"Dziękuję Fame MMA za współpracę. To była naprawdę fascynująca i mocna przygoda" - napisał na Instagramie Sebastian Fabijański dzień po sobotniej gali Fame MMA Reborn. Znany polski aktor wystąpił w walce wieczoru, choć już po 11. sekundach zdecydował się opuścić oktagon.
Najważniejszy pojedynek gali odbył się w systemie "dwóch na dwóch" na zasadach boksu w małych rękawicach. Fabijański był w teamie z Tomaszem Olejnikiem, a na przeciw stanęli Sylwester Wardęga i Wojciech Gola. Od pierwszych sekund Wardęga ruszył na Fabijańskiego i powalił go jednym z ciosów. Youtuber zdecydowanie się jednak podpalił i zapomniał, że zakazane są ciosy w parterze.
Sędzia przerwał walkę - Wardęga został zdyskwalifikowany, a Fabijański zamroczony opuścił oktagon. Komentatorzy byli w szoku, ponieważ ciosy nie były mocne, z kolei publiczność "pożegnała" aktora gwizdami (więcej o walce przeczytasz TUTAJ). Teraz wszystko wskazuje na to, że kontrakt 36-latka dobiegł końca.
ZOBACZ WIDEO: Internauci poruszeni. Tak golfistka ubrała się do symulatora
We wpisie Fabijański nie ukrywał, że same walki go przytłaczały. Jego dwa poprzednie starcia również nie trwały więcej niż minutę, a we wrześniu klatkę opuszczał na noszach i w kołnierzu na szyję.
"Mimo, że w oktagonie nie wychodziło tak jakbym chciał, to nie żałuję, że podjąłem to wyzwanie. Mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że jestem dumny z siebie, że miałem na tyle odwagi, żeby stanąć do tych trzech walk, doświadczając przy tym tak skrajnych i niestety też destrukcyjnych emocji, które powodowały, że nogi i ręce były jak z waty, w głowie wszystko mi się mieszało, a wszystko to na co ciężko pracowałem na treningach, gdzieś ulatywało. Cóż... najwyraźniej to mnie przerosło" - napisał.
Fabijański zdecydował się również przeprosić "wszystkich, których zawiódł". Zapewnił również, że część swojego wynagrodzenia przeznaczy na Fundację Ośrodek Relacje na Rzecz Rozwoju Psychiatrii Dziecięcej. Przypomnijmy, że według "Pudelka" za każdą z trzech walk Fabijański otrzymał ponad 500 tys. złotych (więcej TUTAJ).
Czytaj też: Stało się! Jakub Kosecki wejdzie do oktagonu. Wiadomo kiedy i z kim