Przeładowany kalendarz na 2019 rok. Vital Heynen: Na razie się nie przejmuję. Wciąż jest wiele niewiadomych

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: trener Vital Heynen
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: trener Vital Heynen

Vital Heynen póki co nie zamierza się przejmować przeładowanym kalendarzem turniejów siatkarskich na 2019 rok. Selekcjoner polskiej kadry podkreśla, że terminarz jest nieoficjalny i czeka na ostatecznie postanowienia FIVB.

Dla siatkarzy najlepszych reprezentacji na świecie przyszły rok zapowiada się jako wyjątkowo trudny. Na przełomie kwietnia i maja zakończą oni występy w rozgrywkach ligowych, a już 31 maja zaczną maraton, który zakończy się dopiero w październiku. Natłok imprez o dużej lub bardzo dużej randze będzie w tym czasie bezprecedensowy.

Zacznie się od fazy grupowej Ligi Narodów (31 maja - 30 czerwca), czyli pięciu tygodni podróży po całym świecie. Polacy rozpoczną rozgrywki przed własną publicznością, następnie odwiedzą kolejno Chiny, Iran, Włochy i Niemcy. Jeśli awansują do turnieju Final Six, w dniach 10-14 lipca zagrają w Stanach Zjednoczonych.

Kolejne rozgrywki, dla wielu zespołów, w tym dla Polaków, najważniejsze w całym 2019 roku, to kwalifikacje olimpijskie. Odbędą się według nowych zasad - 24 najlepsze reprezentacje w rankingu FIVB zostaną podzielone na sześć czterozespołowych grup, z których awans na igrzyska wywalczą tylko zwycięzcy. Turnieje mają odbyć się w sierpniu, dokładne daty ich rozegrania nie są jeszcze znane.

Następny odcinek siatkarskiego maratonu to mistrzostwa Europy (13 - 29 września). Odbędą się aż w czterech krajach - w Belgii, Holandii, Francji i Słowenii. Być może te europejskie ekipy, które wcześniej wywalczą przepustki do Tokio, potraktują je jak turniej o mniejszym znaczeniu i dadzą odpocząć swoim największym gwiazdom, jednak ze względu na prestiż ME o ich całkowitym odpuszczeniu nie może być mowy.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Siatkarze mówią o Heynenie. "Gość ma jaja"

Zazwyczaj impreza rangi mistrzowskiej jest ostatnią w kalendarzu rozgrywek międzynarodowych na dany rok, jednak tym razem mamy jeszcze Puchar Świata. Trudniejszego turnieju w siatkówce nie ma - w dwa tygodnie trzeba rozegrać 11 spotkań z bardzo mocnymi rywalami. Zazwyczaj PŚ daje miejsce na igrzyskach dwóm najlepszym zespołom, tym razem sytuacja jest jednak inna.

Ponieważ gospodarzem imprezy jest Japonia, która organizuje także letnie igrzyska w 2020 roku, FIVB postanowiło, że miejsca na IO nie mogą być stawką w turnieju, w którym jeden z uczestników jest już tego miejsca pewien. Walka będzie szła zatem tylko i aż o pieniądze oraz dużą liczbę punktów do światowego rankingu. Jeśli nagrody punktowe dla uczestników będą takie same, jak w poprzednich edycjach (100 za 1. miejsce, 90 za 2., 80. za 3.), Polacy nie będą mogli pozwolić sobie na odpuszczenie imprezy i posłanie na nią rezerw, ponieważ wywalczone w Japonii punkty będą bardzo ważne w kontekście kolejnego cyklu olimpijskiego.

Przy ustalaniu terminu Puchar Świata 2019, w którym Polacy są już pewni udziału jako aktualni mistrzowie świata, dużą wpadkę zaliczyła światowa federacja. Działacz FIVB, który prowadził rozmowy z japońskimi telewizjami, nie wziął pod uwagę mistrzostw Europy i tak oto na ten moment PŚ wystartuje zaledwie dwa dni po ich zakończeniu - 1 października. Już wiemy, że termin ten zostanie zmieniony. - W Japonii są już kolejni przedstawiciele federacji, negocjują z telewizjami. Na pewno Puchar Świata zostanie przesunięty - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Mirosław Przedpełski, członek zarządu FIVB.

Przedpełski dodaje, że terminarz na przyszły rok, a także kwoty punktowe, jakie mają dawać do rankingu poszczególne turnieje, zostaną ustalone 12 listopada na kongresie FIVB. Liga Narodów jako impreza komercyjna może tych punktów nie dawać w ogóle, a Puchar Świata jako turniej bez rangi kwalifikacji do IO może dawać ich mniej, niż zwykle.

Choć dla reprezentacji Polski rok 2019 zapowiada się na morderczy, jej trener Vital Heynen zachowuje spokój i czeka na decyzje FIVB w kilku kluczowych sprawach. - W tej chwili jest jakieś 10 do 15 pytań, na które nie mamy odpowiedzi. Ogłoszono co prawda termin Pucharu Świata, ale nie został on jeszcze oficjalnie potwierdzony. Nie wiemy, jakie znaczenie będą miały poszczególne turnieje jeśli chodzi o punkty do rankingu, nie znamy podziału na grupy w kwalifikacjach olimpijskich. Nie wiemy też czy Liga Narodów będzie dawała punkty rankingowe oraz czy te punkty będą nam potrzebne - powiedział nam Heynen.

- Póki co nie zamierzam się tym przejmować, ponieważ na ten moment nic nie jest jeszcze przesądzone. Jeśli w styczniu wszystko będzie jasne, będę mógł ocenić kształt kalendarza rozgrywek międzynarodowych. Na tę chwilę mamy dużo niewiadomych, więc poczekam z oceną - dodał selekcjoner Biało-Czerwonych. Zaznaczył też, że dla jego drużyny najważniejszą imprezą w przyszłym sezonie będą kwalifikacje olimpijskie.

Przeładowany kalendarz na kolejny rok pokazuje, że podział siatkarskiego roku na część ligową i reprezentacyjną nie jest dobrym rozwiązaniem. Po pierwsze przez pół sezonu gra tylko niewielka część zawodników. Tym, którzy nie są reprezentantami swoich krajów, pozostają jedynie mecze nieoficjalne. A po drugie w takim systemie siatkarze występujący na poziomie międzynarodowym, zwłaszcza ci najlepsi, są obciążeni ponad miarę i nie mają chwili wytchnienia.

Przedpełski od dawna uważa, że siatkarskie rozgrywki powinny być zreorganizowane na wzór piłki nożnej czy piłki ręcznej - w tych dyscyplinach terminy na mecze reprezentacji są wplecione między rozgrywki ligowe. - Wydawało się, że jesteśmy już blisko doprowadzenia do takiej zmiany, teraz znów to się oddaliło. Nie poddaję się jednak, nadal walczę - podkreśla były prezes PZPS.

Polski członek zarządu FIVB mówi, że opór zmianom stawia nie tylko wielu członków federacji, ale też środowisko trenerskie. Dla wielu szkoleniowców reforma oznaczałoby koniec z łączeniem pracy w klubie i w reprezentacji.

- Dla mnie byłoby to niekorzystne rozwiązanie. A uwielbiam pracować jako trener przez cały rok. Przez ostatnie 5-6 lat nauczyłem się bardzo dużo, pracując na dwa etaty. Jeśli mowa o mnie, moim interesie, to jestem przeciwny, ale wiem też, że z punktu widzenia graczy ma to sens. Może dzięki temu udałoby się znaleźć w ciągu roku okres 3-4 tygodni bez siatkówki, w którym zawodnicy mogliby odpocząć - ocenia selekcjoner polskiej reprezentacji.

Źródło artykułu: