35-letni trener pracował w klubie od drugiej kolejki sezonu 2016/2017. Wtedy zajął z Łódzkim Klubem Sportowym szóste miejsce. Dwa kolejne lata pracy zwieńczył medalami - najpierw srebrnym w 2018 roku i złotym rok później.
Czytaj też: Magdalena Stysiak zagra w Serie A. "Kontrakt mam już podpisany"
- To był najtrudniejszy sezon w moim życiu, także pod względem psychicznym. Od pierwszego dnia okresu przygotowawczego byłem, szczerze mówiąc, w dużym stresie i nie zawsze zachowywałem się tak, jak powinienem. Te łzy po wygranym meczu były z tego powodu, że praca, którą włożyliśmy, zaprocentowała i do mnie to wtedy właśnie dotarło - mówił po wygranym finale LSK Michal Mašek.
W minionych rozgrywkach wspólnie z prezesem Hubertem Hoffmanem udało mu się zbudować zespół, w którym doświadczone i ograne na najwyższym krajowym poziomie siatkarki znalazły wspólny język z tymi siatkarkami, które po raz pierwszy walczyły o tak duże cele.
ZOBACZ WIDEO Vital Heynen śpiewał hymn Polski razem z kibicami. "Polacy są bardzo bystrzy! Publiczność w spodku była MVP meczu"
- Mieliśmy sporo zmian względem ubiegłego sezonu. Oczywiście wymagało to trochę czasu. Zaczęło się to wszystko bardzo szybko. Mieliśmy kilka młodych dziewczyn, które jeszcze wcześniej nie grały w play-offach ligi, a co dopiero w Lidze Mistrzyń. Ta drużyna wierzyła w siebie i sobie ufała - podkreślił były już trener ŁKS Commercecon Łódź.
Maskowi udało się zbudować w Łodzi zespół w pełnym tego słowa znaczeniu. Każda z czternastu zawodniczek w składzie czuła się ważna i potrzebna. Bywały takie momenty w sezonie, że trzeba było sięgnąć do głębokich rezerw, by utrzymać się w grze.
- Mam swoją filozofię, że cały zespół jest ważny. Nie mogą oczywiście wszystkie zawodniczki grać po równo, ale mieliśmy czternastkę, która dobrze trenowała i to przekładało się na mecze. Choć faktycznie po niektórych spotkaniach byłem chyba o 10 lat starszy. Ale liczy się to, żeby każda dziewczyna chciała - dodał.
Michal Masek jest obecnie asystentem Marco Fenoglio w żeńskiej reprezentacji Słowacji. A po sezonie kadrowym poprowadzi drużynę PAOK-u Saloniki, z którym podpisał kontrakt, choć jego umowa z Łódzkim Klubem Sportowym była ważna do czerwca 2020 roku.
Kto przejmie po nim stery? Tu na razie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Prezes Hubert Hoffman na antenie Telewizji TOYA zdradził, że kandydatów jest kilku. Nie wykluczył, że drużynę może poprowadzić duet trenerów.
- Uważam, że czy to będzie duet trenerski, czy jeden trener, to i tak jest sztab szkoleniowy. "Drużyna", "zespół" - to są dla nas najważniejsze słowa. Wiele jest osób, które chcą u nas pracować, trenować, grać. Na razie prowadzimy rozmowy - powiedział prezes i sponsor ŁKS-u Commercecon.
Według nieoficjalnych informacji jednym z kandydatów do objęcia drużyny jest Marek Solarewicz, który dotąd pracował w #VolleyWrocław. Z kolei jeśli chodzi o zawodniczki, to najprawdopodobniej - jak już informowaliśmy - za rozegranie odpowiadać będą Słowenka Eva Mori, która w ubiegłym sezonie występowała w Rocheville Le Cannet oraz najprawdopodobniej Marta Wójcik, która ma przedłużyć umowę.
Według naszych informacji mistrz Polski zainteresowany jest również belgijską przyjmującą Charlotte Leys występującą kilka lat temu w Lidze Siatkówki Kobiet w klubach z Bydgoszczy, Dąbrowy Górniczej i Sopotu, a ostatnio w Galatasaray Stambuł. W kręgu zainteresowań jest też Anna Łozowska, która ubiegły sezon rozegrała z #VolleyWrocław, a w czerwcu pożegnała się z klubem.
Na razie sześć Łódzkich Wiewiór ma podpisane kontrakty. To Izabela Kowalińska, Klaudia Alagierska, Daria Szczyrba, Monika Bociek, Aleksandra Wójcik i Krystyna Strasz.