Tenis. Co z rekordami Federera i Court? Czy Świątek wykona kolejny krok? - pytania przed sezonem 2021

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / TF-Images / Na zdjęciu: Iga Świątek
Getty Images / TF-Images / Na zdjęciu: Iga Świątek
zdjęcie autora artykułu

Sezon 2021 w tenisowych rozgrywkach zapowiada się ekscytująco. Mogą zostać pobite rekordy w liczbie wielkoszlemowych triumfów wśród mężczyzn i kobiet. A my liczymy na znakomite występy Igi Świątek, Huberta Hurkacza i pozostałych polskich graczy.

Czy Iga Świątek zdobędzie kolejny wielkoszlemowy tytuł?

W 2020 roku Iga Świątek zapisała się w historii naszego tenisa - wygrywając Rolanda Garrosa, została pierwszym reprezentantem Polski, który zdobył wielkoszlemowy tytuł w singlu. Po tym sukcesie wzbudziła zachwyt ekspertów i stała się postacią o wiele bardziej rozpoznawalną, nie tylko nad Wisłą.

Zwycięstwo w turnieju wielkoszlemowym to ogromny wzrost reputacji tenisisty, a także oczekiwań. Te przed sezonem 2021 będą bardzo wysokie. Mało kogo zadowoli ćwierćfinał czy półfinał. Kibice będą wypatrywać kolejnych wielkoszlemowych tytułów.

Mimo zaledwie 19 lat, Polka udowodniła, że jest bardzo dojrzała. Ale teraz zmieniło się jej postrzeganie u rywalek. Z młodej, zdolnej i polującej na największe gwiazdy stanie się tą, którą będą chciały za wszelką cenę pokonać. Zaadaptowanie się do tej sytuacji to być może największe wyzwanie, jakie stoi przed Świątek i jej sztabem u progu nowych rozgrywek.

Trudno oczekiwać, by już w tym roku Świątek zdominowała rozgrywki i seryjnie wygrywała największe tytuły. Ale walki o najważniejsze trofea, częstej obecności w decydujących fazach najbardziej prestiżowych imprez i awansu do czołowej "10" rankingu WTA - tego należy się spodziewać.

ATP ogłosiło kalendarz na pierwszy kwartał sezonu 2021. Miami Open zgodnie z planem [nextpage]

Czy Hubert Hurkacz awansuje do czołowej "20" rankingu ATP?

W 2019 roku Hubert Hurkacz został pierwszym Polakiem od czasu Wojciecha Fibaka (1982 rok), który wygrał turniej rangi ATP Tour. Miniony sezon jednak już nie był tak udany. Wrocławianin zanotował tylko jeden półfinał (w Auckland), a rozgrywki zakończył na 34. miejscu w rankingu.

Czego można spodziewać się po Hurkaczu w 2021 roku? Przede wszystkim kontynuacji obranej przez niego drogi. Polak postawił na amerykański system szkolenia, w USA ma swoją bazę i stamtąd pochodzi jego trener, Craig Boynton. Efekty są i to bardzo zachęcające.

Pod okiem Boyntona Hurkacz sukcesywnie rozwija swoją grę. Nawet jeśli ubiegły sezon był dla niego słabszy pod względem wyników, to wcale nie oznacza, że zanotował regres. W 2021 roku Polak powinien potwierdzić przynależność do szerokiej czołówki, a awans do czołowej "20" rankingu nie wydaje się być nieosiągalnym założeniem.

ZOBACZ WIDEO: Zmiana pokoleniowa w polskim sporcie? "Świątek, Zmarzlik i Błachowicz przerośli swoich mistrzów"

[nextpage]

Czy będzie nowy rekordzista w liczbie wygranych turniejów wielkoszlemowych w singlu?

Wygrywając Wimbledon 2009, Roger Federer wywalczył 15. wielkoszlemowy tytuł i został rekordzistą w liczbie zwycięstw w turniejach wielkoszlemowych, pobijając osiągnięcie Pete'a Samprasa. Szwajcar prowadził samodzielnie w tej statystyce przez ponad 11 lat, do października zeszłego roku, gdy po triumfie w Rolandzie Garrosie po 20. trofeum rangi Wielkiego Szlema sięgnął Rafael Nadal.

Do sezonu 2021 Federer i Nadal przystąpią więc jako współrekordziści w liczbie zdobytych tytułów Wielkiego Szlema. Pytanie, czy któryś z nich zostanie samodzielnym liderem klasyfikacji, jest najbardziej frapujące przed początkiem nowych rozgrywek.

Nadal ma przewagę już na starcie. Federera zabraknie bowiem w Australian Open, bo nie doszedł do optymalnej sprawności po kontuzji i dwóch operacjach kolana, jakie przeszedł w 2020 roku. Jeśli Rafie nie powiedzie się w Australii, kolejnym turniejem wielkoszlemowym jest Roland Garros. A paryska mączka to królestwo Hiszpana.

Nie można także zapominać o Novaku Djokoviciu. Serb ma w dorobku 17 tytułów wielkoszlemowych. Aby zostać rekordzistą, będzie musiał wygrać w 2021 roku wszystkie imprezy Wielkiego Szlema. Niemożliwe? Niekoniecznie. [nextpage]

Czy Serena Williams pobije rekord Margaret Court?

Nową rekordzistkę w liczbie wygranych turniejów wielkoszlemowych w singlu możemy mieć również w rozgrywkach kobiecych. Aktualnie w klasyfikacji wszech czasów przewodzi Margaret Court z 24 tytułami tej rangi. Tuż za nią znajduje się Serena Williams - 23 wygrane imprezy Wielkiego Szlema.

Williams jest o krok za Court od 2017 roku, gdy wygrała Australian Open i zdobyła swoje 23. wielkoszlemowe trofeum. Australijki wciąż nie udało jej się dogonić, mimo że kilkukrotnie była blisko, zwłaszcza w turniejach US Open, gdzie w sezonach 2018 i 2019 dochodziła do finałów, lecz w decydujących pojedynkach nie wytrzymywała presji.

Czy uda się w tym roku? Williams ma już 39 lat, jest matką, znacznie ograniczyła częstotliwość występów. Ale jest też wybitną tenisistką i ma w sobie mentalność wielkiego sportowca - zawsze chce wygrywać. Już ma status jednej z największych zawodniczek w historii. Jeśli wyrówna albo pobije rekord Court, bez wątpienia będzie tą największą w dziejach. [nextpage]

Czy Novak Djoković zostanie nowym rekordzistą w liczbie tygodni spędzonych na prowadzeniu w rankingu ATP?

W poniedziałek Novak Djoković rozpoczął 302. tydzień jako lider rankingu ATP. W klasyfikacji wszech czasów zajmuje drugie miejsce. Wyprzedza go Roger Federer, który "jedynką" światowej klasyfikacji był przez 310 tygodni.

Djoković, zapowiadający, że zamierza pobić wszystkie najważniejsze tenisowe rekordy, osiągnięcie Federera ma na wyciągnięcie ręki. Aktualnie prowadzi w klasyfikacji z przewagą ponad dwóch tysięcy punktów nad Rafaelem Nadalem, a po zmianach w kryteriach rankingu, tylko kataklizm mógłby odebrać mu prowadzenie w najbliższych miesiącach.

A i Federer w najbliższym czasie nie poprawi swojego dorobku. Szwajcar do rozgrywek wróci po Australian Open (8-21 lutego). Spekuluje się, że na początku marca. Czyli mniej więcej wtedy, kiedy Djoković odbierze mu rekord liczby tygodni spędzonych na prowadzeniu w rankingu ATP. [nextpage]

Czy ktoś zdobędzie "Złotego Wielkiego Szlema"?

W 2021 roku, oprócz czterech turniejów wielkoszlemowych, celem tenisistów będą także igrzyska olimpijskie, o ile - miejmy nadzieję, że tak - dojdą do skutku.

Tenis był dyscypliną olimpijską w latach 1896-1924. Do programu igrzysk powrócił w 1988 roku podczas imprezy w Seulu. Wtedy też Steffi Graf dokonała niewyobrażalnego wyczynu. Jako pierwsza osoba w historii w jednym sezonie wygrała wszystkie turnieje wielkoszlemowe oraz zdobyła złoty medal olimpijski.

Czy w tym roku ktoś nawiąże do osiągnięcia Graf? Kandydatami będą mistrzowie Australian Open. Niemniej wygranie czterech turniejów Wielkiego Szlema i igrzysk olimpijskich we współczesnym tenisie wydaje się być zadaniem nie do zrealizowania. [nextpage]

Czy Polska doczeka się pierwszego medalu olimpijskiego w tenisie?

Skoro wspomnieliśmy o igrzyskach, należy zastanawiać się nad szansami w Tokio reprezentantów naszego kraju. Polska nigdy nie zdobyła medalu olimpijskiego w tenisie. Najbliżej byli Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, którzy w 2008 roku w Pekinie doszli do ćwierćfinału w deblu.

Czy w Tokio mamy szanse na medal bądź medale? Na razie warunki kwalifikacji spełniają Iga Świątek, Magda Linette, Hubert Hurkacz i Łukasz Kubot. Cała czwórka z pewnością nie będzie w gronie kandydatów do najwyższych pozycji. Ale turnieje olimpijskie rządzą się swoimi prawami i obfitują w sensacje. Wystarczy spojrzeć na listę triumfatorów i widzimy tam takie niespodziewane nazwiska jak Nicolas Massu, Marc Rosset i Monica Puig.

A więc dlaczego nie Świątek albo Hurkacz? A jeśli nie w singlu, to czemu nie w deblu czy w mikście? Szczególnie w tej ostatniej konkurencji droga będzie najkrótsza. Aby znaleźć się w strefie medalowej, wystarczy będzie wygrać dwa mecze. [nextpage]

Czy Roger Federer, Andy Murray i Juan Martin del Potro powrócą do optymalnej formy?

Roger Federer, Andy Murray i Juan Martin del Potro to wielkie gwiazdy męskich rozgrywek w ostatnich sezonach. Mają w dorobku tytuły wielkoszlemowe (Szwajcar 20, Szkot trzy, a Argentyńczyk - jeden), triumfy w wielu najważniejszych turniejach, a Szwajcar i Brytyjczyk byli liderami rankingu. W minionym roku cała trójka jednak zmagała się z poważnymi kłopotami zdrowotnymi.

Federer w 2020 roku wystąpił tylko w jednym turnieju - Australian Open. Wiosną przeszedł dwie operacje kolana i chciał powrócić do rozgrywek w Australian Open 2021 (8-21 lutego). Jednakże nie zdołał dojść do optymalnej sprawności i na kortach pojawi się po turnieju w Melbourne. Pytanie, czy w wieku 39 lat i po ponad rocznej przerwie wciąż będzie w stanie rywalizować o największe tytuły.

Del Potro z kolei nie występuje od czerwca 2019 roku, kiedy podczas turnieju w Londynie doznał kontuzji kolana. Argentyńczyk kilka tygodni temu poddał się specjalnemu leczeniu i wciąż liczy, że w tym sezonie będzie mógł rywalizować.

Murray tymczasem wprawdzie grał w 2020 roku, ale sam przyznawał, że nie były to występy na miarę jego oczekiwań. Szkot, który z powodu kontuzji biodra nieomal zakończył karierę, a drugie sportowe życie dała mu ryzykowna operacja, nie łudzi się, że nawiąże do sezonu 2016, kiedy był najlepszym tenisistą świata, ale wciąż ma nadzieję, iż wróci do czołówki.

Powrót całej trójki do optymalnej formy byłby z pewnością wspaniałą wiadomością dla męskich rozgrywek. A przecież nie można zapominać o Jo-Wilfriedzie Tsondze, Keiu Nishikorim, Stanie Wawrince czy Milosu Raoniciu - to też bardzo rozpoznawalne postacie, mające w dorobku wielkoszlemowe finały i prestiżowe tytuły, którym ostatnie miesiące minęły głównie na walce o zdrowie. [nextpage]

Czy nastąpi kres dominacji "Wielkiej Trójki"?

Roger Federer, Rafael Nadal i Novak Djoković tworzą tzw. "Wielką Trójkę" męskich rozgrywek. To trzech najbardziej utytułowanych tenisistów w historii (Szwajcar i Hiszpan mają w dorobku po 20 tytułów wielkoszlemowych, a Serb - 17), którzy w ostatnich latach zdominowali cykl ATP. Rozdzielają między sobą najważniejsze trofea, rzadko kiedy dopuszczając do głosu pozostałych.

Licząc od sezonu 2004, Federer, Nadal i Djoković wygrali 56 z 67 rozegranych w tym czasie turniejów wielkoszlemowych (Hiszpan 20, Szwajcar 19, a Serb - 17). W ostatnich 16 latach oprócz nich po tytuły Wielkiego Szlemy sięgali jedynie Andy Murray (trzykrotnie), Stan Wawrinka (trzykrotnie), Juan Martin del Potro, Gaston Gaudio, Marat Safin, Marin Cilić i Dominic Thiem.

Szwajcar, Hiszpan i Serb wznieśli tenis na wyższy poziom, rozprawili się z wieloma historycznymi rekordami oraz napędzają się do ciągłego rozwoju. Ich dominacja jest niesamowita, ale niektórych zaczyna nużyć. W ciągu dwóch ostatnich sezonów część obserwatorów rozgrywek wręcz domagała się, by młodzi tenisiści wzięli sprawy w swoje ręce i przerwali supremację "Big 3".

Czy sezon 2021 będzie kresem dominacji "Wielkiej Trójki" i początkiem zmiany warty? Pojawia się wiele głosów, że tak. Bo Federer, Nadal i Djoković są coraz starsi, a młodzi potrafią więcej i nie czują przed nimi takiego strachu. Tylko że należy pamiętać, iż Szwajcar, Hiszpan i Serb to gracze o wyjątkowych umiejętnościach i wciąż mają w sobie głód sukcesu. Z pewnością nie oddadzą miejsca na szczycie bez walki. Tym bardziej że wciąż rywalizują o miano najwybitniejszego tenisisty w dziejach.  [nextpage]

Czy w rozgrywkach WTA zapanuje stabilizacja?

O ile w rozgrywkach ATP w ostatnich sezonach panowała stabilizacja i niemal w ciemno można było zakładać, którzy gracze zameldują się w półfinałach największych turniejów, o tyle w WTA - przeciwnie. Każda impreza obfitowała w zaskoczenia, sensacyjne rozstrzygnięcia i zaskakujące triumfatorki.

Taka nieprzewidywalność jest korzystna dla kibiców. Fani lubią niespodzianki i zaskakujących bohaterów. Ale nie jest plusem dla samego cyklu WTA. Kobiecemu tenisowi brakuje w tym momencie wyrazistych postaci, przyciągających globalną uwagę mediów i sponsorów. Wprawdzie jest Serena Williams, ale ona ma w tej chwili inne priorytety i na pewno nie są nimi regularne występy tydzień po tygodniu. A Ashleigh Barty czy Simona Halep to mimo wszystko półka niżej od Amerykanki.

Czy w 2021 roku w WTA zapanuje stabilizacja? Czy pojawi się kilka tenisistek, które regularnie będą dochodzić do rozstrzygających faz najważniejszych turniejów? Albo jedna dominatorka, jak Williams ze swoich najlepszych lat? Nie mielibyśmy nic przeciwko, aby kimś takim stała się Iga Świątek.

Źródło artykułu: