Caster Semenya na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro wzbudzała wielkie kontrowersje. Przypomnijmy, że biegaczka z Republiki Południowej Afryki ma bardzo wysoki poziom testosteronu (naturalny) i nie brakuje opinii, że nie powinna rywalizować z kobietami.
W Brazylii zdobyła bez większych problemów złoty medal w biegu na 800 metrów. Po zawodach zawrzało, bo nawet jej rywalki głośno mówiły o niesprawiedliwości. W tej grupie była Polka, Joanna Jóźwik, która zajęła piąte miejsce.
- Caster Semenya jest w tym sezonie nie do pobicia i jeżeli władze światowej federacji lekkoatletycznej nic z tym nie zrobią, nie przywrócą dopuszczalnego limitu testosteronu we krwi, to wciąż będzie nie do pokonania - mówiła nasza biegaczka.
25-latka cieszy się wielkim szacunkiem w rodzinnym kraju. Tuż po powrocie z Brazylii czekał na nią tłum fanów oraz żona. Dodatkowo została wyróżniona przez ministra sportu i dostała nagrodę dla najlepszego sportowca 2016 roku.
Na gali nie zabrakło kontrowersji. Semenya odbierając statuetkę, wypowiedziała słowa, które odbiły się szerokim echem. Chodzi o jej specyficzną dedykację.
- To coś fantastycznego. Dziękuję moim kolegom z kadry RPA, którzy zawsze mnie wspierają. Nagrodę dedykuję natomiast moim hejterom - powiedziała biegaczka.
Opracował CYK
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: akcja nie z tej ziemi. Zanim strzelił gola, zrobił... salto!
żenada,dobrze że Walasiewiczówna tego nie dożyła.