Końcowa pozycja Tomasza Sikory nie oddaje w pełni jego występu, który wbrew pozorom nie był zły. Nasz zawodnik mimo trzech karnych rund przesunął się z dwudziestego dziewiątego miejsca zajmowanego po sprincie na osiemnastą lokatę, mając czwarty czas biegu spośród wszystkich sześćdziesięciu uczestników. Tym większa więc szkoda, że w sprincie rywalizował w fatalnych warunkach atmosferycznych, które uniemożliwiły mu równorzędną walkę z rywalami. We wtorek Polak pokazał, że biegowo jest w dobrej dyspozycji. Mimo tej poprawy przed Sikorą wciąż niepewne kolejne dni. Wszystko przez to, że zgodnie z zasadami przeprowadzania biegu masowego, konkurencji w której broni on drugiej pozycji z Turynu, biorą w nim udział medaliści z Vancouver, czołówka z klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, a także ci, którzy w Kanadzie zajęli w poszczególnych startach wysokie, choć nie medalowe miejsca. Sikora jak na razie nie spełnia żadnego z warunków, w związku z czym musi bardzo dobrze zaprezentować się w biegu indywidualnym na dwadzieścia kilometrów. Najdłuższa konkurencja będzie więc dla Polaka kluczową.
Walka o medale we wtorkowym biegu na dochodzenie dostarczyła kibicom wielu emocji. Jako pierwszy na trasę ruszył niespodziewany mistrz olimpijski w sprincie Vincent Jay. Francuz nie biegł szczególnie dobrze, jednak dzięki bezbłędnemu strzelaniu uciekał rywalom. Jay pomylił się dopiero na trzecim strzelaniu, co wykorzystał bezbłędny Bjoern Ferry i dogonił lidera. W ostatniej próbie obydwaj zaliczyli po jednej karnej rundzie, jednak Szwed był zdecydowanie szybszy na trasie niż zmęczony Jay i łatwo oderwał się od niego zapewniając sobie tym samym złoto. W dotychczasowej karierze Ferry tylko dwukrotnie zwyciężał w zawodach Pucharu Świata. Co ciekawe, każdorazowo miało to miejsce w Anterselvie i to właśnie w biegach na dochodzenie. W Whistler doświadczony Szwed znakomicie strzelał już w sprincie, jednak złe warunki sprawiły, że był w nim dopiero ósmy. We wtorek ponownie był niemalże bezbłędny (tylko jedna karna runda w trakcie ostatniego strzelania) i tym razem już nic nie przeszkodziło mu w odniesieniu zwycięstwa.
Za jego plecami rozegrała się tymczasem interesująca walka o srebro. Wspomniany Vincent Jay całkowicie osłabł zmęczony ucieczką na dystansie 12,5 kilometra i łatwo dał się wyprzedzić Christophowi Summannowi. Tuż przed metą do młodego Francuza bardzo zbliżył się jeszcze drugi z Austriaków Simon Eder, jednak do pokonania Jaya zabrakło mu 100-200 metrów.
Przez długi czas piękny pościg perfekcyjnie wychodził Ole Einarowi Bjoerndalenowi. Biathlonista wszech czasów ruszał z końca drugiej dziesiątki, jednak na pierwszych trzech strzelaniach był bezbłędny i przesunął się na czwartą pozycję. Gdy już miał atakować podium i medal, pomylił się na koniec dwukrotnie i spadł ostatecznie na siódme miejsce. Król biathlonu wciąż pozostaje więc w Vancouver bez medalu.
Wyniki biegu na dochodzenie
M | Zawodnik | Kraj | Kary | Czas |
---|---|---|---|---|
1 | Bjoern Ferry | Szwecja | 1 | 33:38,4 |
2 | Christoph Sumann | Austria | 2 | +16,5 |
3 | Vincent Jay | Francja | 2 | +28,2 |
4 | Simon Eder | Austria | 3 | +31,0 |
5 | Michael Greis | Niemcy | 1 | +51,2 |
6 | Iwan Czerezow | Rosja | 2 | +51,2 |
7 | Ole Einar Bjoerndalen | Norwegia | 2 | +51,4 |
8 | Emil Hegle Svendsen | Norwegia | 4 | +52,0 |
9 | Klemen Bauer | Słowenia | 5 | +55,4 |
10 | Siergiej Sedniew | Ukraina | 0 | +1:11,6 |
18 | Tomasz Sikora | Polska | 3 | +1:35,9 |