WP SportoweFakty: Rozmawiamy tuż przed rozpoczęciem Turnieju Czterech Skoczni, a po mistrzostwach Polski, które były dla kadry ostatnim testem. Jakie są pana oczekiwania wobec naszych zawodników?
Wojciech Fortuna: Mistrzostwa Polski to prestiżowe zawody, u nas w kraju najważniejsze. Każdy chciał skoczyć jak najlepiej. Dobrze, że chory Kamil Stoch nie wystartował. Wiedziałem, że chodził przeziębiony, bo dość często rozmawiam z jego ojcem. Był nawet stan podgorączkowy, więc decyzja podjęta z lekarzem Aleksandrem Winiarskim była słuszna. Jest dość ciepło, jest wilgoć, takie niezdrowe powietrze. Pozostali z pierwszej kadry, ci którzy skakali na MP, zaprezentowali się bardzo dobrze, choć próg Wielkiej Krokwi jest przerobiony. Uważam, że są w wysokiej formie. Bardzo potrzebny był kilkudniowy trening, który odbyli w Zakopanem przed Turniejem Czterech Skoczni. Wszystko jest ok, są dobrze przygotowani, więc jestem optymistą. Chciałbym, żeby stawali na podium na zmianę - jak nie Stoch to Kot, jak nie Kot to Żyła.
Kamil Stoch ma za sobą wspominane przeziębienie. Czy pana zdaniem może mieć ono wpływ na jego wynik w Turnieju Czterech Skoczni?
- Kamil jest w dobrej formie. Jeszcze tuż przed mistrzostwami Polski skakał na treningu. Stać go było na wygraną na MP, ale miał katar, więc nie było sensu, żeby cały dzień stał na skoczni, oddychał zimnym powietrzem. Kwalifikował się do łóżka i tam też trafił. Wcześniej, jeszcze w Engelbergu, udowodnił już że wrócił do formy po ostatnich perypetiach z kostką. Wszystko jest dobrze, cieszy go skakanie, wychodzi mu to tak jak powinno. Będzie więc dobrze.
ZOBACZ WIDEO: Maciej Kot i Kamil Stoch odskoczą czołówce PŚ? Rafał Kot zabrał głos
Przed Turniejem Czterech Skoczni w składzie kadry zaszła zmiana - w zespole znalazł się Jan Ziobro, który zaczął sezon od Pucharu Kontynentalnego.
- Janek ma coś do udowodnienia. To samo można zresztą powiedzieć o innych. Jest też przecież Klemens Murańka, który cały czas nie może się jeszcze pozbierać. Na razie mamy pięciu pewniaków, na których naprawdę można liczyć i w drużynie i indywidualnie. Atmosfera jest dobra i chłopcy już nieraz pokazali, że potrafią skakać.
- W ostatnich latach Turniej Czterech Skoczni nie przynosił Polakom podiów w klasyfikacji generalnej, nawet jeśli w innych zawodach osiągali sukcesy - ostatni raz udało się to Adamowi Małyszowi jeszcze w 2003 roku.
- Tak, ale wierzę, że teraz będzie inaczej. Turniej Czterech Skoczni to bardzo prestiżowa impreza. Niemcy traktują go czasem nawet jako coś ważniejszego niż mistrzostwa świata. Nasi skoczkowie to bardzo doświadczeni zawodnicy. Znają te skocznie. Ja liczę zresztą w tym sezonie i na Puchar Świata, i na Turniej Czterech Skoczni i oczywiście najbardziej na najważniejszą imprezę sezonu, czyli na mistrzostwa świata w Lahti. To miejscowość, która jest szczęśliwa dla Polaków - medale zdobywali tam Staszek Marusarz, Józek Łuszczek, Adam Małysz. Tej zimy mamy zespół, który nazwałem złotą drużyną. Wierzę, że tak rzeczywiście będzie.
Kto pana zdaniem jest faworytem Turnieju Czterech Skoczni?
- W tym Turnieju nasi będą mieli wiele do powiedzenia. Kandydatów do wygranej jest jednak kilku. Na pewno liczyć się będzie młody Domen Prevc. Mocni są Norwegowie, którzy zawsze mają coś do powiedzenia. U siebie skaczą Niemcy, a także Austriacy. Ja liczę jednak na naszych skoczków. Uważam, że na Turnieju Czterech Skoczni będą mieć swoje pięć minut, trwających później aż do mistrzostw świata w Lahti.
A weterani? Noriaki Kasai czy Simon Ammann nie skaczą w tym sezonie zbyt dobrze. Czy pana zdaniem jeszcze wrócą do formy?
- Tak, odbudują się. Noriaki Kasai może jeszcze namieszać, Ammann tak samo. Bez formy jest też Peter Prevc, znacznie od nich młodszy, a również nie mogący się odnaleźć. Do mistrzostw świata jest jednak jeszcze sporo czasu, więc na pewno się pozbierają.
Rozmawiał Daniel Ludwiński