Pierwsza partia lepiej rozpoczęła się dla podopiecznych Lorenzo Micellego. Łodzianki już na samym początku borykały się z problemami w przyjęciu. Nie były także w stanie skończyć akcji w pierwszym ataku, co bezlitośnie wykorzystywały rywalki na kontrach i wypracowały sobie kilkupunktową przewagę. Od pierwszych piłek skuteczna była Katarzyna Zaroślińska. Dzięki niej na pierwszej przerwie technicznej było już 8:3 dla gości. W dalszej części seta obraz gry raczej nie ulegał zmianie. Przyjezdne prezentowały się znakomicie w obronie i stawiały skuteczny blok. Nie pozwoliły więc na roztrwonienie przewagi oraz kontrolowały przebieg zdarzeń od samego początku do końca. Po autowym ataku Eweliny Sieczki sopocianki mogły się cieszyć z seta wygranego do 17.
[ad=rectangle]
W drugiej odsłonie Budowlane nie pozwoliły rywalkom odskoczyć na większą ilość punktów, co skutkowało wyrównanym przebiegiem rywalizacji, a nawet trzypunktowym prowadzeniem łodzianek na pierwszej przerwie technicznej. Zespół gości przestał być tak pewny w odbiorze zagrywki, coraz częściej także mylił się w ataku. Po łódzkiej stronie siatki odżyła za to Sanja Popović. Chorwatka skończyła wiele bardzo ważnych piłek, zwłaszcza w końcówce seta. Kluczowym momentem partii było odrobienie przez zespół z Łodzi trzech punktów straty. Wtedy to na zagrywce pojawiła się Magdalena Śliwa i wraz z koleżankami zdobyła cztery punkty z rzędu. Atomówki w decydujących momentach nie trafiały w boisko. Nie były też w stanie zatrzymać Popović, która sprytnym plasem po bardzo ciasnym skosie zakończyła wygraną przez jej drużynę partię 25:22.
Set trzeci miał bardzo zacięty początek. Najpierw na dwupunktowe prowadzenie wyszły łodzianki, ale gdy na tablicy wyników było 5:3 dla nich, u sopocianek znów pojawił się blok, dzięki któremu w jednym ustawieniu zdobyły aż pięć punktów. To jednak nie zraziło Budowlanych, które kilkakrotnie postraszyły rywalki blokiem, a także atakami Popović. Później drużynę z Sopotu dopadł mały kryzys w ofensywie, a gospodynie na drugą przerwę techniczną schodziły z dwoma punktami przewagi. Tuż po niej kryzys przeszedł na łódzką stronę i nie udało się go zażegnać już do końca partii. Nie radziły sobie ani środkowe ani skrzydłowe. W dodatku Brittnee Cooper zaczęła punktować Budowlane zagrywką. Po kiwce Izabeli Bełcik partia zakończyła się. Sopocianki zwyciężyły w niej 25:20.
Siatkarki z Trójmiasta bardzo dobrze weszły w kolejną odsłonę. Kilka punktów otrzymały w prezencie po zepsutych piłkach przez łodzianki. Dzięki dobrej dyspozycji w ataku Zaroślińskiej jej zespół prowadził aż 8:2 na pierwszej przerwie technicznej. Wtedy coraz częściej Śliwa uruchamiała na środku Sylwię Pycię i to pozwoliło zmniejszyć straty do trzech oczek (6:9). Następnie gra toczyła się raczej w rytmie punkt za punkt. Po drugiej przerwie technicznej, na której Atomówki prowadziły 16:13 wydawało się, że dowiozą to prowadzenie spokojnie do samego końca.
Nic bardziej mylnego. Na zagrywce pojawiła się Śliwa i Budowlane wyszły na prowadzenie 19:18. Obu zespołom drżały ręce w ataku. Te bardzo efektowne przeplatały się z zepsutymi. Budowlane miały dwie piłki setowe, ale obie zostały obronione przez sopocianki. Po długiej wymianie zakończonej blokiem na Dorocie Ściurce oraz bloku na Popović drugą piłkę meczową wykorzystał zespół z Sopotu i zwyciężył 27:25 w czwartym secie oraz 3:1 w całym spotkaniu.
Budowlani Łódź - PGE Atom Trefl Sopot 1:3 (17:25, 25:22, 20:25, 25:27)
Budowlani: Śliwa, Polańska, Ściurka, Popović, Pycia, Sieczka, Courtois (libero)
PGE Atom: Leys, Bełcik, Efimienko, Cooper, Kaczorowska, Zaroślińska, Durajczyk (libero).
MVP: Katarzyna Zaroślińska
Teraz szykujemy formę na Galatę :)