US Open: Łukasz Kubot i Alexander Peya przegrali pasjonujący ćwierćfinał debla

WP SportoweFakty / Seweryn Dombrowski / Na zdjęciu: Łukasz Kubot
WP SportoweFakty / Seweryn Dombrowski / Na zdjęciu: Łukasz Kubot

Łukasz Kubot i Alexander Peya nie awansowali do półfinału wielkoszlemowego US Open 2016 w grze podwójnej. W środowym ćwierćfinale polsko-austriacki duet w trzech setach przegrał z Hiszpanami - Guillermo Garcią-Lopezem i Pablo Carreno.

W tegorocznej edycji US Open Łukaszowi Kubotowi i Alexandrowi Peyi sprzyjała fortuna. W drodze do ćwierćfinału polsko-austriacki duet nie napotkał wymagających rywali oraz rozegrał jeden mecz mniej (w III rundzie otrzymał walkower od Nicka Kyrgiosa i Daniela Evansa). Wydawało się, że dobra passa będzie trwać. W ćwierćfinale bowiem Kubot i Peya trafili na Guillermo Garcię-Lopeza i Pablo Carreno - Hiszpanów, którzy debla traktują jako dodatek do gry singlowej.

Pierwszy set środowego spotkania był pełen przełamań i zwrotów sytuacji. Kubot i Peya dwukrotnie wychodzili na prowadzenie z breakiem (4:3 i 5:4), ale w obu przypadkach natychmiast tracili przewagę. Z kolei w 12. gemie Garcia-Lopez i Carreno wywalczyli piłkę setową, lecz Austriak obronił się znakomitym podaniem.

Ostatecznie o losach inauguracyjnej partii musiał decydować tie break, który przebiegał po myśli Kubota i Peya. Lubinianin i jego partner objęli prowadzenie 6-1, ale nie potrafili wykorzystać ani jednego z pięciu setboli. To się zemściło. Polsko-austriacki duet przegrał tę dramatyczną rozgrywkę 8-10.

Drugi set rozpoczął się po myśli Garcii-Lopeza i Carreno, który w trzecim gemie przełamali Peyę, po czym podwyższyli prowadzenie na 3:1. Hiszpanie zmierzali po triumf, ale potknęli się na ostatniej prostej. W dziesiątym gemie, w którym Carreno serwował, by wygrać mecz, oddał podanie. Tym samym Kubot i Peya wrócili do gry. W ostatniej chwili.

W drugiej partii znów doszło do tie breaka, ale powtórka z premierowej odsłony nie nastąpiła. Kubot i Peya wyszli na prowadzenie 6-3 i zakończyli seta już za pierwszą szansą po tym, jak Carreno popełnił błąd z forhendu.

Polak i Austriak, którzy byli o krok od porażki, na otwarcie trzeciego seta przełamali Garcię-Lopeza. Dzięki temu postawili się w znakomitej sytuacji. Aby wygrać mecz, musieli utrzymywać własne podania. Jednak to im się nie udało, bo w szóstym gemie Kubot został przełamany.

Ostatnie słowo w tym pasjonującym boju należało do Garcii-Lopeza i Carreno. Hiszpanie wyszli na 5:4 w ostatnim secie i przenieśli presję na barki rywali. W dziesiątym gemie serwował Kubot i wówczas sprawy w swoje ręce wziął 33-letni Garcia-Lopez. Tenisista z Albacete z dużą dozą szczęścia (po bekhendzie po taśmie) wywalczył meczbola, przy którym popisał się potężnym forhendem. Kubot i Peya byli w tej sytuacji bezradni i musieli przełknąć gorycz niespodziewanej porażki.

W ciągu dwóch godzin i 42 minut gry Kubot z Peyą zaserwowali cztery asy, sześciokrotnie zostali przełamani, wykorzystali pięć z 12 break pointów, posłali 41 zagrań kończących, popełnili 26 niewymuszonych błędów oraz łącznie zdobyli 121 punktów, o pięć mniej od rywali. Z kolei Hiszpanie zapisali na swoim koncie dwa asy, 54 winnery i 24 pomyłki własne.

Dla Garcii-Lopeza i Carreno to pierwszy raz w karierach awans do półfinału turnieju wielkoszlemowego. W meczu o finał, w czwartek, Hiszpanie zagrają z rodakami, parą Marc Lopez / Feliciano Lopez.

US Open, Nowy Jork (USA)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród w deblu mężczyzn 2,731 mln
środa, 7 września

ćwierćfinał gry podwójnej:

Guillermo Garcia-Lopez (Hiszpania) / Pablo Carreno (Hiszpania) - Łukasz Kubot (Polska, 12) / Alexander Peya (Austria, 12) 7:6(8), 6:7(3), 6:4

Komentarze (3)
avatar
tenistom
8.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trochę szkoda tych dwóch ostatnich piłek ale sami sa sobie winni. Było do wygrania. Ale i tak nieżle. Dobre zestawienie. Czy maja jeszcze szanse na masters ?
grolo
8.09.2016
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
No proszę, jak Carrenio nauczył się grac na hardzie. (nawet w singlu powalczył, doszedł do 3.rundy, pokonał Tipsarevicia i mocno postraszył Thiema) ... A taka z niego była noga hardowa.... Dłu Czytaj całość
avatar
panda25
8.09.2016
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Czy pasjonujący? Pewnie tak, zważywszy na zwroty akcji, na ilość przełamań. Jednak wolałbym mniej pasjonujący, a bardziej radosny :-)
Była walka, nie było odpuszczania. Jednak obiektywnie patr
Czytaj całość