Valdet Gashi, dwukrotny mistrz świata w boksie tajskim, dołączył do Państwa Islamskiego. Niemiecki sportowiec (z albańskimi korzeniami) przebywa obecnie w Syrii, gdzie wspiera ISIS.
W grudniu stoczył ostatnią, zwycięską walkę - w Chinach. Następnie nieoczekiwanie wyjechał. Słuch po nim zaginął. Wyszło na jaw, że przez ostatnie miesiące oszukiwał rodzinę. Ma żonę (modelkę z Tajlandii) i dwie córeczki.
[ad=rectangle]
Gashi publikował posty na Facebooku, udając, że jest w Szwajcarii i Tajlandii. W maju poinformował, że przebywa w Bangkoku. Tymczasem od stycznia był już w miejscowości Manbidż w Syrii.
Gdy sprawa wyszła na jaw, sportowiec udzielił wywiadu dziennikarzom programu "Rundschau" (emitowanego w szwajcarskiej telewizji). Przyznał, że tęskni za swoimi córeczkami i chciałby je przytulić. Dodał jednocześnie, że będzie zadowolony, jeśli umrze, czyniąc dobro. Dla Allaha.
Na Facebooku napisał: - Zanim zaczniecie oceniać mnie za to, co zrobiłem, poczekajcie, aż poznacie całą historię.
Gashi twierdzi, że nie będzie walczyć na froncie, a jego zadanie to wyłapywanie przemytników i szpiegów. Pełni służbę patrolową wzdłuż Eufratu.
Rodzina bojownika ISIS jest załamana. Ojciec Enwar Gashi zaapelował do syna, by ten natychmiast wrócił do domu w Singen (Badenia-Wirtembergia). - Jego miejsce jest przy dzieciach, żonie i przy rodzicach - powiedział.
Valdet Gashi stoczył w ciągu siedmiu lat kariery ponad 150 walk. Założył w szwajcarskiej miejscowości Winterthur klub MMA Prowadzony on był według reguł Islamu. Media w Szwajcarii zainteresowały się tą historią, bo oprócz Gashiego do Syrii wyjechały trzy osoby (w tym 16-latek i 15-latka), które trenowały u niego w Winterthur.