Marcin Motyka: Powiew świeżości [KOMENTARZ]

PAP/EPA / JAMES ROSS / Na zdjęciu: Novak Djoković, mistrz Australian Open 2021
PAP/EPA / JAMES ROSS / Na zdjęciu: Novak Djoković, mistrz Australian Open 2021

Wyłamanie się z tendencji dało efekt. Australian Open 2021 był turniejem, jakiego sympatycy tenisa nie doświadczyli od bardzo dawna. Był powiewem świeżości.

Nie, nawiązując do świeżości, nie mam na myśli triumfatora turnieju, Novaka Djokovića, który wygrał dziewięć z ostatnich 13. edycji Australian Open. Jego sukces to żadne nowum. Serb po raz kolejny pokazał, że na obiektach Melbourne Park czuje się jak ryba w wodzie. Choć tym razem musiał dostosować się do nieco innych okoliczności.

Zmora

Korty przygotowane na Australian Open 2021 były wyjątkowo szybkie, jak na współczesne standardy. Wprawdzie organizatorzy nie poinformowali oficjalne, jaki był ich indeks prędkości (Court Pace Index), ale jeśli dane podane dziennik "El Pais" w trakcie turnieju były prawdziwe i CPI oscylował w granicach 50, to oznaczało, że po raz pierwszy od wielu lat impreza rangi Wielkiego Szlema odbywała się na naprawdę szybkiej nawierzchni.

Tym samym Australijczycy wyłamali się z będącej zmorą rozgrywek tendencji do zwalniania nawierzchni. W tym względzie w ostatnich latach dochodziło absurdów. Tenisiści twierdzili, że przy słonecznej pogodzie paryska mączka jest szybsza niż wimbledońska trawa. Absolutne kuriozum.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Połamał hokejowy kij na głowie rywala

Djoković najlepiej wykorzystał możliwości

Szybsze podłoże daje więcej możliwości tenisistom preferującym ofensywną oraz urozmaiconą grę. Aby wygrywać w Melbourne, gracze musieli wykazywać się większą kreatywnością oraz umiejętnością wykorzystywania całej geometrii kortu. Nie wystarczyło "okopać" się za linią końcową i cierpliwie przebijać piłkę. Trzeba było pokazać coś więcej. Większość meczów wygrywali ci nastawieni bardziej ofensywnie. Również finał, w którym Djoković był bardziej skłonny do przejmowania inicjatywy i zmian rytmu wymian niż Danił Miedwiediew.

Co ciekawe, a tego też od dawna w męskim tenisie nie było, po tytuł wielkoszlemowy sięgnął tenisista, który w ciągu całego turnieju zaserwował najwięcej asów. Djoković w siedmiu meczach w Melbourne posłał 103 podania nie do odbioru dla rywali. Z tego powodu szczególną dumę powinien czuć Goran Ivanisević. Chorwat został zatrudniony przez Serba zwłaszcza po to, by poprawić skuteczność jego serwisu. Bo jeśli gdzieś szukać rezerw u belgradczyka, to właśnie w elementach gry z powietrza (serwis, wolej, smecz).

Wiatr ze wschodu

Choć u nieco starszych czytelników określenie "wiatr ze wschodu" może przywołać ponure wspomnienia, tu pada w pozytywnym kontekście. Asłan Karacew w Australian Open 2021 napisał historię, jakiej w erze zawodowego tenisa jeszcze nie było. Rosjanin został pierwszym graczem, który w wielkoszlemowym debiucie dotarł aż do półfinału. Pokazał, że nawet w wieku 27 lat można wejść na największą tenisową scenę. W nagrodę pierwszy raz awansuje do czołowej "50" rankingu i otrzyma największą wypłatę w karierze.

Podkreślając wyczyn 27-latka z Władykaukazu, nie można pominąć faktu, że był to bardzo udany turniej dla rosyjskiego tenisa. Po raz pierwszy w dziejach do 1/4 finału imprezy Wielkiego Szlema dotarło trzech singlistów z Rosji. Obok wspomnianych Karacewa i Miedwiediewa współautorem tego sukcesu został Andriej Rublow, który odpadł w ćwierćfinale.

Nieco świeżości i normalności

Australian Open 2021 dał także odrobinę normalności, jeśli chodzi o atmosferę zmagań. Turniej odbywał się z udziałem kibiców na trybunach. Tenisiści na każdym kroku podkreślali, jak to było dla nich ważne. Fani wpływali również na odbiór meczów w telewizji. Można było się o tym przekonać w czasie, kiedy z powodu lockdownu Melbourne Park został zamknięty dla sympatyków tenisa. Podczas spotkań raziła wtedy głucha cisza. Bo sztuczne brawa puszczane przez realizatora transmisji w niczym nie zastąpią naturalnych reakcji ludzi w trakcie widowiska sportowego.

Australijczycy poszli na przekór trendom i to im się opłaciło. Turniej w Melbourne był powiewem świeżości i ci, którzy patrzą na tenis w szerszym obrazie niż tylko końcowe rozstrzygnięcie, mogą po tych dwóch tygodniach odczuwać zadowolenie.

Marcin Motyka

Zobacz pozostałe teksty autora ->>

Źródło artykułu: