Australian Open: moc serwisu to nie wszystko. Rafael Nadal pokonał schematycznego Milosa Raonicia

PAP/EPA / FILIP SINGER
PAP/EPA / FILIP SINGER

Rafael Nadal jako ostatni zameldował się w półfinale rozgrywanego na kortach twardych wielkoszlemowego Australian Open 2017. W środowym ćwierćfinale Hiszpan w trzech setach pokonał potężnie serwującego Milosa Raonicia.

Z wszystkich par ćwierćfinałowych turnieju singla mężczyzn Australian Open 2017 ta była jedyną, w której zmierzyło się dwóch tenisistów z czołowej "10" rankingu ATP. W środową noc naprzeciw siebie stanęli Milos Raonić (ATP 3) i Rafael Nadal (ATP 9). Był to zarazem pojedynek zawodników prezentujących zupełnie odmienne style. Z jednej strony opierający swoją grę na morderczym serwisie i forhendzie Raonić. Z drugiej - mistrz defensywy, jakim jest Nadal.

W pierwszym secie przewaga należała do Nadala. Hiszpan w piątym gemie nie wykorzystał szansy na przełamanie, ale w siódmym uzyskał breaka po tym, jak Raonić zasmeczował w aut. To pozwoliło tenisiście z Majorki wygrać inauguracyjną odsłonę 6:4.

Raonić wiedział, że mecz nie układa się tak, jakby tego oczekiwał. Często atakował przy siatce, ale to nie przynosiło mu efektu. Dodatkowo popełniał banalne błędy z bekhendu. Po kolejnych nieudanych akcjach okazywał swoją frustrację, rzucając złowrogie spojrzenia w kierunku swojego boksu.

W połowie drugiej partii Raonić poprosił o interwencje medyczną i udał się do szatni. Po powrocie zaczął grać o wiele lepiej. Na tyle, że mógł - a właściwie powinien - wygrać drugą odsłonę. A jak tego nie dokonał, wie tylko on sam. W dziesiątym gemie, a następnie w tie breaku zmarnował aż sześć setboli, w tym jednego przy własnym podaniu, gdy popełnił podwójny błąd serwisowy. Te niewykorzystane okazje zemściły się i to Nadal triumfował w drugim secie, wygrywając dodatkową rozgrywkę 9-7.

Trzecia odsłona przebiegała bardzo spokojnie, obaj pewnie wygrywali własne serwisy. Do czasu dziesiątego gema. Wówczas Nadal wywalczył trzy szanse na przełamanie, będące jednocześnie piłkami meczowymi. Już przy pierwszej Raonić zdecydował się na ułańską szarżę przy siatce, ale - jak w większości takich akcji w środowym spotkaniu - nie była to dobra decyzja.

Nadal pokazał Raoniciowi, że moc serwisu to nie wszystko. Choć to Kanadyjczyk zaserwował więcej asów (14-4) i popełnił mniej błędów serwisowych (2-4), to Hiszpan wywalczył jedyne przełamania w meczu, zdobył więcej punktów przy własnym podaniu (78-68) oraz na returnie (39-27).

- Walczyłem, starałem się wygrać każdy kolejny punkt. On jest bardzo trudnym rywalem, gra agresywnie, jest jednym z najmocniej serwujących tenisistów w rozgrywkach. Pamiętałem, że przed dwoma tygodniami przegrałem z nim w Brisbane i wyciągnąłem wnioski z tego spotkania. Przede wszystkim nie stawałem tak daleko przy returnie - mówił 30-latek z Majorki.

Dla Nadala to 24. w karierze awans do półfinału turnieju wielkoszlemowego, ale pierwszy od Rolanda Garrosa 2014. W najlepszej "czwórce" Australian Open wystąpi po raz piąty (poprzednio przed trzema laty).

O finał, w piątek, Hiszpan zagra z Grigorem Dimitrowem. - To świetny tenisista. W zeszłym sezonie miał wiele problemów, ale uporał się z nimi i teraz gra rewelacyjnie. Jest pewny siebie i pewny swojej gry. To będzie trudny mecz - ocenił Nadal, który z Bułgarem ma bilans 7-1.

Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy (Plexicushion), pula nagród w singlu mężczyzn 15 mln dolarów australijskich
środa, 25 stycznia

ćwierćfinał gry pojedynczej:

Rafael Nadal (Hiszpania, 9) - Milos Raonić (Kanada, 3) 6:4, 7:6(7), 6:4

Program i wyniki turnieju mężczyzn

ZOBACZ WIDEO Dybala i Higuain rozprawili się z Lazio. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

Źródło artykułu: