Redakcja PZTS: Jak zaczęła się wasza kariera w tenisie stołowym?
Anna Węgrzyn: Dziadek Józef grał w tenisa stołowego, ale to tata Bogdan namówił nas do rozpoczęcia treningów. Zobaczył plakat o naborze w szkole podstawowej i bardzo chciał abyśmy zaczęły uczęszczać na zajęcia. Od początku naszym trenerem był Leszek Kawa, jednak miałyśmy też stół w domu. Nasze sukcesy są w dużej mierze zasługą najbliższych, rodziców i dziadka, którzy z rodzinnych Trzebieszowic na Dolnym Śląsku wozili nas na treningi do Lądka-Zdroju i Stronia Śląskiego. Oczywiście trenowałyśmy również w szkole w swojej miejscowości, gdzie wciąż mieszkamy.
Kiedy po raz pierwszy rakietki trafiły do waszych dłoni? Trenowałyście też inne dyscypliny sporty indywidualnie lub drużynowo?
Katarzyna Węgrzyn: Pierwszą styczność z tenisem stołowym miałyśmy w wieku siedmiu lat. Mnie się od razu spodobał i chciałam chodzić na treningi, zaś Ania przekonała się dopiero z czasem. Wydaje mi się, że jako dzieci byłyśmy dosyć aktywne i lubiłyśmy sport. Na lekcjach wychowania fizycznego grałyśmy w koszykówkę i siatkówkę, jednak nie były to profesjonalne treningi.
Zawsze trzymacie się razem? Ten sam klub, wspólnie w grze deblowej, w szkole i na uczelni?
Anna Węgrzyn: Zdecydowanie, trzymamy się, mieszkamy i trenujemy razem, studiujemy na tej samej uczelni Uniwersytecie Ekonomicznym. Chociaż wybrałyśmy inne kierunki, ja studiuję zarządzanie, a Kasia międzynarodowe stosunki gospodarcze. Wiadomo, czasem są jakieś kłótnie między nami, ale bardzo się cieszę, że mam taką siostrę jak Kasia.
ZOBACZ WIDEO: Zobacz, co ubrała narzeczona Ronaldo. W komentarzach dominuje jedno słowo
Był taki moment, że w barwach Śnieżnika Stronie Śląskie jednocześnie grałyście w 2. lidze kobiet i 3. lidze mężczyzn?
Anna Węgrzyn: Bardzo wcześnie zaczęłyśmy występować w rozgrywkach ligowych, już pod koniec 6-klasowej wówczas podstawówki. Rywalizowały przeważnie z dorosłymi i z czasem szło nam całkiem nieźle. Trener Kawa był wymagający i zaangażowany, bardzo nam pomagał. Do dziś mamy kontakt z trenerem.
Z domu pewnie macie bliżej do Hradec-Kralovego, Ołomuńca i Ostrawy niż Wrocławia czy Opola?
Anna Węgrzyn: Jako dzieci jeździłyśmy na turnieje oraz na wycieczki do Czech i bardzo nam się podobało. Z maleńkich Trzebieszowic mamy tak naprawdę 10 minut do granicy z południowym sąsiadem. Ale wspaniałym miejscem są też nasze, polskie okolice. Można wypocząć na łonie natury, i latem, i zimą. Dobrym pomysłem są narty w ośrodku u podnóża Czarnej Góry w Masywie Śnieżnika. Pobliski Lądek-Zdrój, jak nazwa wskazuje, to miejsce uzdrowiskowe. A z kolei w Trzebieszowicach warto polecić hotel Zamek na Skale.
Jakie były Wasze pierwsze sukcesy krajowe i międzynarodowe?
Anna Węgrzyn: Zapamiętałam drugie miejsce w mistrzostwach Polski skrzatów w Częstochowie, gdzie były nawet obniżone stoły. Wtedy bardzo się cieszyłam, że uplasowałam się na wyższej pozycji niż siostra. Od tego momentu przekonałam się do tenisa stołowego. Wcześniej nie chciałam grać, a na treningi chodziłam tylko dlatego, aby Kasia miała z kim ćwiczyć.
Katarzyna Węgrzyn: Pierwsze sukcesy zagraniczne i międzynarodowe w polskich halach osiągnęłyśmy dość szybko, na zawodach rangi Pro Tour (dziś World Table Tennis Youth Contender - dop. red.) w kadetach i juniorach. Wcześniej wygrywałyśmy także w mniejszych turniejach dla młodzików i żaków.
Kiedy nastąpiła duża zmiana, czyli zakończenie stałej współpracy z Leszkiem Kawą?
Katarzyna Węgrzyn: Miało to miejsce po ukończeniu gimnazjum w Lądku-Zdroju. Miałyśmy po 16 lat, skończyłyśmy trenować u Leszka Kawy i przeniosłyśmy się do klubu AZS UE Wrocław. Uczęszczałyśmy do liceum sportowego Szkoły Mistrzostwa Sportowego Junior Wrocław i dzięki temu mogłyśmy trenować dwa razy dziennie.
Najważniejsze wydarzenia w waszych karierach sportowych?
Anna Węgrzyn: Z pewnością złoty medal mistrzostw Europy juniorek w singlu w czeskiej Ostrawie w 2019 roku, a także pierwszy, brązowy medal na Mistrzostwach Polski seniorów. Do tego brązowy medal na młodzieżowych mistrzostwach świata w Tajlandii w deblu z Kasia. W grze podwójnej wywalczyłyśmy także m.in. krążki ME w kadetkach, juniorkach oraz kategorii do lat 21.
Ale takiego sezonu krajowego jeszcze nie miałyście?
Katarzyna Węgrzyn: Ostatnie tygodnie i miesiące są bardzo udane, zdobyłam trzy złote medale MP seniorek - w singlu, deblu z Anią i mikście z Maćkiem Kubikiem, a Ania wywalczyła brązowe w grze podwójnej i mieszanej z Robertem Florasem, a także zwyciężyła w Młodzieżowych MP w singlu. W drużynowych mistrzostwach kraju, czyli ekstraklasie pokonałyśmy w finale KTS Enea Siarkopol Tarnobrzeg, a więc zespół, który był mistrzem od 2007 roku.
Co było najtrudniejszego w tych wszystkich zmaganiach?
Katarzyna Węgrzyn: Na pewno ten sezon był dla nas bardzo udany i intensywny. Ciężko jest utrzymać najwyższą formę przez długiczas. A my grałyśmy bardzo dobrze w najważniejszych krajowych imprezach. Sięgnęłyśmy także po srebrny medalu w deblu w MMP. W grach podwójnych niespodzianki zdarzają się znacznie częściej niż w pojedynczych.
Gdyby nie ping-pong, w jakim sporcie mogłybyście rywalizować?
Anna Węgrzyn: Uważam, że poradziłabym sobie w lekkoatletyce, tzn. w konkurencjach biegowych, np. na dystansie 10 km. Chciałabym też kiedyś przebiec półmaraton, tj. 21 km.
Na zakończenie, jakie są prywatnie siostry Węgrzyn? Ulubione książki, film, muzyka, zespół, miejsce na wakacje?
Anna Węgrzyn: Nie mam ulubionej książki ani filmu, a słucham wszystkiego co mi wpadnie w ucho i się spodoba. Nie ma specjalnie ulubionego kraju.
Katarzyna Węgrzyn: Stawiam na film "Pay it forward" i wakacje w Japonii. Muzyka? Zależy od nastroju.
Czytaj także:
- Zawsze najmłodszy, najczęściej najlepszy. Miłosz Redzimski bije kolejne rekordy
- Legenda we władzach światowego tenisa stołowego. Polska może otrzymać dużą imprezę