Stephen Hendry: Wszystkie moje rekordy są zagrożone

Kończąc karierę [tag=9644]Stephen Hendry[/tag] zostawił po sobie kilka rekordów, które przez lata miały wyznaczać szczyt snookerowych możliwości. Wiele wskazuje jednak, że część z nich wkrótce straci na aktualności.

Po raz pierwszy prymat w jakiejkolwiek kategorii utytułowany Szkot stracił w 2011 roku, na rok przed wycofaniem się ze światowego snookera. Wówczas Mark Selby zakończył sezon wbijając 55 stupunktowych brejków, bijąc jednocześnie dziewiętnastoletni rekord Hendry’ego, wynoszący 53 setki. Osiągnięcie Anglika przetrwało jednak zaledwie dwa lata i zostało poprawione przez jego rodaka - Judda Trumpa, a w tym sezonie również przez Neila Robertsona. Australijczyk ma już na swoim koncie 88 stupunktowych brejków i kwestią czasu wydaje się, kiedy jego wynik zmieni się w liczbę trzycyfrową.

- Byłoby fantastycznie zakończyć sezon w finale mistrzostw świata, mając na koncie 100 stupunktowych brejków. To spełnienie moich marzeń! - przyznał Robertson w wywiadzie dla The Daily Mirror.

O finale mistrzostw świata marzy również Ronnie O'Sullivan, który zaledwie pięć dni temu po raz drugi wykreślił nazwisko Stephena Hendy’ego z listy rekordów. W ostatnim frejmie turnieju Welsh Open Anglik wbił dwunastego w karierze maksymalnego brejka, spychając tym samym swojego idola na drugą pozycję.

- W zasadzie już po czwartej czerwonej bili miałem w głowie, że mogę zrobić maksymalnego brejka. Chociaż głównie skupiałem się na tym, żeby wygrać mecz, to jakaś część mnie bardzo chciała odebrać Hendry’emu ten rekord - wyjaśniał O’Sullivan.

Aktualny mistrz świata w niedługiej przyszłości może również pozbawić legendę snookera innych rekordów. Już w przyszłym sezonie Anglik prawdopodobnie prześcignie Szkota w ilości stupunktowych brejków zdobytych w całej karierze (aktualna strata to zaledwie 39 setek).

Na włosku wiszą także osiągnięcia w poszczególnych turniejach. Po ostatnim triumfie w Masters, O’Sullivan ma od Złotego Chłopca tylko jedno zwycięstwo mniej. Identyczna sytuacja jest w przypadku drugiego z wielkich turniejów - UK Championship.

- Wiele z moich rekordów jest zagrożonych. Ronnie O’Sullivan może grać jeszcze przynajmniej przez dziesięć lat. Jeżeli utrzyma wysoką formę, kwestią czasu będzie, kiedy stanie się najbardziej utytułowanym snookerzystą w historii - tłumaczy Hendry.

Na jeden ze swoich rekordów Stephen Hendry patrzy jednak ze szczególnym niepokojem. Żadnego z osiągnięć nie ceni bowiem bardziej, niż siedmiokrotnego triumfu w mistrzostwach świata. Kiedy w 1999 roku po raz ostatni wzniósł w górę najważniejsze snookerowe trofeum, bijąc jednocześnie wyczyn Steve Davisa, wydawało się, że nikt nie zdoła nawet zbliżyć się do tego osiągnięcia. Piętnaście lat później snookerowy świat zamiast pytania „czy?”, co raz częściej zastanawia się „kiedy?”. I patrzy na Ronniego O’Sullivana, który swoją grą potwierdza, że jest w stanie pobić osiągnięcie wielkiego mistrza.

Wśród kandydatów do zapisania się w księdze rekordów niespodziewanie pojawił się jeszcze jeden zawodnik – Ding Junhui. Chińczyk w tym sezonie wygrał już cztery turnieje rankingowe i jeżeli odniesie jeszcze jeden triumf, wyrówna osiągnięcie Hendry’ego sprzed trzynastu lat. Najlepsze do tego okazje to rozpoczynający się w poniedziałek World Open i odbywający się na początku kwietnia China Open. Oba turnieje odbywać się będą bowiem w ojczyźnie Dinga i w obu... nie pojawi się Ronnie O’Sullivan.

Źródło artykułu: