Wszyscy już teraz zastanawiają się, czy Kowalczyk będzie stać na czwarty wielki sezon pod rząd. - Najpierw poświętujemy, ale też nie od razu. Na razie mistrzostwa w Oslo kojarzą mi się głównie ze zmęczeniem. A potem to sobie z trenerem na nowo poukładamy. Pokazałam, że jednak można uniknąć kryzysu po dwóch sezonach sukcesów. Jak jest w czwartym, tego jeszcze nikt nie sprawdził. Dla mnie zdobycie dziewięciu medali w ostatnich trzech wielkich imprezach nawet nie jest spełnieniem marzeń, bo ja nie śmiałam sobie czegoś takiego wyobrażać. A teraz, dokładając brąz z Turynu, liczba medali zrobiła się już dwucyfrowa. Po Oslo mogę mieć niedosyt co do biegu na 10 km, mogą mnie pewne sprawy złościć, ale jak patrzę na cały sezon - był piękny. Wyjadę stąd szczęśliwa i uśmiechnięta, z różnych przyczyn, również medalowych - powiedziała polska biegaczka w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
W końcówce sezonu Justyna Kowalczyk nie zamierza zbyt wiele startować - odpuściła m.in. pokazowe zawody w Rosji. - Nie, tym razem się wypisałam. Pojadę tylko na Kamczatkę leczyć się i tam wystartuję w jednym maratonie, na 60 km. W komercyjnych zawodach tym razem nie, choć miałam dużo zaproszeń z Rosji, Norwegii. Starzeję się, trzeba odpocząć - dodała "Justysia", który już wcześniej zagwarantowała sobie zwycięstwo w Pucharze Świata.
Źródło: Rzeczpospolita.