Wiery Zwonariowej historia niedopowiedziana

Wiera Zwonariowa ma pecha. Właściwie cała kariera naznaczona jest piętnem tenisistki drugiego szeregu, nigdy nie była i już raczej nie będzie główną kandydatką do nagród i wyróżnień. Czy zasłużenie?

W tym artykule dowiesz się o:

Bycie zawodową tenisistką z sukcesami to działalność wielowymiarowa. Współcześnie, zawodniczki z szeroko pojętej czołówki rankingu WTA funkcjonują gdzieś na styku świata sportu oraz rzeczywistości świetnie zarabiających gwiazd mediów, rzeczywistości celebrytów. Występują na pokazach mody, odwiedzają słynne festiwale, bywają na balach i imprezach okolicznościowych. Wiera Zwonariowa jeszcze do niedawna przebywała w tym gronie. W żadnym jednak z obu tych światów nie udało się jej znaleźć na czele peletonu.

Jest rok 2010. To szczytowy moment kariery Zwonariowej. Rosjanka przewyższa większość rywalek pod względem motorycznym, wygrywa wymiany wyrzucając przeciwniczki z kortu mocnym, piekielnie precyzyjnym, kątowym oburęcznym bekhendem, kiedy trzeba finalizuje akcję świetnym technicznie wolejem. Dynamiczna, zaawansowana taktycznie gra przynosi jej dwa wielkoszlemowe finały pod rząd, na Wimbledonie i US Open. Wydaje się, że jeden z tych meczów musi być tym jedynym, najważniejszym meczem Wiery, jej momentem, że jedna z tych szans musi zostać wykorzystana. Ale Wiera przegrywa. Przegrywa oba mecze, wysoko i bezapelacyjnie, po jednostronnych, słabych widowiskach, które nie miały wiele wspólnego z jej występami we wcześniejszych rundach. To, co przed finałami wydawało się niemal nieprawdopodobne, staje się faktem.

Dlaczego Wierze się nie udało? Dlaczego nie wykorzystała swojej szansy, tak, jak w ostatnich latach zrobiły to w podobnych sytuacjach Li Na i Francesca Schiavone? Czy to jej osławiona słaba psychika zawiodła ją w tamtych spotkaniach? Czy wybitne rywalki, jakimi niełaskawy los ją zetknął (odpowiednio: Serena Williams i Kim Clijsters) okazały się po prostu zbyt mocne?

Wiera Zwonariowa wciąż nie może powrócić do rywalizacji (foto: paddynapper)
Wiera Zwonariowa wciąż nie może powrócić do rywalizacji (foto: paddynapper)

Wiele pomniejszych tenisowych gwiazd pełnym światłem rozbłyskuje tylko na chwilę; Wierze Zwonariowej jednak nawet ta sztuka się nie udała. A nie można zarzucić Rosjance braku aktywności: charytatywnej (działania na rzecz dzieci z zespołem Retta), społecznej (aktywność w walce o równość szans obu płci w sporcie), rozrywkowej... Do tej ostatniej należą choćby liczne sesje zdjęciowe – mniej lub bardziej odważne - udanie prezentujące bardziej kobiece oblicze Rosjanki. Najbardziej charakterystyczną z nich była całkiem rozebrana sesja w ramach corocznego "ESPN The Body Issue", z której zachowało się jedno zmysłowe zdjęcie Wiery. - Okazję do zrobienia pewnych rzeczy ma się czasem tylko raz w życiu - skomentowała z uśmiechem Rosjanka.

Pomimo wszystkich tych starań, Wierze nie udało się choć raz przekroczyć bariery cienia, który otaczał jej postać właściwie od początku tenisowej kariery. Nawet finał zawodów w Indian Wells w roku 2009, jej największe turniejowe zwycięstwo, jest pamiętany głównie z powodu wiatru, który skutecznie przeszkadzał zawodniczkom w stworzeniu stojącego na wysokim poziomie sportowym widowiska.

Dziś Wierę Zwonariową zajmują studia doktoranckie na kierunku międzynarodowych relacji ekonomicznych Akademii Dyplomatycznej Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej w Moskwie oraz walka z jedną z licznych w jej karierze kontuzji, która storpedowała jej starty w zeszłym roku i, jak do tej pory, całkowicie wyeliminowała ją ze startów tegorocznych. Absencja Zwonariowej coraz bardziej zaczyna przypominać historię wyłączonego z gry już prawie od dwóch lat Robina Söderlinga; czas nie działa na korzyść doświadczonej już Rosjanki. I być może już nigdy nie dowiemy się, co stałoby się, gdyby Wiera wykorzystała choć jedną ze swoich wielkich szans.

Źródło artykułu: