Rezultat 3:0 nie oddaje przebiegu spotkaniu z bielszczankami. Impel Wrocław musiał się natrudzić, by złamać opór rywalek. W dwóch pierwszych setach wrocławianki odskakiwały w drugiej części partii i kontrolowały przebieg wydarzeń na parkiecie. Świetnie prezentowały się Kristin Hildebrand i Andrea Kossanjowa.
Dopiero w trzeciej odsłonie rywalki doprowadziły do zaciętej końcówki, która padła jednak łupem gospodyń. - To nie było takie łatwe spotkanie. Wynik nie wskazuje na to, że ten mecz kosztował nas bardzo dużo. Dobrą pracę wykonali trenerzy i statystycy, którzy przygotowali taktykę na mecz. Opłaciło się zagrywać do pierwszej strefy. Dodatkowo BKS-owi trudno było wyprowadzić kontrataki - analizowała pojedynek Joanna Kaczor, kapitan Impela.
Wrocławianki wygrały w Hali Orbita 3:0, po raz drugi z rzędu prezentując momentami bardzo dobrą siatkówkę. Przed tygodniem Impelki korzystnie wyglądały w zwycięskiej rywalizacji z Budowlanymi Łódź. - Dwa ostatnie spotkania były stabilne w naszym wykonaniu i mam nadzieję, że tak już będzie do końca. Bardzo nam zależy na grze w finale i medalu - zaznaczyła wrocławianka.
Trener Jacek Grabowski dał odpocząć w spotkaniu Katarzynie Skowrońskiej-Dolacie i Carolinie Costagrande. Szansę po przekątnej z rozgrywającą dostała Kaczor i z 16 punktami została najlepiej punktująca siatkarką spotkania.
- Przyznam, że trochę się stresowałam, bo od dawna nie grałam. Wcześniej z kolei miałam kontuzję barku i do tej pory raz jest z nim lepiej, raz gorzej. Cieszę się, że zagrałam i przy okazji mogła odpocząć Kasia Skowrońska, która potrzebuje zbierać siły na fazę play-off. Mam nadzieję, że mój występ pokazał trenerom, że jestem gotowa do wejścia na boisko - stwierdziła Kaczor.
Zobacz wideo: PSG zmiażdżyło Troyes. Zobacz kanonadę mistrzów Francji [ZDJĘCIA ELEVEN]
Źródło: Eleven