Żużel. Były trener uderza w zawodników Motoru Lublin. "Teraz widać za kogo się mają"

WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: zawodnicy Motoru Lublin
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: zawodnicy Motoru Lublin

Zawodnicy Motoru Lublin po meczu w Gorzowie nie byli do dyspozycji dziennikarzy, czym złamali regulamin. Takie zachowanie nie podoba się Janowi Krzysztyniakowi, który nie gryzie się w język.

W pierwszym finałowym meczu PGE Ekstraligi Motor Lublin przegrał z Moje Bermudy Stalą Gorzów 39:51. Fani Koziołków niewątpliwie byli ciekawi, co ich zawodnicy będą mieli do powiedzenia po niezbyt udanym występie. Kibice Motoru musieli się jednak obejść smakiem.

Zawodnicy obu drużyn, zgodnie z regulaminem, przez 30 minut po zakończeniu ostatniego biegu powinni być dostępni dla dziennikarzy w specjalnie przygotowanej do tego strefie - media center. Zwolnieni z tego obowiązku są jedynie ci, którzy biorą udział telewizyjnej mixzonie.

Po meczu w Gorzowie do dziennikarzy wyszli jednak tylko Jacek Ziółkowski i... Fraser Bowes, który nie wyjechał na tor ani razu. Z obowiązku stawienia się w media center zwolniony został jedynie Dominik Kubera, który w tym czasie odpowiadał na pytania ekspertów Canal+ Sport 5 w mixzonie. Wiadomo już, że lubelskich zawodników czekać mogą kary.

ZOBACZ WIDEO Kuciapa o Drabiku: Kontakt jest wystarczający

Zachowanie lublinian nie spodobało się Janowi Krzystyniakowi, który nie przebierał w słowach. - Zawodnik dzięki kibicom zarabia - mówi nam były żużlowiec i trener. - Kibice przychodzą na stadion, płacą duże pieniądze. Tym fanom podziękowanie należy się jak rybie woda. Takie zachowanie jest naganne. Widać za kogo się mają ci zawodnicy. Dla nich kibic ma przychodzić, płacić i być cicho. To są gwiazdy - dodaje.

- Zaskoczyło mnie to zachowanie zawodników lubelskich, którzy na swój wizerunek pracowali przez parę lat. To była drużyna bez typowych gwiazd. Nie było słychać o jakichkolwiek nagannych zachowaniach zawodników w kierunku kibiców. A tutaj taki numer. Jest to zachowanie niewybaczalne i karygodne - kontynuuje były trener klubów z Leszna i Częstochowy.

Kibice Motoru mogą szczególnie żałować tego, że gdy drużynie szło, to zawodnicy chętnie rozmawiali z mediami. Gdy jednak mecz nie ułożył się po myśli lublinian, to ci nie wytłumaczyli swoim fanom przyczyn słabszej jazdy.

- To jest najgorsze. Przez cały sezon wiodło im się, zwyciężali praktycznie wszędzie. Teraz, w momencie, gdy drużyna przegrywa, widzimy prawdziwe oblicze tych zawodników. Każdy sportowiec musi się nauczyć zachowania w momencie wygranej, ale również przegranej - podsumował Jan Krzystyniak.

Zobacz także:
Żyto porównuje pracę w Polsce i Szwecji

Źródło artykułu: