To zapamiętamy z tegorocznej Ligi Narodów Kobiet. Nie tylko Polki dały w niej popis

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Druga edycja Ligi Narodów Kobiet przeszła już do historii. Zapamiętamy ją głównie ze względu na świetny wynik polskich siatkarek i kolejny triumf Amerykanek, ale nie tylko.

W tym artykule dowiesz się o:

1
/ 8
Reprezentacja Polski siatkarek
Reprezentacja Polski siatkarek

Biało-Czerwone na piątkę

Piąte miejsce w stawce uczestników Ligi Narodów Kobiet - to brzmi dumnie. Już rok wcześniej można mieć było podstawy, by sądzić, że nasze siatkarki w tej imprezie mogą zrobić historyczny wynik, i to nie tylko ze względu na to, że część najlepszych reprezentacji nie traktuje Ligi Narodów priorytetowo. W tym roku słowo stało się ciałem i doczekaliśmy się awansu Polek do turnieju finałowego imprezy, pierwszego od 2010 roku i czasów, gdy istniał jeszcze cykl World Grad Prix.

Patrząc na przeszłość kadry, wypada uznać wykonane przez nią kroki do przodu, nawet jeżeli nie jest się fanem wieloletniej pracy Jacka Nawrockiego. Jeszcze trzy lata temu polski zespół siatkarek bił się o prawo gry w światowej elicie z Czeszkami, Kanadyjkami czy Portoryko, obecnie potrafi wygrać spotkanie z Brazylią, napsuć krwi Amerykankom i wygrywać z Niemkami lub zawsze niewygodnymi Belgijkami. To cieszy.

2
/ 8
Radość polskich siatkarek po udanej akcji
Radość polskich siatkarek po udanej akcji

Siła tkwi w ograniczaniu zasobów

Gdyby zebrać wszystkie pytania kibiców do Jacka Nawrockiego, dlaczego dokonuje tak niewielu zmian w wyjściowym składzie i kiedy zamierza dać nieco odpoczynku Malwinie Smarzek-Godek, żeby ta nie padła ze zmęczenia, mogłaby powstać naprawdę gruba książka skarg i zażaleń. Zapewne mało kogo zadowoli odpowiedź, że takie podejście trenera nie jest złośliwością, ale realizacją założonego planu. mającego na uwadze kwalifikacje olimpijskie we Wrocławiu i mistrzostwa Europy.

ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]

- Pracy jest ogrom. My musimy postawić też na jeden określony system grania, bo tak naprawdę będzie to polegało na tym, żeby zgrać kilka dziewczyn - przyznawał szczerze selekcjoner reprezentacji siatkarek. Nie miał on takiego komfort jak Vital Heynen, który mógł posłać w bój niemal wszystkich zawodników z szerokiego składu albo jak trener Amerykanek Karch Kiraly, który w 19 meczach Ligi Narodów sprawdził 18 różnych ustawień szóstki. Rotacji było niewiele, wręcz bardzo mało, ale dały one wynik, który broni (na razie) trenerską koncepcję.

3
/ 8
Malwina Smarzek-Godek
Malwina Smarzek-Godek

Królowa Malwina Pierwsza

Malwina Smarzek-Godek zdobyła w ostatnich dwóch edycjach Ligi Narodów aż 782 punkty, co daje jej średnio 24 punkty na mecz. Cała siatkarska Polska z niepokojem patrzy, czy organizm atakującej Zanetti Bergamo kiedyś zaprotestuje przeciwko takiego eksploatowaniu, ale na szczęście przez ostatnie tygodnie nie wydarzyło się nic niepokojącego. Smarzek-Godek po raz kolejny potwierdziła, że jest dla tej drużyny absolutnie niezbędna.

Pokazał to także mecz z Korea Południową (1:3), w którym zabrakło Smarzek-Godek w wyjściowej szóstce naszych rodaczek i szybko się to na nich zemściło. Życie szybko i boleśnie udowodniło, że na razie mamy w polskiej reprezentacji tylko jedną zawodniczkę, której umiejętności i doświadczenie pozwalają na rywalizację z każdym blokiem na świecie. Póki co Magdalena Stysiak, choć bardzo zdolna i predestynowana do punktowania, nie jest nawet blisko takiego poziomu gry, nie mówiąc nawet o Natalii Mędrzyk. Ani jakiejkolwiek atakującej występującej w Lidze Siatkówki Kobiet.

4
/ 8
Martyna Grajber (nr 15)
Martyna Grajber (nr 15)

Podejście z rezerwą

Wiemy, że trener Nawrocki wypracował sobie podstawowy, nastawiony na wynik plan A. Co z planem B albo C? Złośliwi pewnie będą twierdzić, że szkoleniowiec Polek o czymś takim nawet nie słyszał, a w słowach samego Nawrockiego da się odczytać między wierszami, że ograniczenie rotacji do minimum i postawienie na takie, a nie inne siatkarki to absolutna konieczność.

Nie zmienia to faktu, że takimi deklaracjami nie przekona tych, którzy do tej pory są do niego nieprzekonani. Można psioczyć na skuteczność w ataku i braki techniczne Martyny Grajber, ale polska siatkówka nie dorobiła się drugiej przyjmującej, która byłaby w stanie tak uspokajać przyjęcie i grę w obronie (co pokazał niejeden mecz, w którym na przyjęciu występowały obok siebie Mędrzyk i Stysiak).

Zapewne można było testować różne zawodniczki na rozegraniu pod nieobecność Joanny Wołosz, Marleny Kowalewskiej czy Julii Nowickiej, można było też posyłać w bój coraz młodsze przyjmujące. Pozostaje jednak pytanie, czy tego typu zmiany na pewno wykreowałyby nowe gwiazdy. Jeżeli już gdzieś pojawiały się rotacje, to na pozycjach, na których polska kadra nie narzeka na brak jakości, czyli na środku siatki lub libero. I to na razie musi wystarczyć, choć chciałoby się więcej.

5
/ 8
Siatkarki reprezentacji Serbii / fot. FIVB
Siatkarki reprezentacji Serbii / fot. FIVB

Każdy rotuje, jak może

Wspomnieliśmy już o trenerze kadry USA, który z chęcią zmieniał kolejne meczowe szóstki swojej drużyny, ale nie tylko on potraktował Ligę Narodów jako poligon testowy przed prawdziwymi wyzwaniami sezonu. W zespole Serbii zabrakło jego największych gwiazd, co sprawiło, że wygrał on zaledwie pięć spotkań w fazie grupowej Ligi Narodów, a jeszcze gorzej poszło Rosjankom, które bez Natalii Gonczarowej i Tatiany Koszeliewej nie były w stanie wiele zdziałać.

Challenger Cup: w finale Słowenia lepsza od Kuby. Rywal Polaków w kwalifikacjach do IO z awansem do Ligi Narodów 2020 W reprezentacji Holandii zdecydowano się posłać w bój najlepsze dostępne zawodniczki dopiero pod koniec cyklu, podobno było w przypadku kadr Włoch i Chin, które prezentowały się w swoim najmocniejszym zestawieniu głównie przed własną publicznością. Można było się spodziewać takich, a nie innych decyzji najlepszych drużyn świata i nie należy sądzić, że to się zmieni w przyszłym roku. W końcu wtedy odbędzie się turniej olimpijski w Tokio, a nikt rozsądny nie będzie budował szczytu formy na rozgrywki czysto komercyjne, mając w perspektywie igrzyska.

6
/ 8
Drużyna USA, najlepsza w Lidze Narodów Kobiet 2019 / fot. FIVB
Drużyna USA, najlepsza w Lidze Narodów Kobiet 2019 / fot. FIVB

Koniec problemu Amerykanek?

Sukces mistrzyń świata z 2014 roku nie był zaskoczeniem, raczej konsekwencją dobrej postawy przez cały cykl Ligi Narodów i potwierdzeniem, jak ogromny jest potencjał ludzki tego kraju w kobiecej siatkówce. Karch Kiraly nie miał najmniejszego problemu z zastąpieniem postaci, bez których nikt nie wyobrażałby sobie jego reprezentacji, m.in. Foluke Akinradewo i Kimberly Hill.

Potwierdziły to indywidualne nagrody Final Six, w których wyróżnienia zebrał trzy Amerykanki. Na libero najlepsza okazała się Megan Courtney, która w swoich klubach występowała na przyjęciu, a w gronie najlepszych środkowych imprezy znalazła się absolutna debiutantka na tym poziomie, Haleigh Washington. Ale szczególnie satysfakcjonująca musiała być nagroda MVP dla atakującej Annie Drews, autorki aż 33 punktów w wielkim finale rozgrywek.

Pozycja prawoskrzydłowej od lat jest słabszym punktem kadry USA, co zresztą odbiło się na niej podczas ostatnich mistrzostw świata. Aż strach pomyśleć, jak silna może to być drużyna, jeżeli Drews utrzyma swoją najlepsza formę na docelowe turnieje. A w odwodzie czeka przecież bardzo zdolna Jordan Thompson.

7
/ 8
Davide Mazzanti / fot. FIVB
Davide Mazzanti / fot. FIVB

Z siatkarskiego archiwum X

Trener Davide Mazzanti przyjął z wielkim zdziwieniem, wręcz oburzeniem, to, że gospodarz finałów Ligi Narodów Kobiet w Nankinie posłał na nie swój rezerwowy zespół i to nawet bez trenerki Jenny Lang Ping, która wolała skupić się na przygotowaniach pierwszej drużyny do kwalifikacji olimpijskich. Ale ambicje Włocha, który chciał zagrać w Nankinie cztery mecze, zostały szybko zgaszone po dwóch porażkach grupowych z Turcją i właśnie z Chinkami, choć skład Azzurre był godny pozazdroszczenia. Szybko pojawiły się pytania: czy deklaracje Mazzantiego nie były przypadkiem zasłoną dymną, a włoski zespół od początku chciał szybko odpaść z rozgrywek, by wracać do siebie i szykować się na bój o Tokio?

Doszło do tego, że po półfinałowej, bardzo dotkliwej porażce Turczynek z Brazylią pytano dokładnie o to samo, tym bardziej, że zespół Giovanniego Guidettiego rozegrał dwa świetne mecze w pierwszej fazie Final Six i był typowany nawet do końcowego triumfu. Trudno oceniać, jakie było faktyczne nastawienie obu kadry do rozgrywek w Nankinie, ale tak czy siak doczekaliśmy się przykrych czasów, w których każda porażka lub słabszy występ jest podstawą do oskarżania o "odpuszczanie" na rzecz ważniejszych meczów. Twórcom Ligi Narodów w obecnym formacie na pewno nie chodziło o taką promocję dyscypliny.

8
/ 8
Ebrar Karakurt / fot. FIVB
Ebrar Karakurt / fot. FIVB

Narodziny gwiazd i gwiazdek

Kolejne edycji World Grand Prix czy Ligi Narodów pozwalały przyjrzeć się szerokiemu zapleczu najlepszych drużyn świata, z którego od czasu do czasu wyłaniały się nowe, ciekawe postacie. Niektóre były już znane, ale zdążyły szybko rozbłysnąć w konkretnym roku. To jest właśnie przypadek urodzonej w 2000 roku atakującej Ebrar Karakurt, absolutnego odkrycia tegorocznej Ligi Narodów i drugiej najlepiej punktującej zawodniczki tego turnieju. Jest to skrzydłowa na tyle odważna, wręcz niekiedy bezczelna, że nie ma wątpliwości, że chce ona stawać w szranki z najlepszymi atakującymi młodego pokolenia jak Paolą Egonu, Tijaną Bosković czy Isabelle Haak.

Nie tylko Karakurt cieszyła oczy swoją bezkompromisową postawą. W zespole Brazylii pokazały się do tej pory przyćmiewane przez starsze reprezentantki rozgrywająca Macris Carneiro i środkowa Ana Beatriz Correa, a jedną z najlepszych środkowych całego cyklu była nieznana szerszej publiczności 22-letnia Maja Aleksić. Po raz kolejny swoje ogromne możliwości pokazała światu Brayelin Elizabeth Martinez z Dominikany, a włoska multimedalistka juniorskich turniejów Elena Pietrini potwierdziła swoją gotowość do występów na poziomie seniorskim. Było na kogo patrzeć i kogo podziwiać, a przy obecnym natłoku młodych postaci, które już teraz dokazują w siatkówce na najwyższym poziomie, możemy być spokojni o przyszłość tej dyscypliny.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (2)
Jab
8.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Jestem pod wrażeniem . Wygląda na to że mamy w końcu , od czasów trenera Matlaka , znów świetną kobiecą reprezentację . Brawa dla trenera Nawrockiego .  
avatar
Radek Kazik
8.07.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Polski zespół ma duże problemy z przyjmującymi i z libero. Ta 2 pozycja nie istniała w final six a ostatnia zawodniczka na światowym poziomie na tej pozycji była Mariola Zenik. Co do przyjęcia Czytaj całość