KMŚ 2017: trzy sety, ale mecz zacięty. PGE Skra Bełchatów nie zagra w finale turnieju

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Cucine Lube Civitanova
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Cucine Lube Civitanova
zdjęcie autora artykułu

PGE Skra Bełchatów nie zagra w finale Klubowych Mistrzostw Świata. W zaciętym spotkaniu półfinałowym drużyna trenera Roberto Piazzy przegrała 0:3 z mistrzem Włoch Cucine Lube Civitanova.

- Chcemy wygrać przynajmniej jeden mecz, oby ten pierwszy - mówił przed półfinałem KMŚ Michał Winiarski, asystent trenera Skry Roberto Piazzy. Drużyna z Bełchatowa już sam awans do najlepszej czwórki mogła uznać za dobry wynik, ale w Krakowie miała obowiązek walki o coś więcej, nawet jeżeli poza nią na placu boju pozostali sami giganci klubowej siatkówki.

Jednym z takich gigantów bez wątpienia jest Cucine Lube Civitanova, włoski "dream team", który w fazie grupowej rozbił 3:0 broniącą tytułu najlepszej drużyny na świecie Sadę Cruzeiro, a mistrza Polski ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle po ciężkiej walce pokonał 3:2.

Ekipa prowadzona przez Giampaolo Medeiego była stawiana w roli oczywistego faworyta do zwycięstwa i gry o triumf w całym turnieju z Zenitem Kazań. To, że sportowej jakości ma więcej od Skry, nie podlegało dyskusji. Aby pokonać takiego przeciwnika, polska drużyna musiała włożyć w mecz całe serce, przytłoczyć Lube swoją determinacją.

Na początku spotkania bełchatowianie grali właśnie w taki sposób. Zaczęło się od potężnych zagrywek Mariusza Wlazłego, dobrych kontrataków i prowadzenia Skry 6:2. Osmany Juantorena i jego koledzy szybko się jednak otrząsnęli, zmniejszyli straty, a w decydujących fragmentach seta, po asie Kubańczyka z włoskim paszportem, wreszcie doprowadzili do remisu.

ZOBACZ WIDEO: Jerzy Górski: Byłem w wielkim głodzie narkotycznym. Lekarze bali się, czy nie zejdę

Wtedy punktową zagrywką odpowiedział jeszcze Bartosz Bednorz, Skra odzyskała dwupunktowe prowadzenie i prawie do końca tej partii mocno oddawała za każdy cios rywali. Od stanu 23:21 punkty zdobywało jednak już tylko Lube. Najpierw Bednorza pojedynczym blokiem zatrzymał Micah Christenson, potem Enrico Cester ustrzelił młodego przyjmującego Skry zagrywką, a w ostatniej akcji seta gracze polskiej drużyny całkowicie się pogubili i zamiast objąć prowadzenie w całym meczu, musieli odrabiać straty.

Lube nie zamierzało im na to pozwolić. Mistrzowie Włoch szybko zdobyli kontrolę nad drugą partią i utrzymywali 3-4 punktowe prowadzenie. W zagrywce i w ataku swoje robił Juantorena, sporo punktów zdobywał bułgarski atakujący Cwetan Sokołow, jak zwykle przeciwko jakiejkolwiek drużynie z Polski.

Bełchatowianie zdołali nawet doprowadzić ze stanu 20:23 do 23:24, ale wtedy to własnie Sokołow potężnym atakiem po skosie rozwiał ich nadzieje na skuteczną pogoń i przystemplował prowadzenie swojej drużyny 2:0.

Trzecia partia to błyskawiczny odjazd Lube na 5:0 i desperackie próby powrotu do meczu ze strony ekipy z Bełchatowa. Przy wyniku 9:7 byli bliscy osiągnięcia celu, ale wtedy Bednorz zaatakował daleko, a piłka po zagrywce Jiriego Kovara przewinęła się na drugą stronę i mistrzowie Włoch znów mogli czuć się bezpiecznie.

Nie dość, że rywale grali bardzo dobrze, to jeszcze Skrze brakowało szczęścia. Po bloku Lube piłka spadła w końcową linię boiska, a soczysty atak Wlazłego w kontrataku trafił w stopę Davide Candellaro, piłka wróciła na drugą stronę i w swojej drugiej próbie kapitan bełchatowian uderzył już w aut.

Kilka pechowych akcji nie zniechęciło zawodników wicelidera PlusLigi, którzy robili co mogli, żeby napędzić się do energetycznej gry, pokazali kilka ciekawych akcji w ataku i w końcu zablokowali Sokołowa. Raz jeszcze zbliżyli się do przeciwników na dwa punkty (17:19), a chwilę później, po uderzeniu Bułgara w antenkę, na jeden (20:21). Wtedy o czas poprosił Medei, ale zaraz po nim atak Sokołowa wylądował centymetr za linią końcową boiska i atmosfera w wypełnionej do połowy Tauron Arenie zrobiła się naprawdę gorąca.

Niestety w tym momencie czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie otrzymał nadmiernie pobudzony Srećko Lisinac, co oznaczało oddanie punktu za darmo. Chwilę później przy pierwszej piłce meczowej Kovar oszukał polski blok i trzeci set zakończył się takim samym wynikiem, jak dwa poprzednie - 25:23. Cały mecz Lube wygrało 3:0 i w niedzielę o godzinie 20:30 zagra o zwycięstwo w KMŚ z Zenitem Kazań. Skra trzy godziny wcześniej rozpocznie walkę o brązowy medal z Sadą Cruzeiro.

II półfinał Klubowych Mistrzostw Świata

Cucine Lube Civitanova - PGE Skra Bełchatów 3:0 (25:23, 25:23, 25:23)

Lube: Micah Christenson, Cwetan Sokołow, Osmany Juantorena, Jiri Kovar, Davide Candellaro, Enrico Cester, Jenia Grebennikov (libero) oraz Taylor Sander.

Skra: Grzegorz Łomacz, Mariusz Wlazły, Bartosz Bednorz, Milad Ebadipour, Srecko Lisinac, Karol Kłos, Kacper Piechocki (libero) oraz Patryk Czarnowski, Nikołaj Penczew, Szymon Romać, Marcin Janusz.

Źródło artykułu: