W tym artykule dowiesz się o:
Rozgrywający:
Mózg ZAKSY miał kontakt z piłką od najmłodszych lat. Kiedy rodzice zabierali go do sklepu z zabawkami, musieli zakładać, że syn będzie ich nakłaniać do kupna ulubionej zabawki. Zdarzyło mu się rozbić domowy żyrandol, ale po podjęciu treningów siatkarskich postanowił mocno pracować nad jakością odbicia. Gdy jego drużyna nie miała akurat treningu, samemu jeździł do hali, by odbijać piłką o ścianę. Powszechnie nazywany "siatkarską encyklopedią", ponieważ dysponuje rozległą wiedzą na temat tej dyscypliny.
Swoją postawą potrafił sprawić, że nie wierzyła mu nawet mama. Stało się tak, kiedy, w parze z Grzegorzem Fijałkiem zdobył mistrzostwo Polski juniorów w siatkówce plażowej. W szkole średniej byli najlepszymi kolegami. - Ukończyłem IX Liceum Ogólnokształcące im. C. K. Norwida w Częstochowie, razem z Grześkiem Fijałkiem - w klasie, w ławce, w pokoju - wyjaśniał Pająk. Później ich siatkarskie ścieżki się rozeszły - jeden pozostał w hali, drugi wybrał karierę na piasku.
Zobacz wideo: Joanna Jędrzejczyk o kulisach TUF
Atakujący:
Dziesięć lat temu uciekał z lekcji. Powód? Siatkówka. Opuszczał zajęcia, by podziwiać reprezentantów Polski walczących podczas Mistrzostw Świata 2006, które ukończyli ze srebrnym medalem. Osiem lat później samemu stanął na najwyższym podium tej imprezy. Kiedy już postawił na siatkówkę, nigdy nie pociągał go rozrywkowy tryb życia. - Moja obecna żona Sabina była ze mną od początku przygody w PlusLidze. W związku z tym nigdy nie korciło mnie chodzenie na zabawy w celu poszukiwania dziewczyny - podkreślał. Na boisku większą satysfakcję od punktowego ataku sprawia mu skuteczny blok.
Kiedy trafiał do ZAKSY, stał się przedmiotem waśni pomiędzy działaczami klubu z Kędzierzyna-Koźla a przedstawicielami AZS-u Częstochowa. Od początku pobytu na Opolszczyźnie wyróżniał się nadludzką siłą. - Grzegorz ma w sobie naturalną siłę i potrafi wyprowadzi cios z samego machnięcia barkiem. Zagrywkę wykonuje praktycznie z jednego kroku - zaznaczał Dawid Konarski. Najważniejszą bitwę w życiu Bociek stoczył jednak poza boiskiem. Wygrał ją definitywnie w kwietniu 2015 roku, kiedy oficjalnie ogłosił, że pokonał nowotwór układu limfatycznego.
Przyjmujący:
Do wielkiego grania przygotowywał się w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. W obu państwach przebywał podczas studiów. Komentując jego siatkarskie poczynania, meczowy spiker UC Irvine Anteaters ochrzcił go pseudonimem "Air France". Ma dwóch braci, którzy także postawili na karierę w sporcie. Jako jedyny poszedł jednak w ślady ojca Laurenta, obecnego trenera reprezentacji Francji. Starszy Kim i młodszy Killian podążają bowiem ścieżką koszykarską.
Przez kilka lat wydawało się, że na boisku będzie odpowiadać przede wszystkim za zdobywanie punktów. Zanim trafił do AZS Politechniki Warszawskiej występował bowiem na pozycji atakującego. W stolicy na przyjęcie przestawił go świętej pamięci Krzysztof Kowalczyk. W tej roli kilka lat później został mistrzem świata. Siatkarski wzór stanowi dla niego Brazylijczyk Dante Amaral.
Przyjmujący:
Wyborny technik, który siatkarskiego rzemiosła nauczył się w belgijskiej akademii siatkarskiej, będącej odpowiednikiem polskiego SMS-u Spała. Postępy robił tak szybko, że został mianowany kapitanem reprezentacji Belgii w wieku zaledwie 23 lat. Jest perfekcjonistą, cały czas dąży do czynienia progresu i odnajdywania idealnych rozwiązań. Ma na koncie kilka medali zdobytych w ojczyźnie podczas krajowych turniejów siatkówki plażowej.
Staje przed niepowtarzalną szansą przystąpienia do matury jako świeżo upieczony mistrz Polski. Zanim na dobre został włączony do drużyny seniorów, zdążył zrobić furorę na boiskach Młodej PlusLigi. W tych rozgrywkach otrzymał podczas niedawno zakończonego sezonu aż 9 statuetek dla najlepszego zawodnika meczu oraz tytuł MVP sezonu. Trener AZS Politechniki Warszawskiej Jakub Bednaruk wspomniał na swoim profilu na Twitterze, że za trzy lata o Semeniuku będzie głośno.
Środkowi:
Chciał zostać piłkarzem. Jego pragnieniem było powstrzymywanie uderzeń rywali. Przygodę ze sportem rozpoczynał od pełnienia roli bramkarza w klubie z rodzinnej Połtawy. Do uprawiania siatkówki przekonała go mama, choć początkowo Jurij nie był zbyt skłonny do zmiany dyscypliny. Nigdy jednak nie żałował podjętej decyzji. Do Polski trafił w 2008 roku. Podczas rocznego pobytu w Warszawie zrobił taką furorę, że błyskawicznie zainteresowały się nim mocniejsze ekipy. I tak oto od sezonu 2009/2010 aż do dziś reprezentuje barwy ZAKSY.
Pasjonat sportów motorowych. Gdyby nie był profesjonalnym siatkarzem, chciałby realizować się jako kierowca rajdowy. Aktualnie trwa jego drugi pobyt w ZAKSIE. W trakcie pierwszego, w latach 2010-2012, ocierał się o reprezentację Polski. Pewnego razu był tak zaskoczony powołaniem, że musiał podjąć się karkołomnej wyprawy, by zrealizować swoje marzenie o obejrzeniu na żywo wyścigu Formuły 1 na węgierskim torze Hungaroring. Korzystając z chwili wolnego, wsiadł w samochód i w pośpiechu przejechał setki kilometrów. Wtedy dopiął swego, lecz w PlusLidze wciąż czeka na swój pierwszy tytuł mistrzowski.
Środkowi:
Podobnie jak Gladyr, również myślał o karierze piłkarza. Jako nastolatek przestał jednak aktywnie zajmować się futbolem, ponieważ zaczął mu przeszkadzać zbyt duży wzrost. - Koledzy biegali między moimi nogami - podkreślał z uśmiechem. Zainteresowania piłką nożną jednak nie stracił. Na co dzień kibicuje angielskiej Chelsea Londyn, której występ chciałby kiedyś obejrzeć na żywo. Urodził się tego samego dnia co selekcjoner reprezentacji Polski Stephane Antiga, lecz nie zdołał jeszcze zyskać w oczach Francuza wielkiego zaufania.
Swoje niemałe możliwości zademonstrował w poprzednim roku, kiedy to plaga kontuzji wśród środkowych ZAKSY umożliwiła mu występy w wyjściowym składzie. Mimo że na boisku nie wyróżniał się ogromną posturą, w kilku meczach pokazał przede wszystkim bardzo dobre czucie w bloku. Zwrócił uwagę szkoleniowca reprezentacji Polski B Andrzeja Kowala, który powołał go do szerokiej kadry. W obecnym sezonie nie otrzymał zbyt wielu okazji do gry, lecz pod koniec fazy zasadniczej pokazał, że w razie potrzeby trener Ferdinando De Giorgi może śmiało na nim polegać.
Libero:
Gdyby mógł, najchętniej nie odrywałby się od sportu. Nie dość, że należy do światowej czołówki wśród libero, bardzo lubi grać również w piłkę nożną oraz tenisa. Uwielbia także jeździć na nartach, ale w realizowaniu tej pasji na przeszkodzie staje mu jeden z zapisów kontraktowych. Po zakończeniu meczów, czy to w klubie czy w reprezentacji, zwykle schodzi z boiska jako ostatni. Chętnie rozdaje autografy, pozuje do zdjęć i cierpliwie rozmawia z przedstawicielami mediów.
W sezonie regularnym otrzymał najmniej okazji do pokazania swoich umiejętności. Wszystko jednak jeszcze przed nim, ponieważ ma dopiero 22 lata. Pochodzi z Kędzierzyna-Koźla. Udaje mu się łączyć treningi w ZAKSIE ze studiami stacjonarnymi na Politechnice Opolskiej. - Fajnie by było kiedyś zostać pierwszym libero ZAKSY - komentował z wrodzoną skromnością.