Według prognoz, w niedzielę miały być najlepsze warunki do przeprowadzenia konkursu. Było jednak zupełnie odwrotnie. Wiatr robił, co chciał. Podmuchy były potężne, zwłaszcza z boku skoczni. Taki wiatr jest najbardziej niebezpieczny dla zawodników. Kwalifikacje przerwano i odwołano. Pierwsza seria dłużyła się w nieskończoność. Ostatecznie ją rozegrano. Zajęła jednak tyle czasu, że finałową kolejkę szybko odwołano.
Za oficjalne rezultaty uznano wyniki z pierwszej serii. I tak wygrał Halvor Egner Granerud, który poleciał aż na 149. metr. Drugi był Piotr Żyła, trzeci Markus Eisenbichler, a czwarty rekordzista obiektu Klemens Murańka.
- Ciężko było przeprowadzić ten konkurs. Przeliczniki zupełnie nie oddawały tego, co działo się na skoczni. Było dużo podmuchów bocznych. Dobrze, że wszyscy skoczkowie bezpiecznie wylądowali, bo przy tak nieprzewidywalnym wietrze mogło zdarzyć się wszystko. Trochę się bałem, że któryś z zawodników upadnie. Na szczęście nic się nie stało i wszyscy mogą przygotowywać się do kolejnych zawodów - mówi dla WP SportoweFakty Wojciech Fortuna.
ZOBACZ WIDEO: Prawdziwe legendy skoków narciarskich. Niezwykłe spotkanie po latach
Na wietrznej loterii dobrego losu nie wyciągnął Kamil Stoch. Teoretycznie za wiatr w plecy trzykrotnemu mistrzowi olimpijskiemu dodano tylko 5 punktów. Zdaniem Wojciecha Fortuny Polak miał jednak znacznie gorsze warunki w powietrzu i nie mógł zrobić nic więcej niż skoczyć 125 metrów, które dały mu dopiero 27. miejsce.
- Prawdziwą formę Kamila Stocha widzieliśmy w sobotnim konkursie. Wiatr tak nie szalał, ale warunki i tak były trudne. Mimo to Kamil, zwłaszcza w finałowej serii, skoczył fantastycznie i stanął na podium (3. miejsce - przyp. red.). Szybko pokazał, że wciąż jest mocny i w tym sezonie stać go jeszcze na wiele. W niedzielę nie miał żadnych szans. Widać było, jak po wyjściu z progu wiatr w plecy stłamsił go do zeskoku - analizuje mistrz olimpijski z Sapporo.
- Cieszę się jednak, że przez cały weekend Polacy dali mnóstwo powodów do zadowolenia. Piątek i rekord skoczni Klemensa Murańki to było coś wielkiego. Później w sobotę zachwycił Kamil, a i Dawid oraz Piotrek ładnie polatali. Natomiast w niedzielę, mimo fatalnych warunków, znów biało-czerwona flaga była w czołówce. Podium Piotrka, życiówka Klemensa i miejsce Dawida w TOP 10 to jest coś wspaniałego w takich warunkach - dodaje nasz rozmówca.
Kolejne konkursy Pucharu Świata odbędą się w Klingenthal. W Niemczech zaplanowano dwa konkursy indywidualne w dniach 6-7 luty.
Czytaj także:
Norweg poza zasięgiem! Premia finansowa nie dla Polaków
Piotr Żyła gadał jak nakręcony! Po sukcesie w Willingen wypalił, na co ma ochotę