- Chciałbym przekazać wszystkim zaniepokojonym moim stanem zdrowia, że lekarze zapewnili mnie, iż z moim sercem wszystko w porządku - powiedział Nigel Sears na łamach "The Times" w pierwszym wywiadzie udzielonym po wyjściu ze szpitala.
Przypomnijmy, że do dramatycznego wydarzenia z udziałem Searsa doszło 23 stycznia. Wówczas podczas meczu III rundy Australian Open pomiędzy Aną Ivanović a Madison Keys Brytyjczyk zasłabł na trybunach Rod Laver Arena i został przetransportowany do placówki medycznej Epworth.
Początkowo lekarze podejrzewali, że Sears doznał ataku serca. Badania wykluczyły jednak tę diagnozę. Szkoleniowiec wyjawił, że przyczyną jego zasłabnięcia była reakcja alergiczna na sushi. - W Melbourne przez dziesięć dni z rzędu jadłem na obiad sushi. Wszystko było w porządku, ale statystyka mówi, że raz na jakiś czas może się trafić trefny kawałek ryby - tłumaczył.
Sears najbardziej żałuje, że jego omdlenie wybiło z rytmu Ivanović, która prowadziła z Keys 6:4, 3:0, lecz przegrała w trzech setach. - Oczywiście ona zaniepokoiła się tym, że zostałem wyniesiony na noszach. W takiej sytuacji na pewno trudno jej było utrzymać koncentrację - stwierdził Brytyjczyk, który w zeszłym tygodniu wrócił do pracy ze swoją podopieczną.
Gdy 58-latek opuszczał Rod Laver Arena na noszach, na korcie Margaret Court Arena rywalizował jego zięć, Andy Murray, który o całym wydarzeniu dowiedział się jednak po zakończeniu meczu z João Sousą.
- Całe szczęście, że informacja o tym zdarzeniu nie dotarła do Andy'ego. O tym, że coś mi się stało, dowiedział się dopiero po zakończeniu spotkania - powiedział Sears.