piotrowi zawodnika, żeby przyszedł do klubu. Na pewno swoją pracę wykonał bardzo dobrze i to, co zakładał, ziściło się. Oczywiście, gdy nie awansowaliśmy do Ekstraligi, to jego plan był taki, że musi być skład, gwarantujący walkę o najwyższe cele, ponieważ nikt nam nie da gwarancji awansu do Ekstraligi i to musimy sobie sami wywalczyć. Inne drużyny też nie śpią i też się wzmacniają. Mamy jednak wszystko, aby ten cel w przyszłym roku osiągnąć. Jest o co jechać i kim jechać, ale też przede wszystkim dla kogo jechać, ponieważ kibice też cały czas są z nami.

W kontekście Falubazu mówiło się o różnych kłopotach, w tym finansowych, strukturalnych, ale też infrastrukturalnych. Jak to wpływa na zawodników?

Tak naprawdę ja, jako zawodnik nie odczuwałem tych rzeczy. Naszym największym problemem był brak światła. To był problem rzeczywisty. Trudno stwierdzić, czy te doniesienia o zaległościach, czy długach z poprzednich lat są prawdziwe. Wydaję mi się, że my jesteśmy wszyscy rozliczeni. Zostały jakieś drobne kwoty i to wszystko. W sezonie wyglądało to bardzo dobrze i wszystko było regulowane na bieżąco, więc nie dało się odczuć, żeby był jakiś problem w kwestii finansowej. Wiadomo, że mieliśmy po drodze kilka meczów, w których powinniśmy pojechać lepiej, ale nie udało się. Ostatecznie jechaliśmy w finale i ten finał przegraliśmy tylko dwoma punktami, czyli tak naprawdę mógł o tym zaważyć jeden bieg. Na pocieszenie można powiedzieć, że spotkały się dwie drużyny, które zasługiwały na to.

Na co stać w przyszłym sezonie klub z Zielonej Góry i czy zawodnikom przedstawiono już cel na kolejny rok?

To, jakim składem będziemy dysponować, od razu samo nasuwa, że ten awans dla Zielonej Góry jest potrzebny i o to będziemy jechać. Wiadomo, że nie będzie to łatwe zadanie. W tym roku się nie udało, ale w przyszłym sezonie będzie druga szansa. Myślę, że stoimy na bardzo dobrej pozycji jako drużyna i będziemy chcieli ten cel zrealizować od samego początku do końca.

Czytaj także:
Żużel. Kolejni zawodnicy nie zapłacili kar. Zostali zawieszeni
Żużel. Uznane kluby, które nie mogą pochwalić się złotym medalem Drużynowych Mistrzostw Polski

Źródło artykułu: