Łuczniczka - PGE Skra: Winiarski wrócił do podstawowego składu. Goście pewnie wygrali

Bełchatowianie w premierowej odsłonie mieli spore kłopoty z rywalami. Po wygraniu tej partii na przewagi, w dwóch pozostałych przyjezdni szybciej rozstrzygnęli wynik. Po raz pierwszy po kontuzji cały mecz rozegrał Michał Winiarski.

Wzorem ubiegłych sezonów klasa rywala przyciągnęła do hali Łuczniczka sporo kibiców. Na trybunach zasiadło około 5000 osób. Gospodarze przed własną publicznością chcieli zmazać plamę z środy. W szóstej kolejce PlusLigi podopieczni Piotra Makowskiego nie podjęli równorzędnej walki z gdańszczanami i przegrali na wyjeździe 0:3. Z kolei PGE Skra Bełchatów przyjechała do Bydgoszczy po triumfie 3:1 nad Jastrzębskim Węglem.

Obie drużyny zmierzyły się w starciu towarzyskim po prezentacji Łuczniczki na sezon 2015/2016. Wówczas lepsi okazali się gospodarze (3:2). Taki wynik w piątek należałoby uznać za niespodziankę.

Już pierwsze akcje spotkania dały odpowiedź na postawione przez nas pytanie w przedmeczowej zapowiedzi. Gospodarze rozpoczęli mecz zupełnie inaczej niż w Trójmieście, bowiem od pierwszego gwizdka sędziego podjęli równorzędną walkę z przeciwnikami. Co więcej zawodnicy trenera Makowskiego mieli realne szanse na triumf w inauguracyjnej partii. Za sprawą bardzo dobrej gry Bartosza Krzyśka i Kevina Klinkenberga miejscowi, przy stanie 24:22, mieli piłki setowe. Bełchatowianie zanotowali jednak skuteczny finisz za sprawą świetnej gry swoich liderów Mariusza Wlazłego (zagrywka) i Facundo Contego (atak).

Największą siłą bełchatowian był atak. Nawet gdy spadł u gości poziom pozytywnego przyjęcia, Wlazły i Conte pewnie kończyli ataki. W drugiej partii po stronie przyjezdnych nie byli już widoczni środkowi, ale nie odbiło się to negatywnie na ich grze. Podopieczni Miguela Falasci w pierwszym fragmencie seta objęli prowadzenie, którego nie oddali do samego końca. Miejscowi potrafili zbliżyć się maksymalnie na jedno oczko (19:20). Warto podkreślić udaną podwójną zmianę PGE Skry w końcówce seta. Marcel Gromadowski i Marcin Janusz nie obniżyli poziomu gry swojego zespołu.

Gospodarzy piątkowego starcia stać było na jeszcze jeden zryw. W trzeciej odsłonie pojedynku świetnie prezentował się Dawid Murek, który wcześniej zmienił Michała Ruciaka. Wypracowane kilkupunktowe prowadzenie, przy dużym wkładzie przyjmującego, miejscowi utrzymali do drugiej przerwie technicznej. Wówczas doszło do niecodziennej sytuacji. Za dyskusje z arbitrem czerwonymi kartkami zostali ukarani... statystyk bydgoszczan Robert Kaźmierczak i trener od przygotowania fizycznego PGE Skry Danielem Lecouną. Zamieszanie na boisku źle wpłynęło na graczy Łuczniczki. Gospodarze znów pozwoli doścignąć się rywalom, którzy końcówkę partii i meczu pewnie rozstrzygnęli na swoją korzyść. Rywalizację pewnym zbiciem ze środka zakończył Karol Kłos.

W meczu nie wystąpił dotychczas podstawowy libero bydgoskiego zespołu Michał Żurek. Jego miejsce zajął Tomasz Bonisławski.

Łuczniczka Bydgoszcz - PGE Skra Bełchatów 0:3 (26:28, 21:25, 22:25)
Łuczniczka:

Ruciak, Radke, Krzysiek, Jurkiewicz, Klinkenberg, Nowakowski, Bonisławski (libero) oraz Wolański, Murek

PGE Skra: Winiarski, Uriarte, Wlazły, Wrona, Conte, Kłos, Milczarek (libero) oraz Marcyniak, Janusz, Gromadowski

MVP: Mariusz Wlazły (PGE Skra Bełchatów)

Komentarze (1)
Alex23
27.11.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeżeli chodzi o poziom meczu to szału nie było, dużo błędów po obu stronach. Fragmentami Łuczniczka grała dobrze, ale w decydujących momentach to Skra była lepsza. Cieszy powrót Winiarskiego do Czytaj całość