Żużel. We Włókniarzu są pewni siebie. "Nie było paniki"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Kacper Woryna przed Fredrikiem Lindgrenem
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Kacper Woryna przed Fredrikiem Lindgrenem

Oba mecze w ćwierćfinale pomiędzy Włókniarzem, a Spartą toczyły się w deszczowej aurze. Za każdym razem zwyciężali częstochowianie. - Jesteśmy gotowi na każde warunki - przekonuje Jarosław Dymek, menedżer półfinalisty PGE Ekstraligi.

Częstochowska drużyna do rewanżu z Betard Spartą Wrocław przystępowała w uprzywilejowanej sytuacji, bo pierwsze starcie na Stadionie Olimpijskim wygrała 46:44. Drugie spotkanie mogło jednak potoczyć się różnie, zwłaszcza, że przy Olsztyńskiej spadł deszcz, który miał wpływ na to, jak zachowywała się nawierzchnia.

Mimo, że Włókniarz nie miał do dyspozycji toru, do którego zdążył w tym sezonie przyzwyczaić, to i tak pokonał ustępujących mistrzów Polski 52:38 i odesłał ich na wakacje.

Mateusz Makuch, WP SportoweFakty: Dla was to było rutynowe wykonanie zadania, czy przez to, jak wyglądała sytuacja pogodowa, to przysporzyło wam to więcej stresu?

Jarosław Dymek, menedżer zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa: Rzeczywiście, Sparta w pewnym momencie była nas blisko, ale patrząc w program trzeba przewidywać rzeczy, które mogą się wydarzyć. My wiemy na co stać nasz zespół. Absolutnie nie było więc u nas żadnej paniki.

ZOBACZ WIDEO Diametralna zmiana w Częstochowie. Lider mówi o tym co zmieniło się względem poprzedniego sezonu

Rozumiem, że byliście przygotowani na to, że ten tor tak będzie wyglądać.

Jesteśmy przygotowani na każde warunki.

A byliście zaskoczeni postawą Bartłomieja Kowalskiego?

Nie patrzyliśmy na to w ten sposób. Rywalizowaliśmy ze Spartą Wrocław, nie z jednym zawodnikiem. W tym miejscu jednak dodam, że gratuluję Bartkowi udanego pojedynku, pokazał swoje umiejętności. 11 punktów na koncie to jest bardzo dobry rezultat szczególnie w przypadku młodzieżowca na, jakby nie było, obcym torze.

Wspomniałem o nim, bo jakby doszlusowali do niego Maciej Janowski czy Tai Woffinden, to wynik ważyłby się do ostatniego biegu.

Ale ja nie lubię gdybania. Równie dobrze możemy powiedzieć, że gdyby Mateusz Świdnicki zdobył 12 punktów to byśmy wygrali więcej. Wiadomo, że gdy patrzy się w program to można jednemu dodać czy drugiemu odjąć punkty, ale było tak, a nie inaczej.

A zespół czuje się pewniejszy przez to jak w ostatnich meczach prezentuje się Kacper Woryna?

Oczywiście, że zawodnicy, którzy punktują, sprawiają, że z automatu buduje się pewność drużyny. Wiemy, że mamy gości, których stać na bardzo dużo.

Siódmy mecz z rzędu wygrany w waszym wykonaniu. Imponująca seria.

I obyśmy jej nie kończyli. Bo po co?

W półfinale przed wami Moje Bermudy Stal Gorzów. W środowisku jest opinia, że akurat dla Włókniarza to wyjątkowo wymagający przeciwnik. Stanisław Chomski doskonale wie, jak zrobić gorzowski tor pod swoich.

Jaki by to nie był rywal, byłby wymagający. W stawce zostały przecież cztery najlepsze drużyny w Polsce. Jeśli byśmy jechali z innym zespołem, to myślę, że opinie byłyby podobne. Trudno w tej czwórce wskazać słabeusza, kogoś, kto wyraźnie odstaje. Oczywiście wiemy, że Gorzów to gorący i ciężki teren. Dlatego musimy w pełni skupieni podejść do tego starcia.

A kalendarz i fakt, że zostało to tak ułożone, że w piątek pierwszy mecz i w niedzielę zaraz rewanż to twoim zdaniem dobre rozwiązanie? 

Zależy jak na to spojrzeć. Z jednej strony tak, bo nie będzie czasu na denerwowanie się i rozmyślanie, tylko "pach, pach" i jedziemy kolejne zawody. Myślę, że to wygeneruje duże emocje.

Czytaj więcej:
- Maciej Janowski został bez słów
- Trener Apatora wolał trafić na Motor niż na Włókniarza

Źródło artykułu: