LM. Iwan Zajcew: Został sukces organizacyjny, ale i żal

Materiały prasowe / legavolley.it / Iwan Zajcew
Materiały prasowe / legavolley.it / Iwan Zajcew

Z nieba do piekła. Tak najłatwiej opisać turniej Final Four Ligi Mistrzów w wykonaniu gospodarzy. Sir Sicoma Colussi Perugia po zwycięstwie nad Lube, w finale nie miała już nic do powiedzenia. Poległa z Zenitem 0:3.

Tak jak w sobotni wieczór Iwan Zajcew głosił, że półfinałowe zwycięstwo z Cucine Lube Civitanova w Lidze Mistrzów było największym w jego klubowej karierze, tak o niedzielnym finale z pewnością będzie chciał jak najszybciej zapomnieć. W kluczowej rozgrywce siatkarskiej Champions League Sir Sicoma Colussi Perugia uległa lepiej dysponowanemu Zenitowi Kazań 0:3.

- Ten turniej był ogromną imprezą, która jednak ściskała gardło. Sukces organizacyjny i ta publiczność zostanie zapamiętana, jednakże my gracze i tak przegraliśmy - mówił z żalem Iwan Zajcew. - W meczu popełnialiśmy za dużo błędów, stąd tak graliśmy. Mimo to jestem zadowolony, bo daliśmy z siebie wszystko - dodał.

Podczas gdy na ataku bardzo dobrze spisywał się Aleksandar Atanasijević, wspomniany Zajcew w Sir Sicoma Colussi Perugia pełnił przez ostatni sezon rolę przyjmującego. W ostatecznym rozrachunku Włoch z postawionym zadaniem sobie nie poradził. Opinii nie zmienił Final Four, gdzie spisywał się bardzo dobrze i zgarnął aż dwie nagrody indywidualne. Dla najlepiej zagrywającego oraz najlepszego przyjmującego.

Czy pozostanie w drużynie? - Tęsknie za atakiem. Nie wiem co mam odpowiedzieć, nie wiem czy zmienię drużynę, gdy znajdą kogoś na moje miejsce. Mam nadal ważny kontrakt i nie wierzę, że pozwolą mi odejść - mówił Zajcew.

ZOBACZ WIDEO Serie A: Perugia bez szans w Trydencie

Komentarze (0)