Triumf Żyły w marcu 2013 roku był sensacją. Skakał wtedy dobrze, ale był niestabilny, w jednej z prób przeważnie spadał bliżej. Od pamiętnego konkursu w Oslo minęło 5,5 roku, Polak miał wzloty i upadki, ale nigdy nie powtórzył osiągnięcia z Norwegii.
Tak jak wówczas sukces był nieoczekiwany, tak teraz jego wygrana wydaje się kwestią czasu. Żyła ani razu nie wypadał z czołowej szóstki, cztery razy znalazł się na podium. W Niżnym Tagile przegrał zwycięstwo z Johannem Andre Forfangiem o 0,2 pkt. W Engelbergu "petardę" odpalił Karl Geiger i dobry skok Polaka zapewnił mu drugą lokatę, prawie 5 pkt za Niemcem.
Jeśli powtórzą się warunki pogodowe z soboty i będzie zawiewało z tyłu, to grono kandydatów do podium może się uszczuplić. Lider Pucharu Świata Ryoyu Kobayashi - stworzony do przednich podmuchów - nie do końca odnalazł się w nowych okolicznościach, po raz pierwszy wypadł z podium. Akurat Żyle aura nie robi różnicy, do tej pory lądował jak po kreskę, zawsze w okolicy najlepszych wyników.
Po sobotnich zmaganiach niedosyt odczuwał Kamil Stoch, który skakał nieźle, ale nie na tyle, by dołączyć do czołówki. Po konkursie uśmiech nie schodził z twarzy, jednak dziewiąte miejsce - najgorsze w sezonie - nie było powodem do wielkiej radości. Trzykrotny mistrz olimpijski przyznał, że wie, co zrobił nie najlepiej. To na tyle doświadczony zawodnik, że przemyśli swoje błędy i nie powtórzy ich następnego dnia. Na dowód konkurs w Engelbergu z grudnia 2016 roku. Po dziewiątej lokacie w sobotę wniósł poprawki i po 24 godzinach był drugi.
ZOBACZ WIDEO: Rok rozczarowań w polskiej piłce. "Lepiej już było"
Stoch musi mieć się na baczności, bo jego trzecią pozycję w Pucharze Świata atakują Forfang i rewelacyjny Geiger, który odniósł pierwsze tak prestiżowe zwycięstwo. Z drugiej strony nie można narobić sobie tyłów przed kolejną częścią sezonu. Do Żyły traci 60 punktów, do Kobayashiego już 151.
Dobre wyniki na Gross-Titlis-Schanze to prawie zawsze pozytywny znak przed Turniejem Czterech Skoczni, w Szwajcarii objawił się m.in. Thomas Diethart, sensacyjny triumfator sprzed kilku lat. Zwyżkę formy zasygnalizował nie tylko Geiger, ale także nadzieja Austriaków Daniel Huber, który był trzeci w sobotę, a jak dotąd nie powtarzał świetnych wyników z lata. Po drugim dniu rywalizacji będziemy mądrzejsi w kwestii faworytów zbliżającej się niemiecko-austriackiej imprezy.
Niedziela w Engelbergu:
12:45 - kwalifikacje
14:15 - I seria konkursowa