Pierwszy walkower w historii Ligi Światowej. Wenezuelczycy ofiarami bałaganu

Materiały prasowe / FIVB
Materiały prasowe / FIVB

Siatkarze Wenezueli nie musieliby oddać Austrii trzech punktów walkowerem, gdyby nie chaotyczne działania ich federacji. Ich lot do Frankfurtu był prawdziwą odyseją.

- Takiego zwycięstwa nigdy nie chcielibyśmy odnieść. Nie tak zamierzaliśmy rozpocząć naszą przygodą z Ligą Światową. Mam nadzieję, że kadrze Wenezueli nie stało się nic złego - mówił prezydent austriackiej federacji siatkówki Peter Kleinmann, gdy już wiadomo było, że reprezentacja Wenezueli nie zdąży na piątkowe spotkanie trzeciej dywizji Ligi Światowej we Frankfurcie. Kadry Austrii i Kazachstanu zdążyły zakwaterować się w hotelu już w środę 31 maja, zaś organizatorzy wciąż czekali na gości z Ameryki Południowej. Nie pomogło nawet dwadzieścia telefonów do federacji Wenezueli, by ustalić nowy termin spotkania. Jedyna odpowiedź ze strony FVV brzmiała "no speak English".

Ostatecznie siatkarze Ronalda Satriego dotarli do Niemiec, ale na kilkanaście minut przed startem swojego pierwszego meczu, czyli o wiele za późno. Tym samym po raz pierwszy w historii Ligi Światowej doszło do ukarania zespołu walkowerem, co nie zdarzyło się nawet w 2002 roku po belgijskiej ucieczce siedmiu reprezentantów Kuby. Co złożyło się na przykrą dla Wenezuelczyków decyzję? Przede wszystkim bałagan w federacji, która podejmuje wszystkie decyzje na ostatnią chwilę (dość wspomnieć, że Satri trenuje Wenezuelę od połowy maja, a zespół przystępuje do LŚ bez ani jednego rozegranego sparingu).

Prezydent FVV Judith Rodriguez potwierdziła udział swoich rodaków w Lidze Światowej dziewięć miesięcy temu, ale dopiero trzy dni temu zorientowała się, że Lufthansa w grudniu zeszłego roku anulowała bezpośrednie kursy do Wenezueli i trzeba szukać lotu z przesiadką. Stanęło na skorzystaniu z usług Turkich Airlines i podróży przez Stambuł do Frankfurtu. Kadra siatkarzy stawiła się w czwartek o 10 rano na lotnisku w Maiquetia, by dowiedzieć się, że... nie mają rezerwacji na oczekiwany lot do Turcji.

Sytuację musiało ratować wenezuelskie ministerstwo sportu, które ma w tym kraju monopol na bilety lotnicze dla swoich reprezentacji. Lot opóźnił się o półtorej godziny, a zawodnicy bezskutecznie starali się dowiedzieć, czy w ogóle polecą do Stambułu. Libero Hector Mata bał się, że FIVB ukarze jego drużynę za nieobecność dwuletnim zakazem udziału w międzynarodowych imprezach. Ostatecznie skończyło się na strachu, walkowerze dla Austrii, 20 tysiącach dolarów kary i srogiej reprymendzie ze strony Fabio Azevedo, dyrektora generalnego FIVB.

Sobotnie spotkanie Wenezueli z Kazachstanem jest niezagrożone, ale to nie oznacza, że siatkarska federacja tego kraju może odetchnąć z ulgą. Niedawno musiała przenieść swoją siedzibę z Poliedro do La Guaira, gdy rząd zdecydował się na zwiększenie środków bezpieczeństwa po fali zamieszek w Caracas. Pogrążona w kryzysie ekonomicznym Wenezuela jest od wielu tygodni wstrząsana wielotysięcznymi protestami obywateli, którzy chcą dymisji prezydenta Nicola Maduro. Z tego powody zagrożony jest turniej trzeciej dywizji World Grand Prix w Caracas.

ZOBACZ WIDEO: Rafał Jackiewicz został porwany. "Założyli mi reklamówkę na głowę i wywieźli do lasu"

Komentarze (0)