W rywalizacji taekwondo w igrzyskach olimpijskich Tokio 2020 Polska miała dwie reprezentantki. Patrycja Adamkiewicz to jedna z nich i, niestety, skończyła już swój udział. W niedzielę Polka w pierwszej rundzie walczyła z Chinką Lijun Zhou. Nasza reprezentantka walczyła dobrze przez dwie rundy, po których prowadziła 9:3. Trzecią rundę zaczęła jeszcze od skutecznego kopnięcia na 11:3, ale później do akcji ruszyła rywalka. Polka prowadziła 17:14 na 80 sekund przed końcem, a ostatecznie to Zhou zwyciężyła aż 31:17.
Po niedzielnej porażce, w poniedziałek w mediach społecznościowych Adamkiewicz oceniła swój występ. "Mój debiut na igrzyskach olimpijskich kończę na pierwszej rundzie. Niestety nie udało mi się wygrać z Chinką. Nie tak to wszystko miało wyglądać" - napisała. "Taekwondo dało mi w życiu wiele powodów do radości, ale również czasami łamie mi serce. Czasami jest się na górze, czasami na dole" - czytamy dalej.
23-latka odniosła się także do pytania, jakie otrzymała po walce od jednego z dziennikarzy, który zapytał Polkę dlaczego nie wygrała, skoro była dobrze przygotowana. "Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Każdy zawodnik, który tu przyjechał przecież był dobrze przygotowany. Czasami to kwestia szczęścia, niespodziewanego stresu czy po prostu braku sił. W taekwondo walki są naprawdę nieprzewidywalne, wszystko dzieje się szybko i czasami ciężko dostosować "taktykę" do danej chwili" - wyjaśniła na swoim profilu. "Niestety ludzie widzą tylko efekt końcowy - wygrana lub przegrana" - dodała.
ZOBACZ WIDEO: "Bieganie kilometrów zabija predyspozycje". Dziesięcioboista szczerze o koniecznych wyborach w tej dyscyplinie
Patrycja Adamkiewicz w swoim wpisie dziękuje także kibicom za wsparcie, jakie otrzymała w swoim olimpijskim debiucie. "To, ile wysiłku włożyłam w to, żeby znaleźć się tu, gdzie jestem, czyli wśród siedemnastu dziewczyn w kategorii 57 kg na igrzyskach olimpijskich mało kto wie. To ile poświęciłam, ile straciłam, ile bólu i wyrzeczeń mnie to kosztowało wiedzą nieliczne osoby. Mimo tego, że dużo z was mi pisze, że jesteście ze mnie dumni, to jest to dla mnie ciężkie, skoro ja nie jestem dumna z siebie. Dziękuję wszystkim za wsparcie w całej tej drodze. Dziękuję za wszystkie miłe wiadomości i słowa. To wiele dla mnie znaczy. Cieszę się, że mam ludzi wokół siebie, którzy są ze mną w tych dobrych, jak i złych chwilach" - czytamy na profilu Polki.
Nasza reprezentantka przyznaje, że otrzymała wiadomość, która przynajmniej w pewnym sensie poprawiła jej nastrój. "Dostałam super wiadomość, że jestem olimpijką, a są nimi zarówno medaliści, jak i ci, którym to się nie udało. Nie każdy może się tym tytułem pochwalić, a mi nikt tego nie zabierze" - zakończyła.
Dodajmy, że w igrzyskach olimpijskich Tokio 2020 wystąpi w zawodach taekwondo jeszcze Aleksandra Kowalczuk, która rozpocznie swoje zmagania we wtorek 27 lipca.
Czytaj także:
Tokio 2020. Kolejny skandal w judo? Zaskakująca absencja reprezentanta Sudanu
Tokio 2020. Norweg pokazał wielką moc. To historyczny sukces