Już początek nie zwiastował dobrze dla gospodarzy. Na rozgrzewce, tuż przed rozpoczęciem rywalizacji, podkręcił kostkę, czym, przez limit obcokrajowców, wykluczył z gry , a następnie w decydującej fazie pierwszego seta musiał opuścić boisko ze względu na krwotok z nosa wywołany uderzeniem piłki.
Wspomniana premierowa odsłona przebiegła bez większych emocji. Obie drużyny wymieniały się ciosami, a przodowali w nich Robbert Andringa i Rossard. Dopiero po zablokowaniu tego drugiego na tablicy wyników pojawiło się trzypunktowe prowadzenie olsztynian (17:14). Co prawda Asseco Resovia zdołała dogonić jeszcze wynik (18:18), jednak po wejściu seta w decydującą fazę w odróżnieniu od Serhiya Kapelusa i Miłosza Zniszczoła, całkowicie zatraciła skuteczność.
Druga partia podobnie jak pierwsza, obnażyła niemoc atakujących Jana Hadravy oraz Damiana Schulza i rozbudziła stare demony Asseco Resovii. Mimo tego, że lepiej seta zaczęli przyjezdni, w efekcie serwisów Bartłomieja Lemańskiego to Pasy zrobiły pierwsze cztery punkty w serii i wyszły na prowadzenie (7:5). Jednak inicjatywę zdołały utrzymać przez około 10 minut (17:12), potem włączyły do swojej gry błędy własne. Dało to możliwość popisu olsztynianom, którzy szybko odrobili straty. Ich liderem stał się Kapelus i to właśnie on postawił kropkę nad "i" zamykając seta 25:23.
W trzeciej odsłonie Gheorghe Cretu postawił na zmiany, co okazało się strzałem w "10". Choć Jakub Jarosz i Mateusz Mika zaliczyli falstart, Kawika Shoji popisał się tzw. wejściem smoka. Swoim serwisem wyciągnął wynik z 7:10 do 16:10 testując całą defensywę rywala. Tak imponujące odrobienie strat postawiło na nogi gospodarzy i podcięło skrzydła przyjezdnym. Podbudowana Asseco Resovia nie dała wyrwać sobie zwycięstwa w secie, a dopiero pięciominutowa przerwa między partiami ostudziła ich zapał.
ZOBACZ WIDEO: Gąsiorowski ostrzega: Myślenie, że Kubica wsiądzie do bolidu i wskoczy na podium to błąd
Początek czwartej części meczu pozwolił nieco odbudować się Indykpolowi Olsztyn, który wraz z przyspieszeniem gry przez Pawła Woickiego wypracował znaczne prowadzenie (13:10). Rzeszowscy blokujący rzadko zdążali z blokiem, a gdy go stawiali to bardzo nieszczelnie. Sytuacja na tablicy wyników zmieniła się dopiero z wejściem w pole serwisowe Damiana Schulza. Rzeszowski atakujący we współpracy z blokiem duetu Marcin Możdżonek - Kawika Shoji zamknął wynik seta. Wyprowadził drużynę ze stanu 16:16 do 25:16.
Po zimnym prysznicu olsztynianie dopięli swego. Tie-breaka dobrze rozpoczęli sprytem notując wynik 7:3 i w dalszej części dali przełamać się gospodarzom na ich terenie.
Asseco Resovia na dojście do siebie po ósmej porażce w lidze będzie miała niewiele czasu, bowiem za parę dni rozpoczyna Klubowe Mistrzostwa Świata. Już w najbliższy poniedziałek rzeszowianie zmierzą się z Sadą Cruzeiro, w środę z Khatam Ardakan, a w czwartek z Diatec Trentino. Natomiast Indykpol AZS kolejny mecz rozegra dopiero za dwa tygodnie. U siebie zmierzy się z Cuprum Lubin.
IX kolejka PlusLigi:
Asseco Resovia Rzeszów - Indykpol AZS Olsztyn 2:3 (23:25, 23:25, 25:18, 25:16, 11:15)
Asseco Resovia: Lemański, Redwitz, Schulz, Rossard, Buszek, Możdżonek, Perry (libero) oraz Shoji, Smith, Mika.
Indykpol AZS: Hadrava, Zniszczoł, Andringa, Kapelus, Pietraszko, Woicki, Żurek (libero) oraz Kańczok, Gil, Lux, Urbanowicz.
MVP: Serhiy Kapelus
Na szczęście wygląda to wszystko coraz lepiej. Być może będą jakieś korekty w grudniu. Szkoda zaprzepaszczonego potencjału finansowego. Kolejny rok z rzędu. Czytaj całość
Jeśli nie gra Buszek bo to cień zaw Czytaj całość