- To był dla mnie fatalny dzień. Zagrałam może na 20 proc. swoich możliwości. Popełniłam 50 niewymuszonych błędów i miałam bardzo dużo podwójnych błędów serwisowych. To wszystko złożyło się na bardzo zły rezultat. Do tego presja była niewiarygodna. Czułam, że nie jestem sobą na korcie - powiedziała po meczu Jelena Ostapenko.
Łotyszka przystąpiła w niedzielę do obrony tytułu w międzynarodowych mistrzostwach Francji, ale już w I rundzie musiała uznać wyższość Kateryny Kozłowej. Ukrainka zwyciężyła 7:5, 6:3. - Zdawałam sobie sprawę z tego, że ona chce, abym dostosowała się do jej stylu. Starałam się jednak zagrać inaczej i prawdopodobnie to jest przyczyną tego, że wygrałam z nią już po raz trzeci z rzędu. Mam jednak świadomość, że tym razem była ona pod sporą presją - wyznała reprezentantka naszych wschodnich sąsiadów.
Ostapenko przyznała ponadto, że nie trenowała zbyt wiele przed paryskim turniejem. - Po występie w Rzymie byłam kontuzjowana i nie grałam przez cztery dni. Trenowałam dopiero na parę dni przed niedzielnym meczem i sądzę, że było to za mało. Podczas pojedynku z Marią Szarapową w Rzymie zrobiłam szpagat i doznałam kontuzji, a potem wróciłam do domu, aby spotkać się z lekarzem. Starałam się jak najszybciej wyleczyć uraz nogi, ale w niedzielę nie czułam się świetnie na korcie - zakończyła Łotyszka, która straci piąte miejsce w rankingu WTA i może nawet wypaść z Top 10.
ZOBACZ WIDEO Toulouse FC pozostaje w Ligue 1. Cudu nie było [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]