W niedzielnym meczu piątej kolejki PlusLigi Cerrad Enea Czarni Radom mocno postawili się Grupie Azoty ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle. Mimo iż przegrali 0:3, to w każdym z setów prowadzili otwartą i wyrównaną walkę z mistrzem Polski. Szczególnie w dwóch pierwszych partiach do szczęścia zabrakło naprawdę niewiele - obie zakończyły się bowiem po walce na przewagi (odpowiednio 24:26 i 25:27).
- Ta porażka boli, ponieważ trzy sety były "na styku" i mogliśmy równie dobrze każdą z tych partii na naszą korzyść odwrócić. Niestety, taki jest sport, czasami się przegrywa takie mecze. Trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość - skomentował Bartosz Firszt, jeden z jaśniejszych punktów gospodarzy w tym spotkaniu.
W końcówkach każdej odsłony Wojskowi mieli minimum dwa punkty przewagi. Nie potrafili jednak postawić kropki nad "i". - Myślę, że nie doświadczenia, a bardziej szczęścia w niektórych sytuacjach - odpowiedział 20-letni przyjmujący, zapytany o to, czego zabrakło w najważniejszych akcjach. - Nie zawsze się udaje. ZAKSA jest bardzo klasowym zespołem i takie spotkania, takie końcówki, potrafi grać i wygrywać w kluczowych momentach - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO: Nie wszyscy zawodnicy w kadrze Brzęczka się lubią. "Pamiętam, jak Glik wystartował z pięściami do Krychowiaka"
Zobacz także: PlusLiga. Aluron Virtu CMC potrafi grać z najlepszymi. "Tylko dwie drużyny mogły się postawić naszemu naporowi"
Przeciwko najbardziej utytułowanej drużynie ostatnich lat w Polsce Firszt zagrał bez kompleksów. Wszedł na parkiet w drugim secie, zastępując słabiej spisującego się Atanasisa Protopsaltisa. Na swoim koncie zapisał osiem "oczek", dwukrotnie zaskakując rywali asami serwisowymi. Jego postawa mogła się podobać licznie zgromadzonym w Hali MOSiR-u w Radomiu kibicom. - Wszedłem i robiłem swoje. Nie było jakiegoś większego stresu. Wiedziałem, że trener mi ufa, i że muszę to wykorzystać - zaznaczył skrzydłowy.
Cerrad Enea Czarni, którzy przed rozpoczęciem bieżącego sezonu przeszli rewolucję kadrową, pokazali, że śmiało mogą walczyć z najmocniejszymi zespołami w PlusLidze. - Ta liga jest w tym roku jeszcze bardziej wyrównana niż przez ostatnie lata, więc naprawdę każdy może wygrać z każdym. Trzeba uważać na drużyny teoretycznie słabsze, ale i można śmiało walczyć z najlepszymi - przyznał Firszt.
Kolejnym przeciwnikiem podopiecznych Roberta Prygla będzie GKS Katowice. Jeśli zagrają tak, jak z ekipą z Kędzierzyna-Koźla, spokojnie są w stanie zdobyć komplet punktów w środowy wieczór. - Musimy pracować na treningach, jeżeli będziemy kontynuować plan, który mamy, to wyniki same przyjdą - zakończył 20-latek.
Zobacz także: Siatkówka. PlusLiga. Mateusz Poręba: Zmiany, jakich dokonał trener poprowadziły nas do zwycięstwa