Do rywalizacji w wielkoszlemowym Australian Open Aryna Sabalenka przystąpiła jako liderka światowego rankingu WTA. Białorusinka przed początkiem imprezy zgromadziła 9656 punktów.
1536 "oczek" traciła do niej Iga Świątek. Od początku jednak jasne było, że po turnieju w Melbourne może nie tylko odrobić część strat, ale także stać się pierwszą rakietą świata. Wszystko z uwagi na to, że Sabalenka rok temu nie miała sobie równych, a Polka odpadła w trzeciej rundzie.
W zestawieniu na żywo, gdzie odjęte zostały punkty za zeszłoroczny występ, obecnie na prowadzeniu jest Świątek. Nasza tenisistka w czwartek (16 stycznia) ograła Słowaczkę Rebeccę Sramkovą 6:0, 6:2, dzięki czemu na ten moment ma na swoim koncie 8120 "oczek", bo obroniła to, co zdobyła w 2024 r.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wystarczyło jedno zdjęcie. Polska gwiazda rozgrzała do czerwoności
Druga Białorusinka, która także dotarła już do trzeciej rundy, na ten moment ma 334 punktów mniej. Obecnie jedynie obrona tytułu sprawi, że ostatecznie utrzyma prowadzenie w rankingu bez względu na wynik Świątek. Każdy inny wynik otworzy szansę przed Polką.
Trzeci wygrany mecz w Melbourne przez naszą tenisistkę sprawił, iż nie ma szans, by po Australian Open wyprzedziła ją Coco Gauff. Tym samym Świątek po rywalizacji w Melbourne na pewno będzie druga, a w najlepszym wypadku wróci na fotel lidera.
O awans do czwartej rundy Polka powalczy z Emmą Raducanu. Jeżeli wygra, to o miejsce w ćwierćfinale zmierzy się z kolejną nierozstawioną rywalką. Z kolei Sabalenkę czeka teraz rywalizacja z Clarą Tauson. W przypadku zwycięstwa spotka się z Magdaleną Fręch lub Mirrą Andriejewą.